Via Appia - Forum

Pełna wersja: pypeć arkobiografią zapalam czyli traktat o języku lub na końcówce (manio-fest...)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
pypeć arkobiografią zapalam czyli traktat o języku lub na końcówce (manio-fest poezji oralistycznej)


***
(złotowłosej chwilówce
ratę spłacam
zalegając
przelotem)




***
(skoro pegaz jest koniem to go biję w pysk tylko
że to trudne gdy znam go jedynie z rysunków
pomijam skrzydła bo weź tu odleć wierszem
przy takim patronie)



mój znajomy na widok palca proktologa wypluł myśl do dupy
i wyraził zamiar samodzielnego wyleczenia sobie hemoroidów
a ja siedzę właśnie bo z alkoholi używam już tylko kopii w postaci
tomu apollinaire'a mimo że język mi się nadal chwieje oryginałem

a czcionką kursywą ustawiam Się pod wiatr albo odwrotnie
na przekór skosom oczu mam zeza na punkcie hyzia i hyzia
w punkcie zeza
chyżo wypatrzam bo lubię o'błędne odmiany
i lubię mieć język na oku

goszczący tam gdzie wzrok nie sięga odwłoka miłości tam
(tam) francuski wybrzmiewa najlepiej i lepiej wtedy
nie zaprzeczać co czynię w obłe endy zmieniając pozycję
przerzutnią mieleniem i pielęgnując niepowtarzalność pypcia jakkolwiek

gryzienie za pomocą cudzą uczy mnie sobą namacalnie to jednak rzadkość
występowania rodzaju dentata koi lęki szczerbate i mit wyczucia bezpieczeństwa
zostaje mi przypisany już w momencie gościny sztywnieję rozwarty
między głosem i oddechem sięgam i Się gnę by wypominać i do-

-do-po-wiedzie-ć zwłaszcza że w pobliżu mam nosa (a to
ach takie ach ujmą konwencjonalne skojarzenie zasmarkane ale cóż
pobliże nie potrzebuje środków artystycznych) i sytuacja ustawienia wymusza
dyskomfort no i nie można skorzystać z potrzeby najdoskonalszej przyjemności

według wilde'a- z papierosa- i co z tego że dzisiaj są filtry a on był raczej inaczej

penetrujący (ale nie był do dupy) skoro i tak nie można spełnić się w zapaleniu
(w końcu oskar mówił że papieros pozostawia w niedosycie) filter
nie powstrzy-trzyma i tak dyskomfortu wymownie więc czasem trzeba

opuścić gościnę po angielsku by mimo nieznajomości tej odmiany
utrwalić niespełnienie
by gryzły myśli kursywe bo co jak co
ale język zawsze musi być sztywny giętko
nawet gdy Się wyzaciąga
do zwisu wołaniem za dentatą za pokutę wypowiadam sobie palec

dygresjami do obślinienia dla zmiany strony w kopii lub w oryginale bo
bywa potrzeba przegadania wiersza który ozorami sik-aczy (sic!) na ucho

choć łacina już raczy w nekro
(filuj
okiem się gnaj tam gdzie

zmrok

podgryza paznokcie)


---------------------------
Katowice 2010
...i lubię mieć język na oku.Smile Nie łatwo jest przebrnąć przez Twój wiersz, zmusza do kilku podejść. Rozgadany jak zawsze i zabawy słowem, dwuznacznością.....język mi się nadal chwieje oryginałem. Przy okazji przeczytałam, trochę jego wierszy, chciałam sprawdzić czy stylizujesz się na niego. Ale nie....w końcówce już się śmiałam. Nie nadążam za Tobą.