Via Appia - Forum

Pełna wersja: Po co
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
czerwienisz dzbanki tulipanów
chwilę potem poległych dla zysku

zwilżasz rosą leśne łąki umierające
nazajutrz betonem parkingów

pulsujesz życiem w sercach ptaków
zniewolonych dla uciechy oka

mydlisz oczy
nie wierzysz w miłość
Dobry temat, jak i cenny koncept na niego. Wcale dobre też wykonanie, acz sam bym sporo zmienił. Nie chcąc mocno ingerować, doradzę tylko jedno, bo tylko raz mi zgrzytnęło.
Cytat: zwilżasz rosą leśne łąki umierające
nazajutrz betonem parkingów
Oprócz tego, że zrezygnowałbym z podreślonego, poprawiłbym drugą linijkę tutaj. Lepiej by się czytało choćby "betonem zalane", bo i na zwykłą logikę biorąc, łąki nigdy betonem nie będą per se. Mogą być całe w betonie, leżeć pod betonem, itp itd, ale to tyle.

Aha, no i nie jestem przekonany do puenty. No ale to twój wiersz i tu też ingerować nie zamierzam.
(01-03-2014, 20:36)miriad napisał(a): [ -> ]Dobry temat, jak i cenny koncept na niego. Wcale dobre też wykonanie, acz sam bym sporo zmienił. Nie chcąc mocno ingerować, doradzę tylko jedno, bo tylko raz mi zgrzytnęło.
Cytat: zwilżasz rosą leśne łąki umierające
nazajutrz betonem parkingów
Oprócz tego, że zrezygnowałbym z podreślonego, poprawiłbym drugą linijkę tutaj. Lepiej by się czytało choćby "betonem zalane", bo i na zwykłą logikę biorąc, łąki nigdy betonem nie będą per se. Mogą być całe w betonie, leżeć pod betonem, itp itd, ale to tyle.

Aha, no i nie jestem przekonany do puenty. No ale to twój wiersz i tu też ingerować nie zamierzam.

Leśna łąka jawi mi się jako żywy organizm. Kwiaty, owady, symbioza. Piękno przyrody w czystej postaci. Natura i harmonia.
To wszystko ginie zamienione w betonowe parkingi.
Boję się, że gdy zacznę wymyślać z betonem, będzie tylko gorzej

Czuję, że poszłam trochę za daleko, bo puenta jest trudna do wyłapania.
Dziękuję za komentarz Smile
Cytat:Boję się, że gdy zacznę wymyślać z betonem, będzie tylko gorzej
zupełnie nie wiem, czemu, no ale dobra.
a ja ciągle mam wrażenie, że cała kompozycja jest powiązana nazbyt usilnie tym razem. Jakoś niby jedno wychodzące z drugiego, gdy mowa o dwuwersach, tym razem nie przekonuje mnie końcowym w wnioskiem. Nie potrafię tutaj niczego doradzić i muszę, choć tego nie lubię- kierować się własnym gustem- jako przeważającym kryterium, bo trzeci dwuwers- jako bezpośrednie wprowadzenie do końcówki- kompletnie mnie nie przekonuje, jakby było z innego okresu sztuki (bo nie przeczę brzmi nawet ładnie, ale chyba wart wykorzystania w innej krainie wiersza).

Uważam, że warto spojrzeć na trzecią strofę ponownie i może zastąpić ją czymś innym...Niestety nie mam jakoś weny na poradę, za co przepraszam.

Oceniam- ??- ech nie chcę, wolę pozostawić bez oceny, nawet jeśli w ten sposób naginam zwyczaje. Uważam jednak, że utwór nie jest do końca gotowy, bo ta trzecia strofa ma - wg mnie ważne znaczenie.

Chciałbym pozostawić przy wątpliwościach bez stawiania oceny, dając Autorce, ale i innym miejsce do ewentualnych poprawek, albo właśnie potwierdzenia zasadności takiej a nie innej postaci wiersza.

Tym razem, być może, post factum, zostanę pobudzony do przemyśleń i -- ocenienia, gdy prześledzę cudze głosy i argumenty za, albo przeciw takiemu rozwiązaniu, jakie zaproponowała viosenna. Teraz, z szacunku dla Autorki i dla własnej uczciwości (sorry, za pewien głos mojego ego!) chcę wstrzymać się od oceny.

Pozdrawiam. ArS
Cytat:Uważam jednak, że utwór nie jest do końca gotowy, bo ta trzecia strofa ma - wg mnie ważne znaczenie.

Utwór jest zakończony, czwarty dwuwers to tzw, puenta.
Wiem dlaczego wstrzymujesz się z oceną, jeśli wiesz do kogo zwraca się peel.
Ale to i tak niemiłe, to tak jakbyś wszedł do WC i wyszedł bez rezultatu.
Jakiś niepewny, - wiem dlaczego. Pozostawię to w powietrzu.

Trzeci dwuwers nie jest żadnym wprowadzeniem do końcówki i jest tak gdzie powinien być. Ponadto nie wyobrażam sobie by go czymś zastąpić.
Dopracuję wyjaśnienie puenty i ją w swoim czasie zamieszczę. SmilePozdrawiami dziękuję, że wpadłeś.
W tym wierszu peel zwraca się do Boga.
Spróbowałam odwrócić te zarzuty

gdybyś nie czerwienił dzbanków tulipanów
chwilę potem poległych dla zysku

nie zwilżał rosą leśnych łąk umierających
nazajutrz betonem parkingów

gdybyś nie pulsował życiem w sercach ptaków
zniewolonych dla uciechy oka

uwierzyłabym?
że jesteś miłością

Sama zobacz, że to trochę nie logiczne.
Nieraz stawałem przed wątpliwością, którą znali i pierwsi filozofowie chrześcijańscy (i nie tylko, ale oni zwłaszcza). Mianowicie: czy Bóg może w siebie nie wierzyć. To świetny materiał na wiersz, prawda? I nieraz używany, albo użyciem "problematyki"- wprost, lub opłotkami.


czy aż tak potrzeba - jak u Ciebie w wierszu- już poza wierszem- akcentować Boskiego adresata? tego nie rozstrzygam. Tu adresatem może być każdy.

Czytam sobie utwór jeszcze raz i ciągle mam wrażenie liryki idącej pięknym torem dwuwersów, ale opłotkami. Może i w tym siła, że nie ma jednoznaczności - jednak?

Nie chciałem oceniać, bo ... utwór wymykał się ocenom, a szczerze mówiąc nie zawsze lubię oceniać. Tekst w sumei odbieram aprobująco, a że mam wątpliwości (bo się podporządkowałem gustowi własnemu?). Cóż, oki...4/5

Co zaś do pewności a propos przyczyn takiego, czy innego ... chwilowego wątpienia? Pozostawiam w zawieszeniu. Człowiek zawsze pozostaje Tajemnicą. Także dla samego siebie. pewnikiem jest tylko Najwyższa Osoba, która... ma moc niewiary w siebie, bo sama z siebie jest wiarą...
......Jestem jakimś typem niewiernego Tomasza, choć czerwień tulipanów istnieje tak samo jak leśne łąki, jak i ptaki ,które kocham. To wszystko mówi mi, że gdzieś Ktoś coś robi dla mnie dobrego bez względu na moją bezmyślność i głupotę.
Przeraża mnie to bo za zło dobrem odpłaca i patrzy przez palce jak wszystko wokół za jego zgodą przywłaszczam sobie i niszczę. Po co, dlaczego, o co tu chodzi?
Czy to jakaś forma gry prowadzonej ze mną? A jeśli tak, to jaki jest cel tej gry ?
Żart? Celowe działanie, przykrywka?
Na miłość prawidłową odpowiedzią jest miłość - działania, które ją wyrażają. Tu tego nie ma. Nie daję Mu jej w zamian - niewolę, niszczę, zabijam, nie wierzę.
On to widzi.
Co myśli o mojej miłości gdy w pewnych sytuacjach krzyczę o niej i zapewniam Go, że kocham i wierzę, a w innych robię coś co jej zaprzecza?
Wierzę w Jego inteligencję.

Dziękuję Lysso, dziękuję chmurnoryjny za komentarze.SmileSmile
zapytaj siebie, czemu gdy to ty tworzysz, nachodzi cię ochota wplecenia w dzieło elementu zepsucia, antagonizmu, a otrzymasz odpowiedź na powyższe. nic, czemu nie można wynaleźć kontrastu, nie może być docenione - w całej swej dobroci czy całym złu, brzydocie czy pięknie. białe staje sie białe jedynie, gdyby przyrównać je do mniej białego albo czarnego. nasz demiurg hojny jest w miłość, ale odwrotność tego uczucia, tej siły, to też jego dzieło, jak najbardziej intencjonalne. oczywiście wszystko rozbija się o wybór, ale wyłącznie w takich mniejszych poziomach absolutu - zatem np w świecie fizycznym. na "samej górze" za to, jak wierzę, wszystko to jest równe - dobro i zło. tak samo ważny jest bohater jak i czarny charakter każdej, ale to każdej historii i lepszej paraleli nie wynajdziesz, bo i nie potrzeba takiej. ktoś przecież musi być tym złym; skoro jest stwórca, musi być i niszczyciel (a żeby było śmieszniej, prawdopodobnie to jedna a ta sama istota). nawet gdyby ufać religii, dla przykładu chrześcijańskiej, taki sam udział w "chwale" tego bóstwa miał jezus, jak zdradzający go judasz - i to całkiem na równi. a nawet (jeśli w to wszystko wierzyć) judasz, nie jezus, stoi tu wyżej, bo to on cierpi teraz i na zawsze w piekle, podczas gdy jezus cierpiał raptem ludzki dzień. to jest powalające. bóg, ten nasz kochany bóg, stworzył człeczka tylko po to, aby go potępić na wieczność, nawet nie mówiąc uprzednio dziękuję i przepraszam.
oczywiscie żadnego piekła nie ma, a już tym bardziej boga sędzi, ale jako przypowiastka jest dobra do zobrazowania tego, co niezbędne jest przy każdej kreacji i jak się to zachowuje na szalach wagi.
(03-03-2014, 12:06)miriad napisał(a): [ -> ]zapytaj siebie, czemu gdy to ty tworzysz, nachodzi cię ochota wplecenia w dzieło elementu zepsucia, antagonizmu, a otrzymasz odpowiedź na powyższe. nic, czemu nie można wynaleźć kontrastu, nie może być docenione - w całej swej dobroci czy całym złu, brzydocie czy pięknie. białe staje sie białe jedynie, gdyby przyrównać je do mniej białego albo czarnego. nasz demiurg hojny jest w miłość, ale odwrotność tego uczucia, tej siły, to też jego dzieło, jak najbardziej intencjonalne. oczywiście wszystko rozbija się o wybór, ale wyłącznie w takich mniejszych poziomach absolutu - zatem np w świecie fizycznym. na "samej górze" za to, jak wierzę, wszystko to jest równe - dobro i zło. tak samo ważny jest bohater jak i czarny charakter każdej, ale to każdej historii i lepszej paraleli nie wynajdziesz, bo i nie potrzeba takiej. ktoś przecież musi być tym złym; skoro jest stwórca, musi być i niszczyciel (a żeby było śmieszniej, prawdopodobnie to jedna a ta sama istota). nawet gdyby ufać religii, dla przykładu chrześcijańskiej, taki sam udział w "chwale" tego bóstwa miał jezus, jak zdradzający go judasz - i to całkiem na równi. a nawet (jeśli w to wszystko wierzyć) judasz, nie jezus, stoi tu wyżej, bo to on cierpi teraz i na zawsze w piekle, podczas gdy jezus cierpiał raptem ludzki dzień. to jest powalające. bóg, ten nasz kochany bóg, stworzył człeczka tylko po to, aby go potępić na wieczność, nawet nie mówiąc uprzednio dziękuję i przepraszam.
oczywiscie żadnego piekła nie ma, a już tym bardziej boga sędzi, ale jako przypowiastka jest dobra do zobrazowania tego, co niezbędne jest przy każdej kreacji i jak się to zachowuje na szalach wagi.

To jest właśnie puetna, miriad ... to co przeczytałeś pod oceną chmurnoryjnego.
Ten wiersz to przemyślenia przeciętnego wierzącego z wątpliwościami.
Dla mnie zawsze wyzwaniem było napisanie o czymś co czynią lub myślą inni wokół mnie.
Ten wiersz jest tego przykładem.
Niestety nie podpisuję się pod tym.
Ja sama już dawno mam ugruntowane zdanie na temat wiary.
Jest ono na tyle kontrowersyjne, że wolę go tu nie umieszczać.
To co napisałeś nie jest dla mnie nowością.
Zawsze ciekawią mnie ludzie o odmiennym sposobie myślenia, obserwowanie ich daje mi wiele satysfakcji gdyż słuchanie samego siebie nudne jest i otępia.
Czytałeś " Boga Urojonego"?
jeśli tak, to czy czytałeś " Mistrza Gry" - Sergio Kokisa?
" ...Bóg, ten wielki gracz i mistrz gry, to nie pospolity handlarz dywanami. Żydzi to prawie zrozumieli, chociaż wyobrazili mnie sobie pod postacią Jahwe, tego ultranacjonalistycznego dyktatora i neurotyka. To ich problem i ja nie mam z tym nic wspólnego. Chrześcijanie natomiast wydumali sobie, że raj jest równocześnie okienkiem do załatwiania skarg i zażaleń i pudełkiem niespodzianką......"
Polecam i pozdrawiam.