24-07-2014, 19:18
mówisz że sztuka winna być bardziej
poza nawiasem przystępna dla ciebie choć nie
negujesz rewolucji a i ewolucję bierzesz pod u-
-wagę (wierząc że w końcu zejdziesz z drzewa
na ziemię) przestępując z pewnym niedowierzaniem
z nogi na nogę przyziemnie albo już z buta albo
bjutifulem recenzując to co sztukło a ja nic
nie mówię choć gadulstwo mi nieobce jak terencjuszowi
ludzkie nic
albo coś w ten (tego) deseń samoudręczenia wiem jednak
że sztuka nic nie jest winna (ni mnie ni tobie) bo właściwie
ona jest niczym (jak mawiał oskar od doriana graya) a nawet
do niczego bywa więc jak nic to nul winy żadnej a i jako dług
trudno tu ją w ten (tego) sposób ujmować zresztą byłby geniuszem ów
kto objąłby nic mówisz jednak (nadal) że idzie o to by się dało pojąć
ująć i by było możliwie przystępne no to wejdź do wielkiego kościoła
(gotyckiego albo barokowego) i zadzieraj głowę w okolice sklepienia patrz tylko
na same malowidła (w ogóle i w detalach) jeśli do nich dosięgniesz to dostąpisz
przystępności a ja póki co idę sobie ziewnąć bo mi kawa wystygła a zimnej
nie łyknę i mógłbym zacząć powtarzać to co zawsze a ile? no ile można? no?
ileż można wywlekać wilde'a z grobu? skoro on już skruszony
zupełnie na nic? (co mówisz?) (ech ten zasięg) (echo
dosięga) (nuda czka zza oka i okna zdziecinniałym spleenem)
(i nic)
poza nawiasem przystępna dla ciebie choć nie
negujesz rewolucji a i ewolucję bierzesz pod u-
-wagę (wierząc że w końcu zejdziesz z drzewa
na ziemię) przestępując z pewnym niedowierzaniem
z nogi na nogę przyziemnie albo już z buta albo
bjutifulem recenzując to co sztukło a ja nic
nie mówię choć gadulstwo mi nieobce jak terencjuszowi
ludzkie nic
albo coś w ten (tego) deseń samoudręczenia wiem jednak
że sztuka nic nie jest winna (ni mnie ni tobie) bo właściwie
ona jest niczym (jak mawiał oskar od doriana graya) a nawet
do niczego bywa więc jak nic to nul winy żadnej a i jako dług
trudno tu ją w ten (tego) sposób ujmować zresztą byłby geniuszem ów
kto objąłby nic mówisz jednak (nadal) że idzie o to by się dało pojąć
ująć i by było możliwie przystępne no to wejdź do wielkiego kościoła
(gotyckiego albo barokowego) i zadzieraj głowę w okolice sklepienia patrz tylko
na same malowidła (w ogóle i w detalach) jeśli do nich dosięgniesz to dostąpisz
przystępności a ja póki co idę sobie ziewnąć bo mi kawa wystygła a zimnej
nie łyknę i mógłbym zacząć powtarzać to co zawsze a ile? no ile można? no?
ileż można wywlekać wilde'a z grobu? skoro on już skruszony
zupełnie na nic? (co mówisz?) (ech ten zasięg) (echo
dosięga) (nuda czka zza oka i okna zdziecinniałym spleenem)
(i nic)