Via Appia - Forum

Pełna wersja: *** (więc jestem ja)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
więc jestem ja i jest świat,
i jest interakcja.

zbliżałem się do niego niepewnie, powoli,
myślałem, że zagryzie mnie na życie,
choć tak naprawdę widziałem tylko mur,
który zbudowałem na swoich oczach.
kamienie dali mi oni.

wydawało mi się, że powinien się przebić
do mnie ktoś z drugiej strony.
w końcu jednak zrozumiałem,
a mur posłusznie okazał skruchę.

teraz płynę zamiast topić się w miejscu.
jasne, woda czasem dostaje mi się do oczu,
czasem trzeba je przetrzeć czy trochę przymrużyć,
ale alternatywą jest tylko ich pełne zamknięcie.

więc jestem ja i jest świat,
i jest interakcja.
Ciekawy wiersz, aczkolwiek dla mnie jest to jest to raczej bardzo trafna i głęboka refleksja filozoficzna, wypowiedziana w nietradycyjny sposób, a kwestia poetyki ma tu drugorzędne znaczenie, choć całość bez wątpienia komponuje się jako utwór poetycki. Mur na oczach, okazujący skruchę kamienie, które dali niezidentyfikowani „oni” czy alternatywne zamknięcie oczu, robią wrażenie i zmuszają do refleksji, do kolejnego przypomnienia prawd wprawdzie znanych, ale zbyt rzadko znajdujących zastosowanie w codziennym, prozaicznym życiu, w którym ulegamy wszechobecnym schematom pojęciowym i obowiązującej ideologii.

Usunąłbym drugie, a w szczególności trzecie „mi”. Jest zbyteczne i zbyt wiele zaimków. Niepokoi mnie również powtarzająca się końcówka „łem” w poniższym fragmencie. Może jakoś ją wymanewrować, na przykład:

zbliżałem się do niego niepewnie, powoli,
myśląc, zagryzie mnie życie,
choć naprawdę widziałem tylko mur,
zbudowany na swoich oczach.
kamienie dali mi oni.

Usunąłem jeszcze „tak”, wydało mi się zbyteczne. I nie bardzo rozumiem zwrot „na życie”. Gdyby pozostawić samo „życie” - wymowa tego fragmentu byłaby jasna. Ale może się mylę.
gdybyś zamiast muru dał kamienną tamę, późniejsza woda byłaby bardziej do rzeczy i spójna, a tak wychodzi ciutkę gorzej.
czy to o procesie oświecenia czy po porostu życia, wiersz jest właśnie jakimś tam hasłem i lekcją, co potem trochę wymuszenie wpasowano w poezję. w dodatku są to hasło i nauka stare i znane, przełożone na język poezji równie wtórny. generalnie żeby dostrzec wartość takiej paraboli, należy ją przeczytać i zobrazować sobie dosłownie. no więc jest panocek, podkrada się pod mur z obawą, że go zje (już sie zaczyna robić śmiesznie) 'choć tak naprawdę widział tylko mur' (już widać, co tu nie gra w tym wersie. zbliżal sie do muru z obawą, że go ten mur skrzywdzi, choć tak naprawde widział sam mur, nic więcej.... aaaha) ten mur jak sie okazuje zbudował panocek (a teraz sie do niego podkrada, przypominam) a ktoś mu jeszcze w tym pomógł z budulcem. pan ten potem duma, że ktoś chyba winien się przez ten mur przebić, ale po czasie konstatuje, że to (najwidoczniej) on powinien to zrobić/mur sam powinien sie skruszyc. i gdy tylko to do niego dociera, mur się wali. następna scena, epilog: bohater płynie, już się nie topi w miejscu, nie jest łatwo utrzymać sie na powierzchni, ale nie poddaje sie i nie idzie na dno. koniec.
toteż generalnie nuda nudnie opowiedziana.
przesłanie jasne, nie trudno uznać je za trafne (czyli sobie samemu to przetłumaczyć i odnieść do jakiegoś schematu) nie ma też jakichś tragicznych zabiegów, prosto, zrozumiale, bez zaskoczeń. ale to nie są oczywiste zalety, raczej coś pół na pół. bo mnie dla przykładu jednak brakuje; i to właśnie nowszego, ciekawszego spojrzenia, trochę więcej spójności, polotu w ewokacji.
I ja mam problem, bo dla mnie ten tekst jest jak tekst anglojęzycznej piosenki wklejony do google translatora. xD
Naprawdę, przepraszam, ale przebija się przez niego taka wielka, puchata, nawet trochę urocza niefortunność.
Nie mówię już o formie, bo to chyba jest kwestia subiektywna, że mnie osobiście przytłoczył ten natłok interpunkcji i tak dalej.
Warstwę merytoryczną zostawię w spokoju, choć mam wrażenie, że przez te drobne zaniedbania języka, nie udało Ci się do końca przekazać myśli, którą gdzieś tam miałeś w głowie.

Zaznaczę gryzące mnie fragmenty:
Cytat:więc jestem ja i jest świat,
i jest interakcja.

zbliżałem się do niego niepewnie, powoli,
myślałem, że zagryzie mnie na życie, - troszkę nieudana kontaminacja
choć tak naprawdę widziałem tylko mur,
który zbudowałem na swoich oczach.
kamienie dali mi oni.

wydawało mi się, że powinien się przebić
do mnie ktoś z drugiej strony
.
w końcu jednak zrozumiałem,
a mur posłusznie okazał skruchę.

teraz płynę zamiast topić się w miejscu.
jasne, woda czasem dostaje mi się do oczu,
czasem trzeba je przetrzeć czy trochę przymrużyć,
ale alternatywą jest tylko ich pełne zamknięcie
.

więc jestem ja i jest świat,
i jest interakcja.

W każdym razie - doceniam w Tobie zdolność do przełamywania barier, jakie stawia nam język oraz jakiś rodzaj kreatywności i refleksyjności.
Dziękuję za wszystkie recenzje.

Gorgiaszu - właśnie o to mi chodziło, o stworzenie pewnej filozoficznej refleksji, nieznacznie tylko upoetyzowanej. Jeżeli chodzi o zaimkozę, to zgadzam się z zarzutami, popracuję nad tym, podobnie jak nad "łemkami". Jeżeli natomiast chodzi o "zagryzanie na życie", to tak miało być i tego nie zmienię. Jest to odwrócenie popularnego zwrotu "zagryźć na śmierć". Chodzi o to, że podmiot chciał uciec od życia, do którego zmusiłaby go konfrontacja z rzeczywistością.

miriad - z tą tamą to dobry pomysł, szkoda, że nie wpadłem na niego wcześniej. Ale pozostanę chyba przy murze przez sentyment do Floydowskiej "Ściany", do której tu chcąc nie chcą nawiązałem. Ale z Twoją dosłowną interpretacją i rzekomymi sprzecznościami zupełnie się nie zgadzam. Przede wszystkim podmiot zbliżał się do świata, a nie do muru, i to świat miał go zagryźć na życie, co według mnie eliminuje wszelkie późniejsze nieścisłości. A że jest prosto i zrozumiale, to bardzo dobrze, o to mi chodziło. Od dłuższego czasu wahałem się na granicy prozy i poezji i w końcu zdecydowałem się połączyć jedno i drugie.

FantaSmaGoria - że wyszło piosenkowo? Ciekawe, też miałem takie wrażenie przy pisaniu tego, choć dla mnie nie jest to wadą. A co do zaznaczonych przez Ciebie fragmentów - nie widzę w nich zgrzytów.
parę rzeczy:
Cytat:A że jest prosto i zrozumiale, to bardzo dobrze
dokładnie to samo myślę. to był moment, w którym wymieniałem (może troche relatywne) zalety.

mnie się skrytykowana kontaminacja wydała dobra i na miejscu.

oczywiście, że podmiot nie zbliżał się do autentycznego muru tylko że ten mur coś symbolizował. ja tylko zwracam uwagę, że idzie to sobie wyobrazić w ferworze czytania całkiem dosłownie (bo tak wygląda proces odczytywania metafor w zasadzie; widzisz treść dosłownie, a potem wnikasz w przenośną zawartość) wychodzi to śmiesznie i, co ważne, bez gracji. tylko o to mi chodziło. sugerowana przeze mnie tama by np. pomogła (albo odwrotnie - większa konsolidacja muru z resztą treści/biegiem metafor) jak i parę innych operacji zapewne.

fanta podkresliła jeszcze to, co i ja chciałem skrytykować, ale machnąłem wtedy ręką. otóż te budowanie na oczach; z akcentem na oczach. calkiem zbędne, a powstaje ekwiwokacja, że się wznosi mur na ocznym fundamencie. zatem znowu śmieszność, choć przypadkowa - ale tak jak powiedziałem: zbędne to. nic nie dodaje informacja, że ten mur (notabene: tłumaczysz, że symbolizuje świat... może rzeczywistość? pogląd na świat? czy świat jako ekumena? jak by nie było, nie tak to odczytałem. czyli podmiot liryczny zbudował był świat? i boi się, że go zagryzie? dlatego sie do niego skrada, ale widzi tylko świat, ktory zbudował na swoich oczach. trochę to się pętli, jak widać i tak średnio kupy trzyma; choć jako metafora i tak ma łatwiej, na upartego można z niej wszystko wywróżyć i kto wtedy zaprzeczy takim wróżbom?) został zbudowany na jego oczach - no bo co to znaczy? zwykle, o ile nie jesteś ociemniały albo zgrywuśny by zamknąć/zawiązać sobie oczy, budujesz coś na własnych oczach. co nie? Smile
Z tym budowaniem na własnych oczach właśnie o to chodziło - o budowanie muru na ocznym fundamencie, czyli o odcinanie się od świata, ukrywanie się przed nim za ścianą lęku. Podobny motyw był np. u Aleksandra Wata w wierszu "*** W czterech ścianach mego bólu...": "W czterech ścianach mego bólu / nie ma okien ani drzwi".