Via Appia - Forum

Pełna wersja: chłopięco patrząc czyli ecce homo
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
dziadek mojego kumpla był żołnierzem
narodowych sił zbrojnych i wykonał wyrok
na trzech skurwysynach psujących polski honor
bo donosili szkopom na obrzezanych współobywateli

to wiem od kumpla nie sprawdzałem ale patrzyłem
w jego oczy szczere jak u twardego faceta który odbył
pięćset czterdzieści siedem dni w czerwonym berecie
ku chwale ojczyzny
(która bywa macochą a i kukułczą

rodzicielką
) to wiem od kumpla który ma drugie kyu
w karate shotokan
i uważa że wobec broni należy
mieć respekt jak i wobec ciosu który może zabić więc
trzeba w sobie pielęgnować elementy skupienia

w medytacji zanim się przypierdoli
przyznał kiedyś
że prawie zamęczył dwa koty (bolki) co to w wojsku
(w syfie) w czasie czyszczenia broni robiły sobie jaja jak
smarkacze
udawali że do siebie strzelają z rozłożonego

na części kałacha szermierkę uprawiając na wyciory tu nie
starczyło spojrzenie tu należało ryknąć padnij i pompki w kiblu
tłoczyć aż do potu i krwi by z głowy wybić i w łeb wbić że broń
to narzędzie a nie zabawka i kurwa mać nigdy już tak bo


taki był i taki jest odkąd go znam (dotąd ma zakamuflowany
kark i łapę jakby dwie moje z dodatkowym ułamkiem
) czyta
dużo jest kierowcą TiRa zdobył cztery ośmiotysięczniki widział
jak przyjaciel spadał w przepaść z właściwie prostej

górki
(nie pamiętam jakiej ale wierzę mu na słowo bo
jego oczy nie potrafią inaczej niż prawdą widzieć i patrzeć)
pochował żonę i wychowuje z pomocą swojej matki syna
adoptowanego z nadpobudliwością psycho-ruchową

która ostatnio okazała się hochsztaplerskim wymysłem ale
to nie zmienia faktu że dzieciak nadpobudliwość taką objawia
i tylko na spojrzenie taty chwilowo się hamuje tak samo jak on
mój kumpel gdy w dzieciństwie grając z kolegami w piłkę

na placu przed domem wyzwał jednego (który go sfaulował
ostro) od żydowskich ciot wystarczyło spojrzenie ojca
i wspomnienie o dziadku który dostał czapę od ludowej oj-
-sz-czyzny która nie uwierzyła że nie był faszystą bo niestety

wyrok zapadł z góry według ustalonego wzoru
to wiem
od kumpla i wierzę mu na słowo bo
wystarcza mi jego spojrzenie (mówisz

wyjątek od reguły bo takich
raczej nie ma no to się rozejrzyj
i uważaj

na oczy)
jakie ty masz długie wiersze, weź się streszczaj bardziej bo ludziom się nie chce czytać
bardzo intrygujący tekst. czytałem z zaciekawieniem od początku do końca. W OGÓLE nie wiem, co znaczy kursywa w tym wypadku, nawet się tym nie kłopotałem podczas czytania, bo zauważyłem, że nie znaczy właściwie nic. ale wszystkie opisy sytuacji, konwencja przekazu osoby trzeciej, sposób wyrazu - wszystko jest nad wyraz interesujące. niegłupi tekst. nie, nie wiersz, nie dla mnie, ale tekst warty pięciu minut (no dwóch no..)
jam na tak.
O, to jest spoko, chociaż mnie ta kursywa wkurza i boli w oczy, ale W TYM WYPADKU AKURAT JEST TO UZASADNIONE, więc wybaczam.

No, zaczynasz mnie intrygować, chmurnoryjny.
Może nawet skuszę się na romans z Twoją poezją.
Nie spodziewałam się, że potrafi pan tak prężyć muskuły i smarować siebie testosteronem. Bardzo męsko, twardo i obficie. Ładnie, skojarzyło mi się z Markiem Hłasko, też był z niego kawał mitomana. I wbrew pozorom nie aż tak twardego. A pan w wojsku ile czesu spędził? Czyścił pan broń, maszerował, strzelał? Proszę się nie martwić, jak wybuchnie wojna o Helenę Krymską, będę trzymać kciuki i słać najdzielniejszym listy na perfumowanej papeterii. Mój lokaj już się nie może doczekać, żeby zrobić mi zdjęcia. Będziecie się chwalić kumplom w okopach.

Z frontu francuskiego, gdzie już wywieszono białe flagi.
Pozdrawiam.
aż się chce dodać "a kto umarł, ten nie ży-yje" Wink
Jest tak właśnie, że w tym męskim świecie (który notabene jakoś tak się metro ciapaty zrobił ostatnimi laty, zamienili Johna R. i Clinta E. na One Direction i Dżastina Bajbera) panowały zawsze te niepisane zasady. Ten cichy typ, co to jednym mruknięciem odganiał przeciwników i powodował fale podniecenia u kobiet, był niby prosty. Jego pewność siebie i konsekwencja, wytrwałość, zaparcie i niezawodność nie wynikały z tego, że był bucem, zburaczałym gburem, zalkoholizowanym maniakiem czy potarganym przez życie surkożerwysynem. Nie, nie, bynajmniej. Tak byli wyszkoleni przez podpatrzone wszędzie naokoło wizerunki 'prawdziwych mężczyzn'. A teraz się okazuje, że nie, bo facet ma być w kontakcie z własnymi emocjami, wewnętrzną sierotą, żeby umiał się pomazgaić, ponarzekać, albo i nawet wykazać trzeci stopień niezdecydowania. A na koniec taka Ona do niego przyjdzie i mu (bez nawet jednej kropli strachu) powie "to nie to, że Ci nie ufam, bo znam Cię, Twoje emocje, marzenia, sekrety, rozterki i wspomnienia, ale chyba jakoś przestałam Cię kochać". I w męskim (tamtym z zasadami) nie dośc, że by to nie przeszło, że by się nawet nie odważyła to jeszcze dostała by nalepkę na fejs "bo to zła ko-obieta była". Bo to jest pic na fotomontaż, że one chcą takich miętkich siuśków. Znaczy się może chcą, w ramach kaprysu we wtorek i może w niedzielę. Ale tam w głębi to im się widzi to mruknięcie z pierdyknięciem. Zresztą nie od dziś wiadomo, że jak się będzie taki jeden z drugim na wszytko zgadzał to wlezą na głowę zrobią sianokos, rozpieszczą się a potem sobie pójdą znudzone do jakiegoś Hujlio Antonio Ramireza co je przeora przez perski dywan a potem wyjdzie na taras, zapali papierosa i będzie podziwiał zachód słońca (a nawet jak coś powie to nic nie skumają bo nie znają gwatemalskiego).
Tak, to jest kawał dobrej gawędy, ten powyższy tekst.
Sorry, że się tak rozpisałem, heheh.
hehe, podoba mi się ten post. kawał dobrej gawędy;D daję lajk