to wszystko o niej
tak czasem myślę
jak zapina kurtkę
tańczy przy U2
maluje paznokcie mlaskając
jest nierealna
niczym wewnętrzna strona
swetra z wyciągniętymi rękawami
gdy na boso człapie
myjąc zęby
ja na kanapie obserwuję
jak ornitolog przez lornetkę
smakuję każdy kadr
delektuję się każdym calem
przez zamknięte oczy
Brzmi fajniej, niż tamto poprzednio. Jeszcze wrócę i rozwinę komentarz
OK, no to fajniej jest dlatego, że pokazałeś jakiś "koloryt emocjonalny", jakieś odczucie. Jest tu dużo więcej dynamiki słowa, coś przyciąga. Szczególnie zatrzymała mnie druga strofa, bo fajnie obrazuje ów moment. Potem jest trochę zamieszania i... koniec(oczywiście tak to widzę ja, bo w rzeczywistości może być zupełnie inaczej
) Co tu jeszcze napisać? Dużo potencjału na niezłe zestawienia słowne, nieco barwniejsze portrety, zgrabne sytuacje. Fajnie by było gdyby forma była uwolniona ze swych "sztywnych" ram, tak jak oczy spod powiek o poranku, albo popołudniu(?)
Pozdrawiam
A mnie się ten wydaje infantylny i bardzo wtórny. (Nie czytałam jeszcze poprzedniego.)
No nie wiem, nie pamiętam, o czym właściwie pisałeś. Coś tam było, że boso i paznokcie maluje, a podmiot (jak w ogóle można pisać "peel"?!) sobie to wizualizuje.
I tyle. Nic z tego nie wynika. Trochę tkliwy obrazek, ale nie coś, co zapadałoby w pamięć.
Dobra wiadomość jest taka - w tym kierunku teraz zmierza poezja.
Zła natomiast, że mnie osobiście się to w ogóle nie podoba.
EDIT: Tytuł jest spalony, bo sugeruje pointę. Prawdę miło jest rozbierać powoli, a nie kazać jej od razu ściągnąć majtki.