Przecinki!
Pierwsza strofa sugeruje wiersz biały, ale od drugiej aż do końca już, gdzieniegdzie wprawdzie, przestrzegasz interpunkcji.
Razi!
Cytat:gdy iść będę przez tunel ciemny
Co to za tunel, dlaczego tunel, co symbolizuje "tunel"? Według mnie gdybyś napisał "jeśli" zamiast "gdy", miałbyś pełną dowolność wymyślania, a tak, w moim odczuciu, "gdy" Cię bardzo zobowiązuje. Przede wszystkim dlatego, że ni z gruchy, ni z pietruchy dowaliłeś nim i ja, biedny czytelnik, teraz już nie wiem. No ale asymilacja jest najważniejsza, więc czytam dalej. Może o to chodzi. No ale znowuż "znane światło". Wyjście z tunelu? Czy światło symbolizujące coś znanego tylko Tobie? Sam koncept mi się podoba, zarówno ucieczka z tunelu, jak i metaforyka, no ale fajnie by było lepiej rozwinąć. "Lepiej zrobić kilka mniejszych kroków niż jeden za duży", jak to mawiał Bruce Lee. Więc autorze! Apeluję! Nie skracaj aż nadto, chyba że rozpiszesz wyjaśnienie.
Gdy iść będę przez tunel ciemny
Wydaje mi się, że "niestraszny" powinno być razem. Tak mi szepce słownik.
Korytarz podziemny nie jest Ci straszny? Cool story, bro. Tylko po co ten wers, skoro samo rozmyślanie, że nie chcesz dojść do światełka w tunelu wręcz wrzeszczy o odwadze/brawurze (niepotrzebne skreślić).
Co to za "inna decyzja"? Czego dotyczy? Czy to jest ta decyzja o nieulęknięciu się byle korytarzyka?
Szukasz wspomnienia oczu w środku ciemnego tunelu?
ALBO RACZEJ
wędrujesz po ciemnych zakątkach umysłu, przywołując wspomnienia i nie masz zamiaru się z tej kąpieli wyrywać?
No jak się staje na szczycie wieżowca to nie da się ukryć, że tylko, by zakończyć relacje z tym padołem łez. A skoro tak nam dało w kość, to po co nam Bóg, który na to pozwalał? Podoba mi się ten wers...
ale:
rymy.
Wszyscy mi powtarzają, że rymy mam do kitu i teraz widzę naprawdę, dlaczego.
Ten wers ma rytm. Monotonny. Brzmi jak piosenka - bez melancholijnego rzężenia gitary nie pociągnie. Coś ją musi uratować.
Boga-trwoga mi się nie podoba.
Cytat:Teraz nie straszna mi jest żadna trwoga
Na siłę to wcisnąłeś. Przyznaj się! Bez tego wersu byłoby o niebo lepiej. No ale Ty tu jesteś autorem, szefie.
No bo proszę. Jaka trwoga? W samobójczym otępieniu, wierz mi, miałkie jest to słowo i bezsensowne. W dodatku z poprzedzającym:
Cytat: mam zamiar odebrać sobie życie"
= NUUDAA
Dzisiaj zginę.
Zaraz z okna wychynę.
I w beton łupnę
Jak martwe szkarłupnie?
(Tylko błagam, nie skacz, wiem że jestem do kitu, ale chodzi mi o pokazanie monotonii takiego rymu i sileniu się na "-nę" i "-nę" itd. itp., a w niepoważaniu rymy A-B-C.)
Weź jakoś zaskocz, nie wiem, zastrasz mnie, wciągnij, zepchnij z tego wieżowca, niechaj mi skoczy ta uśpiona adrenalina!
Cytat:Mam coś bardziej trwałego niż wierzenie
Twojego uśmiechu, piękne wspomnienie
No no, to ładna musi być ta dziewoja, skoro jej uśmiech jest Ci milszy niż pociecha, że nie zeżrą Cię robale, gdy odpłyniesz w niebyt. No chyba że grzebiemy i ciało, i duszę, wtedy myślisz o pannicy, a ja cierpię katusze. Specjalnie wciągasz tymi dwoma wersami w rozważania o życiu wiecznym?
Cytat:Gdy zostaną ostatnie chwile do mojej śmierci
Nic nikomu nie powiem, tylko zamknę wolno oczy
A może by przestawić na "nikomu nic nie powiem"? Ten pierwszy wers wybija z rytmu i jakoś tak... nie wiem, głupio mi. Taki mam niesmak, albo raczej gorzki posmak. Słodka melodia i znowu zaczynasz od "gdy" i jeszcze znęcasz się nad melodią. Gdybyś inaczej skonstruował drugi wers - myślę, że byłoby lepiej. Takie posłodzenie gorzkiego mam na myśli. A komentując sens - no śmiać mi się chce. Pozytywnie, oczywiście. Takie "bujajcie się, nic wam nie powiem, o! Takiego!" Ale wiercenie się na krześle ściera uśmiech z twarzy i gra mi na pomysłach. Konający - wiercący (się na krześle)? Dlaczego się wiercisz, dlaczego uparcie? Wbrew wszystkiemu, z uporem żyjesz i nie chcesz umrzeć? Intrygujące...
No i to:
Cytat:W ciemności znacznie łatwiej się tunelem kroczy
No jak byk ja tu widzę podróż po równinach własnego umysłu. Bo kiedy mózgowi się zachciewa kontemplacji, jak nie w środku nocy, gdy trzeba spać? Najlepiej jeszcze w noc przed ważnym wydarzeniem/egzaminem/spotkaniem.
Znowu ta piękna niewiasta! Za kim Ci tak tęskno, że i mnie porusza ten lament? Ale tylko trochę, bo nie ukrywam, wierzę, że potrafiłbyś to napisać lepiej.
Kto by nie chciał głos słyszeć w ciemności? Ładny, kobiecy i jeszcze z piękną buzią, no ale tak na marginesie.
Byle nie Slendera czy innego okropieństwa, brr!
No i mamy wyjaśnienie!
Istotnie, tunel jest umysłem. Przynajmniej dla mnie, bo w drodze do pośmiertnego życia ja się będę poruszać po mojej chorej wyobraźni dopóty, dopóki mnie kto siłą nie wyrwie z tego plugawego lądu o glebie jałowej jak moje życie miłosne.
Geniusz, geniusz, geniusz!
Piękne przemyślenie.
Gorsza forma.
Fatalne rymy.
I te wersy:
Cytat:Myśli o tym wszystkim pewnie z was niewielu
Śmierci się nie boję – jestem już jej kolegą
Łe.
A na dobicie - wyrwane z kontekstu, całkowicie niespójne z poprzednimi wersami:
Cytat:Tym łatwiej, bo mam wciąż dziwne wrażenie
Że czuję woń Twoją, to najlepsze wspomnienie.
Ja rozumiem, że chciałeś dociągnąć wątek przecudnej niewiasty i Waszych relacji do końca.
Super by było, gdybyś to jednak lepiej rozegrał.
Podsumowując:
1. Przecinki.
2. Ciekawa podróż przez słowa podsuwające różne przemyślenia.
3. Świetnie narysowana podróż "po śmierci".
4. Genialne wprowadzanie w maliny (bo w końcu po samobójstwie już tylko do piekła, jeśli ktoś wierzy"
5. Weź te rymy wrzuć w oceanu głębiny. Nie podobają mi się. Miejscami jeszcze nawet-nawet, ale gdzie indziej - co to to nie!
6. No rozpisz się, człowieku, bo widzę, że chcesz coś powiedzieć.
7. "Miłość jest jak cebula - im więcej warstw zdejmujesz, tym gorzej zajeżdża", więc daj tu jakiś lawendowy zapaszek dobrej poezji i będzie miodzio. Cud-miód i potomstwo, że tak powiem. Chociaż nie wiem, czy przy egzystencjalnych rozkminach... nie, w sumie trzeba, tylko subtelniej i z kunsztem.
8. Topornie się całość prezentuje w moich oczach. Nie ma gracji ani elegancji ta Twoja konstrukcja. Doszlifuj trochę i zetrzyj te kanty. Proszę.
Oceniać to nie mi, ale taki oto jest mój komentarz. Nieźle, ale szału nie ma. Pracuj, a będziesz dobry. "Iskrę Bożą" już masz, nawet dwie, więc wznieć nimi ogień. Czekam.