Via Appia - Forum

Pełna wersja: Ostatni Viceroy
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Wybaczcie. Ostro wyszłam z wprawy, ale postarajcie się ocenić.

to nie był nasz ostatni papieros
na oddział wróciłeś za dwie godziny
zapomniałeś czegoś tam – ładowarki słuchawek
zapomniałeś że w domu jest dziwniej niż w wariatkowie
gdzie jeszcze zostanę zostanę jeszcze
żeby się poprzyglądać sufitowi

kiedy paliliśmy naszego nieostatniego papierosa
w sali terapeutycznej nazwanej palarnią
zostawiłeś mi Ciszę i Spokój - twoje wyimaginowane owczarki
i wyszedłeś a wiedziałam wrócisz – więc stałam i

nie upadłam nie upadłam lecz
zasnęłam w zadusznej bezpiecznej sali (by tak tlenu zabrakło)
zasnęłam bo tak mi było niewygodnie że zasnęłam
bo tak mi było niewygodnie bez
bez patrzenia
bez twojego czuwania przy łóżku paniki
w bezpiecznej sali

pieprzony Grudzień 2014
Coraz ciekawszy zestaw osobowościowy robi się na portalu. Insomnia, wierz mi, że kiedy jest autentyzm i głębia przeżyć, wprawa nie ma nic do rzeczy. Trochę to proza poetycka, ale to jest proza i bynajmniej nie poetycka. Pewnie inaczej bym to napisał, ale każdy ma swoją historię i swój sposób wyrażania. Czasami najbezpieczniej czuję się w takich miejscach. Gorzki, Wielki Bracie, dołóż mi podpis pod awatarem: "Chwilowo nieczynny".
No cóż. A jakie masz kryteria na prozę, a nie poezję, bo mnie się to nie klei. I bynajmniej wiem, że nie chodzi o podział na strofy, długość i częśto gęsto takie prosto mylone rzeczy. Drugi raz zarzucasz mi, że piszę bardziej prozą niż poezją? Chodzi o dosłowność, o brak wysublimowanych metafor? Ja wyvchodzę z założenia, że cały wiersz jest jedną wielką metaforą, chyba to nie gra.

W każdym razie dziękuję za komentarz i nie bądź nieczynnyTongue Ba! Bądź czynny do odwołania.
Pozdrawiam serdecznie.
Moja droga, podpis o jaki wnioskuję jest właśnie metaforą. Nie chodzi o strzeliste metafory, ale o formę zapisu stanu i wydarzeń. Bardziej poruszająca opowieść. Ale to przecież tylko moje odczucia. Też pozdrowionka.Tongue
Spoko. Już ogarnęłam.
Gdybym umiała układać melodie, to już bym miała tekst Smile. Tylko ta zaduszna sala mi zgrzyta, nie umiem znaleźć tu sensu dla tego wyrazu - dla mnie zaduszny jest Dzień Zmarłych Big Grin. Ale nie wszystko muszę rozumieć, chyba.
Perła. Czytam chyba piąty raz, nie spodziewałem się. Jestem pełen zachwytu (nie napiszę, że też bym tak chciał, z powodów wiadomych).

Trzymaj się, mamy styczeń, grudnia już nie ma.
Bardzo dobry kawałek, Ins. Tak dobry, że nie wypada go rozkładać na czynniki pierwsze. Należy go zabrać w całości.



Sent from my GT-I9505 using Tapatalk
Uznanie za rytmikę, Ins. Ewidentnie jest tu przyśpiewnie, a przy w ogóle całej treści i tematyce tworzy to swoisty blues. Szpitalny blues. Ale właśnie taki spokojny, nie jakiś zupełnie lamentowy, tylko jak lekki deszcz stukający o parapet. Taki nadaje rytm. Bo równie dobrze akcja mogłaby sie toczyć przed klubem. Albo na dachu biurowca. Ale to już byłby inny blues.
Ehh, pamięta się jeszcze ile znajomości zawarło się w pierwszym tygodniu na pierwszym roku właśnie w palarniach. Zdawać by się mogło, że niepalący mieli trudniej, no chyba że w kolejkach po kawę. Ale dy-grzeszę.
Uznanie za rytmikę, Ins, bluesową rytmikę.
Pozdrawiam Smile
Biorę, ale bez tej odezwy zaczynającej się od słów "Wybaczcie...".
5/5
najbardziej sugestywny moment wiersza? "zasnęłam bo tak mi było niewygodnie że zasnęłam". Brawo za to. Jest to swietne według mnie. wali po łbie i zmysłach. Odczuwa się to na żywo niejako....

on, ów zwrot, oddaje więcej niż cała recenzja. Jest samą recenzją, obrazem uczuć w Czytelniku zarazem. Zaraża ten nastrój. To jakby cały niepokój, cały nastrój w tekście i cała wymowa nastroju kumuluje się w tym momencie, który w sumie nawet dopełnienie w końcówce i całosć poprzedzająca niespecjalnie wygłusza.

Poruszony, zostawiam ocenę i pozdrowienia. Powiem tylko, że salę i nastrój wariatkowa oddano prawdziwie. Na dowód odsyłam innych do podobnej literatury, a co odważniejszych do rozmów bezpośrednich z pacjentami, albo... milczące i empatyczne odwiedziny w miejscu odosobnienia chorych na duchu. Wtedy i wiersz nabierze mocy w odbiorze. A może po prostu warto go przeczytać na tyle mocno, aby sobie spróbować ożywić wyobraźnię??

5/5