08-12-2013, 21:08
Ławka - cząstkowy element scenografii parku, ale jednak nie na tyle istotny, by od razu przykuć wzrok - nie miała specyficznych walorów architektonicznych. Była jednak, w swoisty sposób, znamionem, że ktoś tu kiedyś był. Tak, zdecydowanie stanowiła świadectwo obecnośći tych, którzy ją tu postawili.
Miała barwę listną, dlatego nie wybijała się w żaden sposób z otoczenia. Dwie deski stanowiły siedzenie, a trzy oparcie. Na lewym końcu środkowej ktoś wystrugał serce, a w nim znajdował się napis: JB + DK.
Pod ławką znajdowała się opuszczona gitara i piłka tenisowa.
Krystian wylądował na oparciu, dokładnie ponad wyrytym sercem. Lubił ten park, choć generalnie, w większości wypadków, preferował scenerię miejską. Pojawiał się tu przeważnie we wtorki, w okolicach południa. Był gołębiem o szarym upierzeniu, ale na szyi dało się dostrzec kilka czarnych cętków.
Po chwili wylądowała koło niego wrona. Miała na imię Rozalia.
- Spierrrdalaj.
- Miło ciebie widzieć również, Rozi.
- Nie wkurrrwiaj mnie.
- Czyli jednak?
- Tak, zerrrwałam z nim.
- Jestem z ciebie dumny.
Krystian od miesięcy namawiał ją, by zweryfikowała zasadność egzystencji tego związku.
- Myślisz, że ci co wyryli tu to serce kiedyś wrócą?
- To rrrebus jakiś jest?
- Nie, serio pytam. Ciekawe czy dużo takich 'wyrytych' związków nadal trwa?
- Srrram na to.
Po czym ostantacyjnie obróciła się i, nie będąc gołosłowną, zostawiła ślad tuż obok DK. To zbiegło się z lądowaniem wróblicy na siedzeniu ławki. To była Melania.
- Chodzą słuchy na mieście, że mają ją przemalować. Na brązowo! Sęp by się uśmiał.
- Ja bym w plotki nie wierzył. Ale jak przemalują to może się ładnie komponować z gitarą.
- Mel, czy ty zawsze musisz przynosić brrrudne plotki?
- To nie plotka, tylko szczera prawda, przysięgam na pazurki. Potwierdzona, ze sprawdzonego źródła.
- Pierrrdolę twoje pazurrrki i twoje źrrródło.
- Tak, to kto jest twoim informatorem?
- A ja nie mogę tego wyznać. To jest anonimowe źródło. Poza tym za kablowanie szczują kotami.
- Na ciebie nawet kot nie pierrrdnie.
Nagle coś poruszyło piłeczką tenisową, że wyturlała się na alejkę. Cała trójka zerknęła pomiędzy deski siedzeniowe.
- Leon, kurrrwa, zawału przez ciebie można dostać.
Szczur polizał sobie łapki i przetarł wąsiki.
- Spokojna twoja opierzona, bez nerwacji. To tylko jo, mistrzunio kamuflażu.
- Chyba makijarzu? - podsumowała Melania.
- Co ty masz na futrze? - spytał Krystian.
- Musztardę - odpowiedział dumnie Leon.
- Znów wpierrrdalałeś hot dogi?
Szczur przytaknął tylko i trzepnął ogonem w piłkę. Ta wtórlała się na trawnik.
- Marrradona, kurrrwa.
- Laska ma rację, będą malować - wtrącił Leon - w sąsiednim parku już wszystkie są brązowe.
- Zamalują nam serce - podsumował smutnie Krystian.
- I co? Nie rrrozpoznasz ławki?
- Jemu chyba chodzi o to, że straci swoją wyjątkowość, oryginalność i charakter - dorzuciła Melania.
- I masz swoją zasrrraną odpowiedź. Związki są zamalowywane.
Miała barwę listną, dlatego nie wybijała się w żaden sposób z otoczenia. Dwie deski stanowiły siedzenie, a trzy oparcie. Na lewym końcu środkowej ktoś wystrugał serce, a w nim znajdował się napis: JB + DK.
Pod ławką znajdowała się opuszczona gitara i piłka tenisowa.
Krystian wylądował na oparciu, dokładnie ponad wyrytym sercem. Lubił ten park, choć generalnie, w większości wypadków, preferował scenerię miejską. Pojawiał się tu przeważnie we wtorki, w okolicach południa. Był gołębiem o szarym upierzeniu, ale na szyi dało się dostrzec kilka czarnych cętków.
Po chwili wylądowała koło niego wrona. Miała na imię Rozalia.
- Spierrrdalaj.
- Miło ciebie widzieć również, Rozi.
- Nie wkurrrwiaj mnie.
- Czyli jednak?
- Tak, zerrrwałam z nim.
- Jestem z ciebie dumny.
Krystian od miesięcy namawiał ją, by zweryfikowała zasadność egzystencji tego związku.
- Myślisz, że ci co wyryli tu to serce kiedyś wrócą?
- To rrrebus jakiś jest?
- Nie, serio pytam. Ciekawe czy dużo takich 'wyrytych' związków nadal trwa?
- Srrram na to.
Po czym ostantacyjnie obróciła się i, nie będąc gołosłowną, zostawiła ślad tuż obok DK. To zbiegło się z lądowaniem wróblicy na siedzeniu ławki. To była Melania.
- Chodzą słuchy na mieście, że mają ją przemalować. Na brązowo! Sęp by się uśmiał.
- Ja bym w plotki nie wierzył. Ale jak przemalują to może się ładnie komponować z gitarą.
- Mel, czy ty zawsze musisz przynosić brrrudne plotki?
- To nie plotka, tylko szczera prawda, przysięgam na pazurki. Potwierdzona, ze sprawdzonego źródła.
- Pierrrdolę twoje pazurrrki i twoje źrrródło.
- Tak, to kto jest twoim informatorem?
- A ja nie mogę tego wyznać. To jest anonimowe źródło. Poza tym za kablowanie szczują kotami.
- Na ciebie nawet kot nie pierrrdnie.
Nagle coś poruszyło piłeczką tenisową, że wyturlała się na alejkę. Cała trójka zerknęła pomiędzy deski siedzeniowe.
- Leon, kurrrwa, zawału przez ciebie można dostać.
Szczur polizał sobie łapki i przetarł wąsiki.
- Spokojna twoja opierzona, bez nerwacji. To tylko jo, mistrzunio kamuflażu.
- Chyba makijarzu? - podsumowała Melania.
- Co ty masz na futrze? - spytał Krystian.
- Musztardę - odpowiedział dumnie Leon.
- Znów wpierrrdalałeś hot dogi?
Szczur przytaknął tylko i trzepnął ogonem w piłkę. Ta wtórlała się na trawnik.
- Marrradona, kurrrwa.
- Laska ma rację, będą malować - wtrącił Leon - w sąsiednim parku już wszystkie są brązowe.
- Zamalują nam serce - podsumował smutnie Krystian.
- I co? Nie rrrozpoznasz ławki?
- Jemu chyba chodzi o to, że straci swoją wyjątkowość, oryginalność i charakter - dorzuciła Melania.
- I masz swoją zasrrraną odpowiedź. Związki są zamalowywane.