Via Appia - Forum

Pełna wersja: Bliżej
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
wrzuceni w świat

codziennie próbujemy zbliżyć się do swojej asymptoty

wszystko płynie

trzeba tylko wlać tę rzekę w siebie jak do szklanki

w starożytności

umiano to zrobić bo do wypicia był jedynie mały strumień

w wiekach naświetlanych

chciano napełnić od razu górę szklanki bezskutecznie

w wiekach naświetlonych

znano już siły grawitacji wiedziano że woda będzie spadać

w wiekach prześwietlonych

płynu jest za dużo i ciągle się przelewa zmienia znika

a nie ma gwarancji

że rzeka nie jest dopływem jakiegoś większego nurtu

wygląda więc na to

że niezmienne pozostaje tylko jedno jedyne pytanie

ale nie odpowiedź

szklanka jest w połowie pełna czy w połowie pusta?
Ale asymptoty pionowej, poziomej czy ukośnej? To może być ważne. Chociaż nie rozumiem, po co w ogóle to włożyłeś do tego tekstu, skoro potem wchodzisz na Heraklita i już nie wracasz do tej matmy. Filozofujące rozkminy są spoko, podobają mi się też naświetlane i prześwietlane wieki (w kontekście fotografii czy promieni Roentgena? oto jest pytanie!), ale do wiersza moim zdaniem trochę brakuje.
Pionowość, poziomość ani ukośność asymptoty nie ma tu znaczenia - chodzi po prostu o cel, do którego ciągle dążymy i którego nigdy nie będziemy mogli w pełni osiągnąć albo zrobimy to w nieskończenie długim czasie. Choć przyznaję, że ta metafora odstaje trochę od reszty. Myślałem już nad pominięciem dwóch pierwszych wersów i może rzeczywiście to zrobię - powinno pomóc. Dziękuję za recenzję.
Mi natomiast na pierwszy rzut oka nie podoba się układ całości (forma, kształt wycięcie). Jakaś taka pokraczna ta estetyka. Oczywiście można inaczej to odbierać, ale ja takie mam odczucie, gdy na to patrzę.Undecided
Co do treści, to też mam mieszane myśli. Coś płynie, no i naturalnie od razu nurty, rzeki, aż po szklanki jako bardzo popularny i łatwy do uchwycenia motyw. Szczególnie końcówka zakrawa o lekki banał. Choć pozornie refleksyjna, to jednak nudna, bo to "utarte pytanie" w odniesieniu do wielu rzeczy. Jednak w tym wszystkim jakiś koncept i zamysł jest, gdzie nie gdzie można doszukać się przebłysku czegoś ciekawszego. Może nie odrzucałabym od razu tego tekstu, a postarałabym się by go dopracować, poćwiczyć na nim. Smile 2/5
Dziękuję za opinię.

Co do układu - z perspektywy paru dni od napisania utworu wciąż wydaje mi się on bez zarzutu. Zgodzę się natomiast co do treści, w której metafory rzeczywiście miejscami są mocno sztampowe. Będę pracował dalej.
sęk w tym, że nie wyszło najładniej. jakby malując z talentem kobietę, dorysować, bóg wie czemu, wąsy. niby okej, co kto woli, ale naprawdę łatwo o ładniejszy efekt Smile
można wytknąć chociażby te przerw między wersami. ciut brzydota, jeśli mnie pytać.
następnie:
Cytat:wszystko płynie
to nie bardzo wiąże się z początkiem, a chciałoby się, aby jednak się wiązało. czepialstwo, pomyślisz, ale jakoś tak wydaje się to oderwane w sposób nieprzemyślany. z matematyki hyc do geografii.
e tam. detal.
Cytat:trzeba tylko wlać tę rzekę w siebie jak do szklanki
WWWW siebie jak DOOOO szklanki. kolejne moje czepialstwo, ale osobiście napisałbym W szklankę, konsekwentnie; pomimo, że częściej mówimy nalać DO szklanki. bo dziwnie się to czyta, tak jak tutaj jest - a może to ja proponuję dziwactwo? no nie wiem, tak to mi się widzi, to i piszę o tym.
nie było mowy o rzece. od czapy wyskoczyla. może daj wyraźne porównanie ("wszystko płynie jak w rzece" - notabene dziwny wniosek, nawet jak na filozofowanie; zwłaszcza w połączeniu z tym rozwinięciem o piciu. nie kumiem tego. zbyt szerokie, zatem mało mędrne IMO. czym jest "wszystko"? mam nadal mieć na myśli tę asymptotę?) albo po prostu wyeliminuj rzekę.
"trzeba tylko to/to wszystko (wspomniane wszystko) wlać w siebie jak w naczynie"
no i co to znaczy? afirmację? akomodację? no dobra, niech będzie, no to jedźmy dalej.
Cytat:w starożytności

umiano to zrobić bo do wypicia był jedynie mały strumień
umiano mnie mierzi, ale okej. preferowałbym "potrafiono" albo nawet "potrafili" zwyczajnie.
skoro tak fajnie opisujesz epoki, posługując się iluminacją, troszkę szkoda, że starożytność od tego odstaje Tongue
czyżby pływające "wszystko" było niegdyś uboższe w kubaturę? hmmm..
Cytat:w wiekach naświetlanych

chciano napełnić od razu górę szklanki bezskutecznie
góra szklanki. no nie bardzo. szczyt - owszem. brzeg - lepiej. a może przelać szklankę? albo nalać po rat? wybrzuszyć menisk? "bezskutecznie" bym wyciął. rozumie się samo przez się. no i kiedyś długo nie było szklanek. raczej puchary, kielichy. to też, choć szczególik, jakoś definiuje udatność tekstu.
aha, no i niezupełnie dopełnia to przykład o starożytności. w moich oczach oba te przykłady do siebie nie pasują, więc nie wiem, co starasz się powiedzieć. bez obaw, to pewno ja czegoś nie kumam po prostu. ale uczciwie piszę, jak jest.
Cytat:w wiekach naświetlonych

znano już siły grawitacji wiedziano że woda będzie spadać
znano, wiedziano.. nie widzisz, że nieładnie to brzmi? IMO nie za ładnie.
"odkryto, poznano, nazwano grawitację; właściwość, kierunek spływu wody." w tę stronę bym polecał, nie wiem.
i w ogóle co ten wers ma znaczyć? jak się ma grawitacja do porażki w napełnianiu naczynia? co ta metafora ma przedstawiać? co z tego, że (o zgrozo, jak to brzmi!) woda spada? Undecided pożarnictwo by się uśmiało. gówno spada, forsa gada Tongue cokolwiek ma ta woda symbolizować, nie jarzę tego spadania. to w zamyśle autora ma brzmieć mądrze, odkrywczo może, może pouczająco, filozoficznie - ale tak nie brzmi. skromnie zauważę, sory. jest nawet odwrotnie.
Cytat:w wiekach prześwietlonych

płynu jest za dużo i ciągle się przelewa zmienia znika
rozwleczone, za długie i nic nam nie mówiące. najlepiej - palnąć, że życie to rzeka, bo jest niebieska, płynie, paruje, wylewa i opada. od biedy to moje wyliczenie coś mówi, ale to "zmienia, znika" to już wybacz, mulny grunt.
okej, płyn jako substancja wiedzy, nauki, postępu jako tako? to gdzie poprzednie wszystko? i ta asymptota? to naprawdę jest wiersz o zgromadzonej wiedzy?? zatem początkowa teza wydaje się śmieszna.

a reszta, jak powiedziałeś, to sztanca, a tę trudno uznać za zaletę.


mnie osobiście brakuje tu zgrabniejszych ujęć. spadanie wody to mój faworyt. dokładnie pokazuje, co jest tutaj nie tak.
Dzięki za recenzję.

Po kolei: co do przeskoku z matematyki do geografii, to zgadzam się, że może on być zbyt gwałtowny. A z tym wersem - "trzeba tylko wlać tę rzekę w siebie jak do szklanki" - sam miałem duży problem, w końcu jednak zdecydowałem się na taką formę, bo jest najbardziej poprawna (wcześniej było "do siebie jak do szklanki" i coś mi zgrzytało). Co do dylematu pomiędzy "potrafiono" i "umiano", to wybrałem tę drugą opcję, bo jest krótsza i nie chciałem zbytnio przedłużać wersu.

Dalsze uwagi dotyczą już moim zdaniem samego przesłania wiersza. Koncept jest taki: ludzkość dąży do swojej asymptoty, czyli pewnego ideału (szczęścia), żeby go jednak osiągnąć, musi wchodzić w interakcję ze światem ("wlewać go w siebie jak w rzekę"). W starożytności zasięg interakcji był niewielki, dlatego ludzie nie mieli z nią większego problemu. Wtedy znano również ideę stopniowego rozwoju - vide: Arystoteles. Czyli najpierw trzeba zapewnić godziwy byt ciału, a dopiero potem duchowi (są to kolejne stopnie "szklanki", czyli istoty ludzkiej). To próbowano przeskoczyć w średniowieczu, "chcąc napełnić od razu górę szklanki", czyli rozwinąć ducha, zapominając o ciele. Do zrównoważonego rozwoju powrócono w czasach nowożytnych ("wiekach naświetlonych"), jednak współcześnie, "w wiekach prześwietlonych" problem jest ze zbytnią łatwością samorealizacji. Mamy tyle możliwości na nią, że już nie wiemy, którą wybrać. Pewnie nieco zagmatwałem to wszystko swoim tłumaczeniem, zrobiłem parę przesunięć kategorialnych etc., ale nic więcej nie przychodzi mi już do głowy.
nic nie zagmatwałeś w tłumaczeniu, jest git Smile przy czym ja nie do końca w ten sposób to rozczytywałem.
gdyby wziąć tę powyższą interpretację, powinno powstać trochę coś innego w wierszu. wedle tego, co piszesz, starożytność polegała na niespiesznym a miarowym wlewaniu (ze względnym sukcesem, jak sądzę) średniowiecze cechowała nadgorliwość i przelewki, a współcześnie mamy bodaj pobite szklanki, przelane gęby i kałuże. w każdym razie obecne w Twoim wierszu refleksje na bazie wody i szklanki wypadają, na moją ocenę, nietrafnie, są też zbyt zamglone w odczycie. sztuką jest, aby to wszystko wyostrzyć, ustrzelić tak w dziesiątkę przy metaforze, ażeby wszystko rozumiało się za pstryknięciem palców; i można było to skwitować potaknięciem.
koncept masz okej. to przedstawienie go troszeczkę kuleje, w mojej ocenie. w prowadzeniu zdań i samej metafory. btw. tytuł też trochę odstaje; równie dobrze mógłby brzmieć "dalej". zauważ.
Fakt, metafory mogą być dość niejasne. Co do tytułu - moim zdaniem pasuje, ale to też może być wynik mojego sentymentu do utworów muzycznych albo płyt zatytułowanych "Closer".
Po pierwsze - dlaczego ten zapis?
Po drugie - dlaczego te przerzutnie? Gdybyś ich nie użył w tych miejscach, to utwór nie byłby tak infantylny.
Stychiczny układ treści w tym wypadku też nie robi dobrze.
W ogóle przez ten cały układ nie jestem w stanie dotrzeć do sedna treści.

Utwór do przeredagowania.
Taki zapis wybrałem bez większej przyczyny, po prostu tak to czułem. Wciąż jest chyba najbardziej podobającym mi się elementem tego wiersza. Dziękuję za wypowiedź.
Powiedziano tu już tyle, ze ja potwierdzę tylko słowa Fantasmagorii, że utwór należy przeredagować, bo i forma ma ważną rolę w przekazaniu myśli. Bawisz sie filozofowaniem, bo i wielu piszacych wiersze próbuje być nie tylko filozofami ale od razu mędrcami. Ale owo od razu z reguły dotyczy geniuszy, a tych niezbyt wielu było, a teraz jakoś ni widu ni słychu. Czy to już pesymizm u mnie polski ze szklanką do połowy pustą i upływającą nadzieją na geniusza i ulatującym (parującym) czasem?
Możliwe, bo się starzeję.

Co do zawartości wypowiedzi, myślę, że jeszcze powinieneś nieco bardziej przetrawić formy i wiadomości z historii filozofii na własny użytek i język i tak jak nad formą popracować, aby być bardziej zdecydowanym w wierszu, jak w gotyowej potrawie podanej do zjedzenia. Choćby celem Twoim miało być wywołanie niestrawności, to musisz wiedzieć dokładnie jak zapodasz i co zapodasz.

Póki co daję 2/5, choć chciałbym dać więcej, ale dla mnie utwór jeszcze nie zaczął się gotować To jak zupka chińska zalana zimną kranówą.
dużo zostało już napisane, więc nie będę za bardzo się rozwlekać. Dodam od siebie tylko, że tekst po przeredagowaniu może mieć potencjał...