Via Appia - Forum

Pełna wersja: Ten Pan
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
zawsze ktoś doniesie

sam zapisał melodię na wspólny koniec
klawisz za klawiszem był jak pocisk muzyczny
takie zakończenie sprawy w ładnym stylu zaraz
po
ta da dam i gorącym podsumowaniu

opadł z sił zwyczajnie

szybko zgasł a ostre piano równocześnie
czerwień tuż przy chodniku potwierdzała
że nie warto kraść cudzych kobiet ani wchodzić
do domu gdzie od dawna mieszka już ktoś inny

https://www.youtube.com/watch?v=ZKfgP93FjCc
Dziwnie mi się czyta ten utwór. Chyba samoistnie przychodzą nawiązania zupełnie dalekie od zamiarów Autorki (ot, przychodzą mi bardzo autonomicznie, także z powodu lektur, które gdzieś tam mam za sobą... itd., itp), ale najpierw skupię się na tym, co jest.

Bez wątpienia klimat czarnego kryminału gdzieś tu echem się odzywa? Jakiś rodzaj historii szemranej ballady, ze świata nie do końca legalnego? No, może tu nie mamy do czynienia z czystym przestępczym, charakternym pół-światkiem, a po prostu ze zwykłym zdarzeniem- jak z kolejnego melodramatu- gdzie ktoś, komuś próbował podprowadzić "kobietę" za co po prostu dostał „w mordę”?

To jest opowieść o Panu, który chciał wziąć w posiadanie Kobietę, która już przy kimś innym spędza życie. Konsekwencje są jasne. Autorka pisze to dość wyraźnie, ale nie skupia się na opisach, na rozstrzygnięciach, powieleniach. Dlatego nie jest nudno, jest jakby nowa piosenka na ten sam temat. Wtórność tematyczna i klimatyczna? Ano tak, tylko że nie jest w tym wypadku mankamentem. Po prostu jest tu przedstawiona i sytuacja i sposób poprowadzenia opowieści niejako znany, nieobcy niejednemu z odbiorców- jednym bezpośrednio z własnego doświadczenia, innym z opowiadań. Tutaj wielu poczuje się bezpiecznie, bo widzi rzecz z boku, widzi portret. No, właśnie portret.

Wygrany, "wydźwięczony" portret Pana. Na tym skupiła się Autorka, w ten dość cwany sposób unikając klasycznego powielenia sztampy, która bywa- przyznaję- wdzięczna, przynajmniej dla mnie, bo czarny ton, szemrana ballada, może nawet (niech tam, przesadzę!) gdzieś mi się tutaj Nick Cave echem przybłąkał (albo za bardzo mi słońce przez okno w czerep wali, więc jest kontrast do klimatu czerni z wiersza i mam "blek-end-wajt" ino... jakieś takie dziwne! Tongue).

Pan? No, i tutaj się skupię na tym co lubię. Mianowicie na wieloznacznościach. Tak, egocentrycznie sobie po-nad-intertpretuję utwór, daleko od zamiarów Autorki.

Pan- pisany wersalikiem. Duża litera. Panem- niejako „w zastępstwie”- Izraelici, a i dzisiaj Żydzi, ale i chrześcijanie określają Boga. U Żydów jest to szczególnie istotne, bo nie używają Imienia JHWH, bowiem nie pozwala im na to Prawo, więc posiadają ogromną ilość zamienników dookreślających Osobę Boga, do tórej wolno mówić po Imieniu, ale… z jednym wyjątkiem. Dlatego najczęsciej jest stosowane określenie- Pan. Imię własne JHWH jest święte, więc Żydzi aby uniknąć świętokradztwa używają innych Imion, lub tytułów.


Inny Pan, to grecki bóg. Opiekun pasterzy, trzód, lasów i pól. Czasem też przypisywano mu- być może z powodu ogromnej aktywności seksualnej- opiekę nad płodnością. Cały owłosiony, pół-zwierz i pół-człowiek, nieraz mylony, a i bywało utożsamiany- z powodu wyglądu- z satyrem. Fletnia Pana- to instrument, który chyba do tej pory najlepiej się z nim kojarzy. Mity przekazują, że był świetnym tancerzem, a do tego miał w sobie jakąś magię uwodzicielską, jakby stanowiącą odwrotność „urody.

Ot, takie ludzkie, prawda?.

Pan- w ujęciu judeo-chrześcijańskim uosabiał ‘dobrego Pasterza”- vide: Psalmy, Ewangelie itd.

Do czego zmierzam? Ano do swego rodzaju nadinterpretacji. Bowiem jakoś tak mi wyszło, ze ów Pan, grecki bożek jakby współcześnie za pomocą swych talentów chciał porwać wyznawczynię Dobrego Pasterza? Chciał wykorzystać umiejętności taneczne, muzyczne, całą swoją uwodzicielską magię- może nawet przypisywane mu zdolności wieszcza- aby uwieść Kobietą, która już była czyjaś, u której już zamieszkał Inny Pan- Bóg?
W konsekwencji grecki bożek skończył jak w mitach bywało, gdy próbował „poderwać’ cudze miłości- tak spośród boginek jak i ludzkich cór.

No, trochę ta nadinterpretacja jest szyta grubymi nićmi, także z tego powodu, że biblijny Dobry Pasterz (Pan ) jest Bogiem miłości, więc tutaj raczej nie może być mowy o sprowokowaniu „czerwieni przy chodniku” z jego strony. Czyli co? Może ktoś z współwyznawców owej Damy sam z siebie wyręczył Opatrzność?

Nie, no wyszło więc na to, że klimat greckiego mitu, w melodii czarnego kryminału zahaczył o współczesność…

Ok., kończę aby nie zrobić jeszcze większej przesady. Przyznaję jednak, że ta zabawa w nową interpretację jest kusząca… ale urwę…

Tak, czy owak utwór poprawny, niezły, i myślę, że mogę spokojnie- abstrahując i nie biorąc mojej nadinterpretacji jako kryterium- dać 5/5
A ja zupełnie go nie rozumiem, naprawdę.
Za każdym razem czytałam go inaczej i to chyba mój błąd, choć nie przychodziło mi to świadomie, a wychodziło zupełnie znienacka.
Cóż.
Bardzo chętnie spróbuję ugryźć go jeszcze raz z trzeźwym i czystym umysłem.
Na razie nie jestem w stanie powiedzieć nic ponad to, że utwór wydaje mi się być nieco przepoetyzowany.

Do zobaczenia.
Cytat:utwór wydaje mi się być nieco przepoetyzowany.

oooo, a ja myślałam że jest zupełnie odwrotnie :o

Ok Fanto, zapraszam ponownie. Liczę na to, że wskażesz i minusy(jak znajdzieszTongue), i plusy. To ważne Smile

Arek, do Ciebie wrócę, ale to trudne, więc muszę mieć chwilkę czasu Angel

Powiem jeno tak, chopie, że tu ni ma niczego cuś się wcześniej dopatrywoł w tej pisaninie, to zwykło prosto rzycz jest, jak to między kobitą a facetem bywo. Troche czorne jest ale coż, takie czasy nastoły Tongue