sęk w tym, że nie wyszło najładniej. jakby malując z talentem kobietę, dorysować, bóg wie czemu, wąsy. niby okej, co kto woli, ale naprawdę łatwo o ładniejszy efekt
można wytknąć chociażby te przerw między wersami. ciut brzydota, jeśli mnie pytać.
następnie:
Cytat:wszystko płynie
to nie bardzo wiąże się z początkiem, a chciałoby się, aby jednak się wiązało. czepialstwo, pomyślisz, ale jakoś tak wydaje się to oderwane w sposób nieprzemyślany. z matematyki hyc do geografii.
e tam. detal.
Cytat:trzeba tylko wlać tę rzekę w siebie jak do szklanki
WWWW siebie jak DOOOO szklanki. kolejne moje czepialstwo, ale osobiście napisałbym W szklankę, konsekwentnie; pomimo, że częściej mówimy nalać DO szklanki. bo dziwnie się to czyta, tak jak tutaj jest - a może to ja proponuję dziwactwo? no nie wiem, tak to mi się widzi, to i piszę o tym.
nie było mowy o rzece. od czapy wyskoczyla. może daj wyraźne porównanie ("wszystko płynie jak w rzece" - notabene dziwny wniosek, nawet jak na filozofowanie; zwłaszcza w połączeniu z tym rozwinięciem o piciu. nie kumiem tego. zbyt szerokie, zatem mało mędrne IMO. czym jest "wszystko"? mam nadal mieć na myśli tę asymptotę?) albo po prostu wyeliminuj rzekę.
"trzeba tylko to/to wszystko (wspomniane wszystko) wlać w siebie jak w naczynie"
no i co to znaczy? afirmację? akomodację? no dobra, niech będzie, no to jedźmy dalej.
Cytat:w starożytności
umiano to zrobić bo do wypicia był jedynie mały strumień
umiano mnie mierzi, ale okej. preferowałbym "potrafiono" albo nawet "potrafili" zwyczajnie.
skoro tak fajnie opisujesz epoki, posługując się iluminacją, troszkę szkoda, że starożytność od tego odstaje
czyżby pływające "wszystko" było niegdyś uboższe w kubaturę? hmmm..
Cytat:w wiekach naświetlanych
chciano napełnić od razu górę szklanki bezskutecznie
góra szklanki. no nie bardzo. szczyt - owszem. brzeg - lepiej. a może przelać szklankę? albo nalać po rat? wybrzuszyć menisk? "bezskutecznie" bym wyciął. rozumie się samo przez się. no i kiedyś długo nie było szklanek. raczej puchary, kielichy. to też, choć szczególik, jakoś definiuje udatność tekstu.
aha, no i niezupełnie dopełnia to przykład o starożytności. w moich oczach oba te przykłady do siebie nie pasują, więc nie wiem, co starasz się powiedzieć. bez obaw, to pewno ja czegoś nie kumam po prostu. ale uczciwie piszę, jak jest.
Cytat:w wiekach naświetlonych
znano już siły grawitacji wiedziano że woda będzie spadać
znano, wiedziano.. nie widzisz, że nieładnie to brzmi? IMO nie za ładnie.
"odkryto, poznano, nazwano grawitację; właściwość, kierunek spływu wody." w tę stronę bym polecał, nie wiem.
i w ogóle co ten wers ma znaczyć? jak się ma grawitacja do porażki w napełnianiu naczynia? co ta metafora ma przedstawiać? co z tego, że (o zgrozo, jak to brzmi!) woda spada?
pożarnictwo by się uśmiało. gówno spada, forsa gada
cokolwiek ma ta woda symbolizować, nie jarzę tego spadania. to w zamyśle autora ma brzmieć mądrze, odkrywczo może, może pouczająco, filozoficznie - ale tak nie brzmi. skromnie zauważę, sory. jest nawet odwrotnie.
Cytat:w wiekach prześwietlonych
płynu jest za dużo i ciągle się przelewa zmienia znika
rozwleczone, za długie i nic nam nie mówiące. najlepiej - palnąć, że życie to rzeka, bo jest niebieska, płynie, paruje, wylewa i opada. od biedy to moje wyliczenie coś mówi, ale to "zmienia, znika" to już wybacz, mulny grunt.
okej, płyn jako substancja wiedzy, nauki, postępu jako tako? to gdzie poprzednie wszystko? i ta asymptota? to naprawdę jest wiersz o zgromadzonej wiedzy?? zatem początkowa teza wydaje się śmieszna.
a reszta, jak powiedziałeś, to sztanca, a tę trudno uznać za zaletę.
mnie osobiście brakuje tu zgrabniejszych ujęć. spadanie wody to mój faworyt. dokładnie pokazuje, co jest tutaj nie tak.