Via Appia - Forum

Pełna wersja: list miłosny numer 1234
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
tak właściwie

nie zabiorę pani chwili tylko
całe życie
napije się pani czegoś

ciebie (przejdźmy na ty)
może też kiedyś zastanawiało czy istnieją jeszcze
poeci i pisarze rwący pokreślone kartki
albo tłukący pięściami w klawiaturę
zgrzytający zębami z bolesną świadomością że nie mają
monopolu na bycie wkurwionym

a potem ci sami schodzą do piwnicy
palą tanie papierosy oraz
popijają alkoholem tabletki ze słów (jak taki jeden na R)
przy świetle kilkudziesięciu wat

film noir pełną gębą

do tego mokre sny o
intelektualistkach femme fatale (obu płci)
z wielkim dekoltem
rogowymi okularami

i może po prostu
widziałem zbyt dużo porno w życiu

ale teraz najgorsze już chyba za nami
początek mi się podoba, potem to trochę się rozhulało jak z deczka przepita dusza towarzystwa - niby wciąż dusza, ale jednak powoli robi siarę. że tak to porównam, nie wiem, czy eksplicytnie.
w każdym razie mam też niesmak do urywku z papierosami i alkoholem. straszna sztanca, rzygam już tym. nie z twojej winy, bron boże, po prostu pech chciał, że wielu poetosiów sięgnęło przed tobą po coś identycznego (po prostu zawsze są tam te papierosy, koniecznie tanie!, a z tym alkohol i jeszcze najoczywistsze łykanie piguł) zbyt wiele razy, to już bokiem wychodzi, wzór neopoetyckiej pretensjonalności.
tak ogólnie to po przeczytaniu pamiętam jedynie zachęcający początek, a treść reszty nie tylko od razu się ulotniła, ale wiem, że już w trakcie czytania ni cholery nie kumałem, co to to po co to. zwyczajnie nie moja wrażliwosc, spoko. ale ciebie się dobrze czyta tak czy siak; i wierzy się, że wszystko jest przemyślane. inna rzecz, powtarzam, że to nie moje klimaty, zdają mi się te rozterki/dumania dziwne i do siebie nie pasujące, nie wiem, do czego zmierzałeś, o, tak powiem. chyba po prostu do zbudowania opisu, podsumowanego z przekąsem jako noir. ale dalej nie wiem, po co to.
Cytat:zbyt wiele razy, to już bokiem wychodzi, wzór neopoetyckiej pretensjonalności
Przeca mi o to chodziło. I nawet ładnie ujęte.

Dzięki za poświęcony czas i pochylenie się nad tekstem.

Pozdrawiam.
opraw to w jakiś cudzysłów, udobitnij, bo u mnie to już idzie z odruchem wymiotnym, takie coś trudno się powstrzymuje.
ale masz racje, a ja zareagowałem.. no, odruchowo właśnie.

czy to jest wiersz o jakimś autopodsumowaniu przez PLa? spojrzeniu wstecz? nie wiem.
Puenta jest jak randka z impotentem. Radzę Ci pomyśleć, czy to dobrze. Nie mam poczucia, że to ma sens.
Reszta - bardzo ok.

Ha, cholernie mnie fascynuje Twoja fascynacja Rybowiczem, ja go lubię wyrywkowo jedynie.
Chociaż...

Jest ok.
Wiem, dałem ciala. ;_;
Fajnie, że znalazłaś w tym wszystkim czas wpaść chociaż na chwilę. Naprawdę, bardzo Ci dziękuję.

Pozdrawiam ciepło.
Wcale tak źle nie ma, choć mogło by się wydawać że każda tutaj zwrotka jest z innej parafii, a coś je jednak łączy. Faktycznie początek był obiecujący, a potem wkradło się zepsucie w z tym kawałkiem banalnej nuty, która obojętnie jak zastosowana szczypie po gałkach ocznych. W tym momencie końcówka wyciszająca, to nawet fajny motyw. Cóż, jest przeciętnie, więc 3/5 Wink