Volens, nolens, trafiam do Pana, Panie Pasiasty.
To jest primo dziwne, secundo nie świadczące dobrze o forum, że nikt nie zostawi nawet skromnego komentarza pod Twoim tekstem. Żeby to jeden, a ja tu widzę aż trzy teksty nieskalane krytyką!
Powiem Panu tak: o to to! Dokładnie to!
Wyryć sobie w sercu/wytatuować na czole, że o szczęście trzeba dbać.
Żeby to jeszcze było tak proste, jak nam się wydaje - poczekamy, dostaniemy, wypolerujemy, raz na jakiś czas wyprowadzimy i będzie miodzio. Tak... otóż właśnie nie.
Cytat:weź pożycz od sąsiada
Nie wiem, czy dobrze rozumiem, to ma brzmieć w stylu: "weź skocz do sąsiada, pożycz szklankę cukru"? Mam na myśli słowo "weź".
"Weź pożycz, weź ugotuj obiad, weź zaproś", a potem tryb warunkowy: "ale jak nie weźmiesz". I to mi wtedy ładnie się wpasowuje, jak puzzle. A nawet nie jak puzzle, tylko jak kostka Rubika, bo tak obrazowo działasz na wyobraźnię, że tu potrzeba kolorów, żeby opisać te uczucia.
Jeśli chcesz szczęście, to zrób coś - obiad najlepiej, a jak już karmisz to i daj się wyspać (ale tylko trochę
) w sypialni.
Ale druga strona medalu (albo raczej ta pierwsza), to chodzi o kobietę.
Konkretniej - jeśli naprawdę tak ci spieszno do miłości, a czekając na jakąś, nie możesz się doczekać, to zacznij, do cholery działać! Poszukaj, odbij komuś, pożycz od sąsiada! I spraw, by wolała zostać z tobą.
A jak już mamy kobietę i chcemy jej się przypodobać, to oczywista, że trzeba iść po jej zachciankach. Obiad, sypialnia, hobby i komplementy. Proszę państwa, szykuje się weselisko! (A co potem, to lepiej nie wspominać.)
Drugi wers daje solidną naukę. Wszyscy czekają aż ta wielka przygoda/miłość/wydarzenie zmieniające życie przytrafi się nagle, ot tak, sprowokowana wyimaginowaną spiritus movens. A tu trzeba ruszyć ten leniwy tyłek. Takie tam rozczarowanie, ale lepiej spracować z tego tyłka tłuszcz i złapać sobie to szczęście niż rozczarować się na starość. Co się przecież może stać? Można (o mój Boże) powiększyć bagaż doświadczeń! Można się zmienić!
A przecież nikt nie chce się zmieniać ani ruszać się sprzed kompa lub z kanapy.
Dodam, że zaskakująco lekki wierszyk jak na całkiem poważną rzecz i całkiem skomplikowanego autora.
Przyjemnie.