14-04-2010, 17:54
Witam,
Chciałbym Wam przedstawić swój wiesz. Jest to, praktycznie rzecz biorąc, pierwszy mój utwór liryczny, wcześniej jakoś nie ciągnęło mnie do pisania tego typu rzeczy.
Bardzo proszę o komentarze
----------------------------------------------------------------------
Idę ciemnym lasem.
Późną porą.
Nocą.
Zmierzch zapadł z dawna nad drzew koronami.
Gnany pośpiechu prędkimi krokami
Zdążę.
Przed północą.
Na ścieżki nie wkraczam znane i bezpieczne.
Nie widzę drogi przed sobą
Choć sił brak, idę gdzie nie byłem jeszcze
Choć strach i niepewność zawładły mą głową.
Tylko idę i idę.
Byle szybciej.
Byle dalej.
Byle podołać.
Co raz to oglądam się za siebie
Widząc ciemność i strach dookoła.
Duchy i zjawy
Mary i zmory
Zwodniczy ognik lichym światłem kusi
Aby w czeluściach bagiennych szuwarów
Żywota dopełnić nędznej ludzkiej duszy.
W eskorcie piekielnych ogarów.
Nie szczędząc katuszy.
I tak idę przed siebie
Co raz to przystając
Przez czasu mroczne odmęty.
Las gęstszy i mroczniejszy się staje
Z każdym kilometrem.
Ale iść trzeba
Bo cofnąć się nijak.
W oddali widzę ścieżki z dawna zapomniane
DO nich kieruję swe pośpieszne kroki.
Byle szybciej.
Byle zdążyć.
Byle nie zabłądzić.
Byle nie zapomnieć.
Byle zrozumieć.
Idę ciemnym lasem.
Idę za Północnicą.
I noc przemija
Kolejna.
Lecz nie dane mi wyjść z tego lasu
Tylko krążę i krążę dokoła.
Bo kto raz weń wszedł i pozostał
Ten opuścić już go nie zdoła.
I znowu mrok nadchodzi
Późna pora.
Noc.
I znów gnam przed siebie.
W poszukiwaniu czegoś
Co wypełni pustkę.
Ale nic nie znajduję
Choć szukam nieustannie
I tylko wodnik wytrwale światłem swym zwodzi.
Byle się przedostać.
Byle się oprzeć.
Byle nie ugrzęznąć.
Bo trzeba iść dalej.
Choć cały las wzdłuż i wszerz obchodziłem
CO raz to nowe zmory na mej drodze.
I wszystko wokół cichnie z każdym krokiem
Chciałem
Lecz znów nie zdążyłem...
Chciałbym Wam przedstawić swój wiesz. Jest to, praktycznie rzecz biorąc, pierwszy mój utwór liryczny, wcześniej jakoś nie ciągnęło mnie do pisania tego typu rzeczy.
Bardzo proszę o komentarze
----------------------------------------------------------------------
Idę ciemnym lasem.
Późną porą.
Nocą.
Zmierzch zapadł z dawna nad drzew koronami.
Gnany pośpiechu prędkimi krokami
Zdążę.
Przed północą.
Na ścieżki nie wkraczam znane i bezpieczne.
Nie widzę drogi przed sobą
Choć sił brak, idę gdzie nie byłem jeszcze
Choć strach i niepewność zawładły mą głową.
Tylko idę i idę.
Byle szybciej.
Byle dalej.
Byle podołać.
Co raz to oglądam się za siebie
Widząc ciemność i strach dookoła.
Duchy i zjawy
Mary i zmory
Zwodniczy ognik lichym światłem kusi
Aby w czeluściach bagiennych szuwarów
Żywota dopełnić nędznej ludzkiej duszy.
W eskorcie piekielnych ogarów.
Nie szczędząc katuszy.
I tak idę przed siebie
Co raz to przystając
Przez czasu mroczne odmęty.
Las gęstszy i mroczniejszy się staje
Z każdym kilometrem.
Ale iść trzeba
Bo cofnąć się nijak.
W oddali widzę ścieżki z dawna zapomniane
DO nich kieruję swe pośpieszne kroki.
Byle szybciej.
Byle zdążyć.
Byle nie zabłądzić.
Byle nie zapomnieć.
Byle zrozumieć.
Idę ciemnym lasem.
Idę za Północnicą.
I noc przemija
Kolejna.
Lecz nie dane mi wyjść z tego lasu
Tylko krążę i krążę dokoła.
Bo kto raz weń wszedł i pozostał
Ten opuścić już go nie zdoła.
I znowu mrok nadchodzi
Późna pora.
Noc.
I znów gnam przed siebie.
W poszukiwaniu czegoś
Co wypełni pustkę.
Ale nic nie znajduję
Choć szukam nieustannie
I tylko wodnik wytrwale światłem swym zwodzi.
Byle się przedostać.
Byle się oprzeć.
Byle nie ugrzęznąć.
Bo trzeba iść dalej.
Choć cały las wzdłuż i wszerz obchodziłem
CO raz to nowe zmory na mej drodze.
I wszystko wokół cichnie z każdym krokiem
Chciałem
Lecz znów nie zdążyłem...