Szary Człowiek
20-04-2010, 17:36
"Nawet w snach upojenia tkwią zadry i sęki:
Trzeba się docałować do nacichłej męki"
BOLESŁAW LEŚMIAN
Idę znajomą okolicą – ten las, i ta dolina...
Nie, nie byłem tam nigdy. Ale – znam ją.
Tak znajome to wszystko... Drzewa i ścieżyna
Blaski słońca, dolina, i te mgły ponad nią...
Byłem tu już kiedyś. Nie raz, kilka razy.
Nie naprawdę, we śnie. Lecz tak... namacalnie.
A gdy się budziłem, noc spędzając z twarzy –
Sam już nie wiedziałem, co bardziej realne...
Tym razem byłaś tam ze mną. Skąd? Nie pytałem.
Cieszyłem się – że jesteś (choć pewnie na chwilę)
Kiedy do niego wrócisz – ja wiedzieć nie chciałem,
Chwytałem twoje względy jak płoche motyle.
Na wzgórzu stare, drewniane schronisko...
Choć nie istniejące – odwiedzane mile.
I między nami – też zniknęło wszystko
Co nas rozdzieliło – te okropne chwile...
Sączymy boski nektar, by schłodzić moc lata
Leżąc obok siebie, śmiejąc się i drocząc –
A ja myślę, że piękniejszego nie ma jednak świata
– I że dobrze jest znowu móc wierzyć tym oczom...
Data: 20/21 II 2001
Trzeba się docałować do nacichłej męki"
BOLESŁAW LEŚMIAN
Idę znajomą okolicą – ten las, i ta dolina...
Nie, nie byłem tam nigdy. Ale – znam ją.
Tak znajome to wszystko... Drzewa i ścieżyna
Blaski słońca, dolina, i te mgły ponad nią...
Byłem tu już kiedyś. Nie raz, kilka razy.
Nie naprawdę, we śnie. Lecz tak... namacalnie.
A gdy się budziłem, noc spędzając z twarzy –
Sam już nie wiedziałem, co bardziej realne...
Tym razem byłaś tam ze mną. Skąd? Nie pytałem.
Cieszyłem się – że jesteś (choć pewnie na chwilę)
Kiedy do niego wrócisz – ja wiedzieć nie chciałem,
Chwytałem twoje względy jak płoche motyle.
Na wzgórzu stare, drewniane schronisko...
Choć nie istniejące – odwiedzane mile.
I między nami – też zniknęło wszystko
Co nas rozdzieliło – te okropne chwile...
Sączymy boski nektar, by schłodzić moc lata
Leżąc obok siebie, śmiejąc się i drocząc –
A ja myślę, że piękniejszego nie ma jednak świata
– I że dobrze jest znowu móc wierzyć tym oczom...
Data: 20/21 II 2001