Via Appia - Forum

Pełna wersja: nocą nie śpię bo ceny papierosów są zbyt wysokie*
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kiedyś życie rozsypało mi się na kawałki

Więcej palę
Wspomagam sklep na rogu –
Kupowaniem większej ilości wódki

Coraz częściej siadam na balkonie
Czytając marne książki i spoglądając
Na średniej jakości grę ulicznych aktorów –
Sama nie wiem po co

Małymi krokami brnę w niepewną przyszłość
Chociaż wiem
Że żyję już tylko w Internecie


*wiersz, chociaż stary, nigdy nie dorobił się tytułu - może więc ulec zmianie.
nocą nie śpię bo ceny papierosów są drogie*....zmieniłabym na... nocą nie śpię bo ceny papierosów rosną, ceny nie mogą być drogie Smile Reszta bardzo prawdziwa.
Ceny papierosów są drogie? Nie powinny raczej być wysokie? Tak mi się rzuciło w oczy.
Według mnie w tej formie bardziej pasuje do rozbudowania i zrobienia jakiejś niewielkiej prozy. Widzę parę momentów, że chcesz i możesz zapisać coś w inny sposób, ciekawszy, może bardziej zmetaforyzowany?
Sam pomysł i obserwacja podchodzi mi do gustu, tylko właśnie to nieszczęsne wykonanie nie bardzo. Nieszczęsne w znaczeniu, że brakuje mi tu jakiejś poetycznej transcendencji.
No i trochę mi nie pasuje że czytasz marne książki, ale żyjesz już tylko w Internecie. Uważam, że jeśli jest się w stanie przeczytać w domu, na spokojnie, nawet jakąś ulotkę, nie jest jeszcze tak źle z tym uzależnieniem. Tak mi się te dwa wersy zgryzły, nie pasują do jednego podmiotu lirycznego. Gdyby było dwóch "bohaterów" - jeden od książek, drugi od komputera, wtedy do przełknięcia.
Ale jest też druga strona mojej interpretacji - życie w Internecie jako metafora do "nie masz facebook'a - nie istniejesz". Taka forma mi się podoba.
Moje odczucie: ogółem trochę na minusie, ale zatarte na plus ze względu "marne książki" (jak to ujęła Roma Ligocka - najpiękniejsze są te książki średnie, wygrzebane gdzieś z antykwariatów. Ich historie zdają się być przeznaczone tylko dla tego jedynego czytelnika, a autorzy nie szukają poklasku). Plus dwuznaczność Internetu no i oczarowała mnie "średniej jakości gra ulicznych aktorów".
Podsumowując, serce nie ścisnęło mi się z zachwytu, ale dreszczyk emocji przez moment sunął w okolicach mojego karku.
Nie chciałam nic inaczej zapisać, wręcz przeciwnie Tongue
Ebooki to też książki Smile
Więcej nie powiem, nie lubię odbierać innym możliwości interpretacji.
NiestosownyHuhAngel. Już wiem, dlaczego broniłaś jak niepodległości, wiersza Wiosennej. Po prostu piszesz podobnie, a i temat wódki się powtórzył. Ale piszesz zdecydowanie lepiej. Lepiej też budujesz nastrój beznadziei i rozgoryczenia. Krótkość jest jego zaletą. Więcej wyliczeń czynności w stanie depresji, położyło by sprawę. Brakuje lepszej kropki nad "i". Odczytuję ten wiersz jako plaster na raka dla piszącego, znajdującego się w kanale. Na raka - bo wiersz łagodzi ból, ale choroby nie wyleczy.
PS. Cierpisz na nadwrażliwość i związaną z tym wewnętrzną alienację. Widać to w wierszu jak i w tym nieszczęsnym komentarzu. Nie takie ciosy przyjąłem na klatę w związku z własną, radosną t(fuj)czością. Amen.
"Kiedyś" tu nie gra. Mogę zabrzmieć dziwacznie w tej chwili, zdaję sobie z tego sprawę, ale, choooooolercia, dla mnie to absolutnie tu nie pasuje. Któregoś dnia/jakiś czas temu. Ale "kiedyś"... nie wiem. Wskazuje, jakby to przeminęło - cokolwiek to było i ze sobą niosło. Chyba nie umiem tego wytłumaczyć (próbuję, ale żadne sensowne słowa nie przychodzą mi do głowy i co napiszę zdanie wyjasniające, to kasuję Undecided) W każdym razie przeczytawszy pierwszą linijkę tekstu, zdziwiłem się, że druga jest pozbawiona jakiegoś "teraz/dziś" i że mówi o stanie obecnym, jako, co istotne, następstwie wspomnianego "kiedyś". Myślę, iż chodzi o to, że "kiedyś" jest zdecydowanie usadowione w przeszłości, za to posypane życie (w tym wypadku!) ma oznaczać życie, które już się z powrotem nie ułożyło; i w tym "posypaniu" nadal trwa. Kumacie? Undecided Kiedyś zapuściłem brodę. Nie wskazuje to na to, że mam ją do dziś, nie? Silniej za to, prędzej i prawie na pewno, odczytacie to jako: aha, to znaczy, że zdarzyło ci się zapuścić brodę, a teraz to po prostu wspominasz. Gdyby zaś był jakiś ciąg dalszy, widziałbym jakieś "teraz/odtąd/skutkiem tego". Odtąd męczę się z jej przycinaniem...
No nazwijcie mnie durnym no. Sam już nie wiem... kumacie?
Gdybym chciał napisać, że jakieś zdarzenie, punkt w moim życiu coś zapoczątkował - nie grałoby wielkiej roli, czy powiedzialbym KIEDYŚ czy PEWNEGO DNIA, ale kurczę... teraz, tutaj, w tym wierszu, jakoś mi to ostro nie gra. Być może z uwagi na kontynuację. Sam swojej argumentacji nie rozumiem, jak ją czytam, ale taka uwaga mi się z marszu nasunęła. Ja bym w ogóle to kiedyś wyciął. No ale dobra, nieistotne. Przynajmniej nieistotne dla moich piętnastu minut życia w tej niewygodnej pozycji, z której pukam w tę klawiaturę Undecided

Co do całości wiersza, jego substancjalnej strony tym razem Smile Wydaje się pusty. Nic w nim nie ma. Treść (zostawmy na razie ducha i wydźwięk, bo ten jest z kolei wyraźnie przykry) sama w sobie jest, przede wszystkim, nieomal sprzeczna. Mowa tu przecież o czymś tragicznym, posypaniem się czyjegoś życia - co? jak? czemu?, nie wiemy - a potem, niejako idące za tą tragedią, jest oblicze czyjejś codzienności; ukazany nam jest styl czyjegoś życia, wymienione zostaje parę czynności podmiotu lirycznego, z jego dziennego kieratu. żeby było śmieszniej, nie mają one w sobie, te czynności, nic z poprzedniej tragedii. Są zwykłe. Nudne, szare nawet, niskiej wartości, zgoda, ale nie ma powodów, aby się nad nimi chmurzyć; ba! łacno je wyśmiać. Nie licują ze wspomnianą tragedią (co innego napisać, że ktoś stracił radość/chęć/entuzjazm do życia - albo ogólnie, gdyż w momencie, gdy pojawia się słowo "życie" rzecz nabiera konkretnej powagi - a co innego napisać, że się ono posypało; brzmi to mocno, a domaga się wyjaśnień - co sprawiło owe posypanie?!) a już na pewno nie przystają nijak do problemów prawdziwych. To są jakieś połamane paznokcie, kurczę. Sad no sory, ale tak jest.
Ta szara monotonia jest następstwem posypanego żywota, tak? Okej, ale nie wygląda szczególnie źle. Jest jakieś poczucie beznadziei i apatia. A jednak! - ktoś tu ma balkon, ejże, wódki i używek mu nie brak Smile sielanka.
Sęk w tym, że czegoś brakuje. Chyba przyczyny jakiejś. Wyjaśnienia, dlaczego to życie posypane? Skąd ta melancholia w nim i niechęć, co to się w wyglądzie dni i zajęciach bohatera wiersza przedstawia? Co takiego stanowi tutaj wielki problemat, którym i my, jak tuszę, mamy się przejąć? hm?
Cytat:Małymi krokami brnę w niepewną przyszłość
Absolutne nic. Zbitka frazesów. Małe kroki (treściwie - nic. nic nam to nei mówi); brnięcie w niepewną przyszlość (żadna przyszłośc nie jest pewna - raz. pytanie: z jakiego powodu tak zdecydowana niepewnośc? co oznacza "przyszlość" w tym wypadku? każdy ją przecież definiuje na swój sposób - dwa) z tego, co widzę, to nie ma tu żadnych kroków ani przyszłości, po prostu PL (podmiot liryczny) sobie żyje i tyle.
Słowem: nie podoba mi się ten wers. Drastycznie czczy. Ubogi w treść zarówno, jak w poetykę.
Potem mamy, że żyję już tylko w internecie. W świetle tego, iż nie wiem, czym jest tu brnięcie, jakie to są te male kroki, i co właściwie jest dla PL-a przyszlością, śmieszy mnie trochę ta tragiczność, jaką nadaje się temu wszystkiemu. Po prostu problemat PL-a jest absurdalny i trudno czuć w tym wypadku empatię. Brak tu zapewne historii, odrobiny wyjaśnień, ażeby efekt ten naprawić; trudno się identyfikować z bohaterem, bo nie znamy przyczyn tego wiele mówiącego (ironia) "posypało się życie". Jak ktoś żyje w sieci oraz, tak jak tu, nie pasuje mu to i go to smuci, to niech przestanie żyć w tej sieci. Albo niech bedzie rad z tego życia, nie wiem. A jako że zyje też normalnie, siłą rzeczy, w tym tzw realu, to w czym zmartwienie? Ono gdzieś tam jest (zmartwienie; jego powód), okej, rozumiem to, ale wiersz o nim nie traktuje. Pomijając go, przyczynia się do swojej klęski jako wiersza. Jako opowieści o czyimś nieszczęściu.

Podsumowując: opis ponurej codzienności jest prosty, nudy, niepoetycki, ot, sucha relacja - choć i ta suchość sama w sobie wpływa też na odbiór pozytywnie, nacechowując go mianowicie beznadzieją (chyba taki jest tutaj cel, a więc jedyny pozytyw z tego wynika). Słabo to robi, ale jednak robi. I czujemy czyjeś takie zobojętniałe załamanie. (ja się bardziej jego domyślam niż de facto czuję, gdyby ktoś pytał mnie, ale to już osobiste odczucie) więcej wyliczeń położyłoby sprawę - pisze mirek. zgoda, tym bardziej TAKICH wyliczeń. IMO.
Następnie końcówka, takie resume niejako, które jest, w mojej prywatnej ocenie (wszystko powyższe jest brane w jedno wielkie IMO - żeby było jasne) nieudane w zapisie, marne, a które ma nam mówić chyba mniej więcej tyle, iż ktoś, podmiot liryczny, stwierdza brak życia w swoim życiu, marność w podejmowanych krokach i wyborach, bez podanej jednak dla tego przyczyny; a wszystko to (może dla kontrastu? wzmocnienia?) na tle jedynego sukcesu pseudo-życia, ekwiwalentu życia, nie wiem, symulacji, którą PL uskutecznia gdzie? - w sieci. Tak przynajmniej on to odbiera. Smutne, prawdziwe chyba, bo spotykane; czy przejmujące? - nie wiem. Być może. Ale mi tu brakuje umotywowania. Tak o, samo zostawione sobie, bez wytłumaczeń, wypada to śmiesznie. I sama forma, zapis, niczego nie wnosi i nie spełnia. Nie liczę tu na kwieceste pieśni jeremiasza. Ale może coś sprytniejszego, niż czytanie książki na balkonie, niech to czytanie pasuje do posypanego życia no. No nie wiem Smile Tak to widzę. Albo serce mi się przesunęło w niewłaściwe miejsce, nie wiem.
Ten dramat PL-a siłą rzeczy czytelnik zwiąże z tym życiem w sieci. To jest tutaj puentą. Ale czemu tak?? Co tam zaszło?? W tej sieci, że posypało one życie prawdziwe.

alem się rozpisał. nie podoba mi się wiersz Sad uboga forma, zbyt też oszczędna w detale; w jakiś konkret. choc pewnie dałoby radę to ująć i równie oględnie, tj. bez szczegółów, za to z lepszym efektem zrozumienia u czytelnika. tematyka trudna, bo trudno zrozumieć, że ktoś wiedzie żywot w internecie, czy w grze, czy w pokoju, w szafie, cokolwiek. (oraz że cierpi z tego powodu. że wolałby inaczej i nie jest to jego suwerenny wybór, a przykre następstwo jakiegoś problemu. bo w sumie czemu nie żyć w szafie? skoro ktoś to lubi. z mojej strony zero słowa potępienia). po prostu nie jest to powszechne, zatem należałoby to jakoś eksplicytnie przekazać. tak sądzę...
że już o wzbudzeniu współczucia nie wspomnę. bo to jeszcze trudniejsze.
bez urazy, po prostu tak czuję po przeczytaniu wiersza.
Hmm.. Ludzie to mają zdrowie... Taki kawał interpretacji i komenta pod malutkim wierszem Smile. No ale pewnie tak musi być, dobrze, że tak to działa. Pisanie poezji, szczególnie tej bez rymów to dla mnie całkiem czarna magia... Dlatego poetów podziwiam.

A tak przy okazji moich smętnych wywodów:
Dużo życia w realu życzę Smile, ma więcej wymiarów i kolorów niż to internetowe.
Pozdrawiam serdecznie.
Uprzedziłeś mnie Gorzkiblotnico w wyrażeniu zachwytu i podziwu w determinacji Miriad. Potrzebuję kącika dla seniorów, gdzie poezja miała ludzką, prostą, wyrazistą twarz. Do poduszki zdecydowana większość jeszcze czytających bierze Fleminga, a nie Marqueza. Dajmy sobie przy literaturze po prostu odpocząć. Napisał mi się kiedyś taki tekst, po lakimś wyjątkowo traumatycznym doświadczeniu z poezją współczesną i jej interpretacją, Wrzuta do publicystyki.
hehe Smile gdy wszystko gra i pasuje, nie trzeba więcej słów, jak zdawkowe: pięknie! ewentualnie można wskazać, co i dalczego się tak spodobało, ale niekoniecznie. gdy zaś się coś nie podoba - należy to uargumentować. przynajmniej się postarać Sad byłem zdeterminowany, żeby nie odebrano mojego komentarza za złośliwy czy jakiś obliczony na trolling - gdyż zdarzyło się to już nader często, a żeby było śmiesznie, absolutnie nieslusznie.
No i właśnie Ci się to udało. Stąd szacunek Smile. Tak to ma działać właśnie.
uf, spasiba Smile
Wbrew temu, co Pan Mirek napisał - owszem, bronię poezji, która jest pozbawiona zbędnych metafor, ozdób. Podejrzewam, co już mówiłam, że autora tego fragmentu, zostałby wysłany przez Was do domu:

Cytat:powiedziałbym im , żeby mieli nieszczęśliwy
romans, hemoroidy, kiepskie żeby,
i żeby pili tanie wino
unikali opery, golfa, szachów
ciągle przesuwali wezgłowie swojego
łóżka od ściany do ściany
a potem powiedziałbym im, żeby mieli
kolejny nieszczęśliwy romans

Ale krytykę przyjmuję (chociaż uważam, że wiersz nie potrzebuje nadmiaru słów i wyjaśnień). Popracuję nad tym wierszem (tak, nadal uważam, że to wiersz Tongue).

Dziękuję za komentarze!
Cytat:chociaż uważam, że wiersz nie potrzebuje nadmiaru słów i wyjaśnień
być może akurat temu wierszowi by się przydało jakieś slowo wyjaśniające? być może nabrał odpowiedniej powagi (a chyba powagi mu trzeba)? ze słowami wyjaśnienia na temu: z jakim momentem/zdarzeniem, czemu, jak, albo chociaż w jakim sensie się to życie PL-a posypało? piszę "może" gdyż nie jestem taki calkiem pewien. tak czytam go sobie teraz i nasuwa mi się spostrzeżenie. zaczyna się dramatycznie - posypane życie, ajć! sad Sad i tak samo kończy - tchnące beznadzieją brnięcia gdzieś w ćmoku tunelu życia, bez światełka na końcu; zatracenie autentyczności w egzystowaniu, za to marne zadowalanie się symulacją tegoż w świecie wirtualnym; i w tym wszystkim żal, skarga, a jakże Sad
za to środek z kolei - on wlasnie nie przystaje do tych ramek. do rozmiarów dramatu. ot, bezbarwne, jednakowe dni, jeden po drugim. pesymistyczny punkt widzenia świata przez bohatera/kę.
tylko że to nie jest najważniejsze. największa przewiną jest banaliza, niestety. bo samo zagadnienie nie wydaje mi się szczególnie wtórne, jest przynajmniej na czasie (a nuż może i autentyczne?); pomijając kwestię powyższą - czyli, że przemilczałaś w nim wiele, być może rzecz istotną właśnie; co innego widzieć kogoś załamanym, a co innego poznać dodatkowo powód tego zalamania. niektóre smarki wpadają w depresję bo uważają, że są grubsze od basi czy kasi - pamiętajmy Smile
w każdym razie, dramat czy nie, przekazany został sucho i nieciekawie. nie działa to na korzyść. nie raz slyszałem w takich momentach: "ale kiedy to właśnie ma tak być! sucho, lakonicznie i zahukanie! trzeba czuć tę beznadzieję!". aha, to należy beznadziejnie pisać? (nie mówię o tym przypadku, nie jest tak calkiem beznadziejnieSmile imo jest jeszcze nieociosany dostatecznie, należy drążyć głębiej - dla czytelnika; to dla niego nalezy się ciutkę jeszcze napocić Smile ) no ale okej, odpowiadam wtedy, jeśli ma być tak sucho, to jest; jest też przy tym nieciekawie. klops.
słuchamy tu zwierzenia osoby cierpiącej, ale jest to osoba bezbarwna (tak przynajmniej się nam pokazuje w tym krótkim wierszu) i trudno się jej zeznaniem przejąć czy zachwycić, zasmucić jakoś inaczej, ekstraordynarnie, poetycko, niecodziennie. ot, kłopot ma PL i tyle.

ja tam czekam na dalszą twórczość Smile
Melatoniko, cieszy mnie twoje podejście do sprawy. Z dystansem. Uśmiechnij się! Jako rasowy egocentryk, w duchu jestem przekonany, że moje wiersze są najlepsze, a ciągle mnie leją na forach. Skóra musi nabrać odpowiedniej grubości. A wiara we własną genialność pozostaje, tyko świat jest głupi.
Taka trochę słodko-gorzka treść. Strasznie to teraz modne, żeby się kreować na współczesnego dekadenta i wszystko robić z pozornym niechlujstwem, nonszalancją i tumiwisizmem - podmiot musi dużo pić, kopcić jak lokomotywa i do tego żyć w smutnym mieście.

Żeby nie było - nie atakuję autorki, wręcz przeciwnie, dostrzegam pewnego rodzaju kunszt stylizacji.
To na plus.

A na minus: brzydka wersyfikacja, brzydkie litery na początku wersów, smutna puenta - nieco zbyt wprost.

Nie mogę jednak odmówić autorce potencjału, bo cały wiersz, choć zawiewający banałem, ma swój urok.
Czekam na więcej.