05-05-2014, 18:27
widzę poprawioną wersję, choć szału nie ma. Wersją poprzednią oceniłem 1/5 ale nie zauważyłem, że jest niewidoczna.
1. wersyfikacja jest tu dość przypadkowa, choć są potencjały na ciekawe przerzutnie.
2. niby poprawka, ale " lub kiedy chce zjeść wszystkie twoje troski" ale nadal zjedzony ogonek przy "ę", chyba że to jakieś nieokreślone "cósik" chce zjeść, ale jakoś nie wynika ni z kontekstu ani z kontra- czy antykontekstu, jeśli założymy dekonstrukcjonizm.
3. miłość delikatna jak chmury (nie można było poszukać czegoś mniej sztampowego?), pisać lekko jak włosy opadające na poduszkę, ( to już mi bardzo wątłym, ale jednak ciekawszym echem brzmi, bo jakby przywołuje estetykę i dykcję Gałczyńskiego, czy Tuwima, ale to jeszcze nie świadczy o lekkości i zdystansowanym pisaniu. Wyłożenie problemu niemożności lekkiego pisania, choćby w takim artystycznym ujęciu jest jednak nadal zbyt czułostkowe i nie odciąża utworu). Najprostsze z przeciwstawień gdy najpierw mamy chmury, a z drugiej strony prośba o burzę, może i ma sens, ale nadal jesteśmy w estetyce nie najwyższego lotu nuty popowej. Sorry, lubię lirykę, lekkość, ale ... autorkę z tego co zdążyłem się zorientować stać na więcej niż półśrodki artystyczne.
4. Narastanie napięcia grzmotami i błyskawicami tylko dopełnia wrażenie tej lirycznej słit-foci (choć świadczącej o jakimś warsztacie, który się tylko jakoś nie ukazał i nie wyraził, a pozwala jedynie domniemywać), która najpierw napisana na kolanie, a potem dość na szybko przypadkowością poprawiona.
5. Padanie w zemdleniu przywołuje mój ulubiony wiersz Tetmayera "Lubię kiedy kobieta", który całkiem nieźle wpasowuje się w bluesową nutę
(Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.
)
Byłoby w sumie ok, bo wiadomo norma, a nawet pragnienie (zemdlenie- skutek pełni rozkoszy- ach, prawie raj), tylko czemu takimi ogólnikami, czemu bez pójścia nieszablonowo po bandzie. Ok, możę jako wpis, dedykacja dla osoby, której tekst jest adresowany byłoby w porządku, a tak... powtórzę- Popowa śpiewka. Niestety.
6. Owszem, pewne zestawienia same z siebie, o czym wspominano powyżej, osobno brzmią sympatycznie, naprawdę wzmagają lekkość i uśmiech w lekturze, ale w całości jest to jak łabędzi śpiew.
2/5
1. wersyfikacja jest tu dość przypadkowa, choć są potencjały na ciekawe przerzutnie.
2. niby poprawka, ale " lub kiedy chce zjeść wszystkie twoje troski" ale nadal zjedzony ogonek przy "ę", chyba że to jakieś nieokreślone "cósik" chce zjeść, ale jakoś nie wynika ni z kontekstu ani z kontra- czy antykontekstu, jeśli założymy dekonstrukcjonizm.
3. miłość delikatna jak chmury (nie można było poszukać czegoś mniej sztampowego?), pisać lekko jak włosy opadające na poduszkę, ( to już mi bardzo wątłym, ale jednak ciekawszym echem brzmi, bo jakby przywołuje estetykę i dykcję Gałczyńskiego, czy Tuwima, ale to jeszcze nie świadczy o lekkości i zdystansowanym pisaniu. Wyłożenie problemu niemożności lekkiego pisania, choćby w takim artystycznym ujęciu jest jednak nadal zbyt czułostkowe i nie odciąża utworu). Najprostsze z przeciwstawień gdy najpierw mamy chmury, a z drugiej strony prośba o burzę, może i ma sens, ale nadal jesteśmy w estetyce nie najwyższego lotu nuty popowej. Sorry, lubię lirykę, lekkość, ale ... autorkę z tego co zdążyłem się zorientować stać na więcej niż półśrodki artystyczne.
4. Narastanie napięcia grzmotami i błyskawicami tylko dopełnia wrażenie tej lirycznej słit-foci (choć świadczącej o jakimś warsztacie, który się tylko jakoś nie ukazał i nie wyraził, a pozwala jedynie domniemywać), która najpierw napisana na kolanie, a potem dość na szybko przypadkowością poprawiona.
5. Padanie w zemdleniu przywołuje mój ulubiony wiersz Tetmayera "Lubię kiedy kobieta", który całkiem nieźle wpasowuje się w bluesową nutę
(Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.
)
Byłoby w sumie ok, bo wiadomo norma, a nawet pragnienie (zemdlenie- skutek pełni rozkoszy- ach, prawie raj), tylko czemu takimi ogólnikami, czemu bez pójścia nieszablonowo po bandzie. Ok, możę jako wpis, dedykacja dla osoby, której tekst jest adresowany byłoby w porządku, a tak... powtórzę- Popowa śpiewka. Niestety.
6. Owszem, pewne zestawienia same z siebie, o czym wspominano powyżej, osobno brzmią sympatycznie, naprawdę wzmagają lekkość i uśmiech w lekturze, ale w całości jest to jak łabędzi śpiew.
2/5