Via Appia - Forum

Pełna wersja: Czerwony kapturek
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
niosę tulipany w tunelu
graffiti sklejają z liter
imiona innych kobiet

zapach przywołuje wczesne
stadium głupoty i gustu
w rytmie tykania wskazówek

wspomnienia z telewizji
hollywoodzkie wideoklipy
ale ja nie kupiłem róż

strach wyjąć telefon
bo z jarzeniówek wyskoczą
Kajko Kokosz Thorgal jacyś

do światła już tak blisko
red bulle ujadają we krwi
żebym nie wyszedł na idiotę
Nie przedstawia się jakoś specjalnie odkrywczo, ale jest nieźle. Może jedynie w drugiej strofie zmieniłabym przerzutnie, a tak jest całkiem całkiem. Czytałam Twoje lepsze. Ten ma fajne zajawki, ale brakuje dopięcia na ostatni guzik. Dla mnie 3/5 może ktoś dostrzeże więcej Tongue
Ha, a ja mam poczucie, że jesteś bardzo zachowawczy w tym swoim pisaniu wierszy.
Nie wiem, jak to odbierzesz, bo może taki jest Twój zamysł zwykle, ale mam takie poczucie, że nigdy nie napisałeś czegoś, coby spowodowało u czytelnika przyśpieszenie pulsu czy zgagę (to pierwsze dotyczy wierszy b.dobrych, drugie przeciwnie).
Bardzo humorystyczne obrazki widzę. I tyle.
Tak jest i tym razem.
Biorąc pod uwagę, że finał otwierającej strofy dotyczy "imion innych kobiet", to mnie akurat przerzutnie w drugiej bardzo się podobają pod względem technicznym, czyli mówiąc konkretniej- można i czytać "normalnie, ciągiem, ale jest to też- gdyby czytać wersy niejako "topornie" (?), czyli bez zastosowania przeskoku i kontynuacji myśli w całej strofie, to wtedy każda "linijka" może być określeniem owych "innych" pań/dam/kobiet/itp:

"zapach przywołuje wczesne
stadium głupoty i gustu
w rytmie tykania wskazówek"

To jakby uściślenia, w wypadku "topornego" czytania, ich - kobiecych- "przymiotów", które odróżniają je od tej, która ma niesione we wspomnianym tunelu tulipany otrzymać.

Potem jednak faktycznie jakoś, mimo kontynuacji w następnej, trzeciej części- już typowo wyliczeniowej wg mnie - imiona z TV, videoklipów i urwanie wymieniania dygresją o uniknięciu standardu (róża). Powiedzmy, że to jakieś lekkie uspokojenia napięcia i można oczekiwać jakiegoś kopa, solówki, albo jakiegoś zaskoczenia w wypowiedzi i sytuacji lirycznej.


Jednak, mimo niewątpliwego humorystycznego wydźwięku (nie nazwę tego absurdem, a włąśnie humorystycznym zlepkiem myśli, co rozumiem, bo nieraz łapię się na takich skojarzeniach, które zadziwiająco trzymają się jednego ciągu, choć "z innych parafii pochodzą". No, a wspomnienie Kajka i Kokosza, którzy- o dziwo- z nagła wyskoczą (jak Zbójcerze?), oraz cała aluzja do komiksowości sytuacji- musi wzbudzić uśmiech, ale ... no właśnie, taki krótki. Przyznaję, że spodziewałem się kopa i czytając, czekałem, zastanawiałem się, czy właśnie w finale nastąpi to, co lubię, czyli że mi "szczena opadnie.".

I szczena nie opadła, ale --- aluzja i dwuznaczność wypowiedzi peela w w finale, który idąc i mówiąc/myśląc wierszem w tunelu martwi się aby sam nie wyjść na idiotę (nie być po tym, co z tego ciągu myśli może wyniknąć, potraktowanym jak ów niepełnosprawny umyłowo), albo- po prostu idąc z własnymi myślami w owym tunelu peel martwi się, czy nie wpadnie, nie wyjdzie na rzeczywistego, innego idiotę).
Trochę faktycznie jakoś ostrożnie, poboczem ten wiersz idzie. Widać sprawność techniczną, ale ... brak mi tutaj jakiegoś kopa, o którym przynudzałem wcześniej. Jakiegoś odwrócenia ...

3/5