01-12-2013, 11:36
Istnieje sobie pewna wyjątkowa polana, bez nazwy. Jest ona łączką najzwyklejszą na świecie, i chyba właśnie dlatego ogłoszono, iż jest wyjątkowa.
Na polance owej mieszkał Krecisław, niedowidzący kreci starzec, który uwielbiał krzyżówki. Za każdym razem, kiedy nie wiedział co jest napisane w polu na zagadkę, wymyślał własne pytania tak, aby pasowało mu hasło. Więc, jak widzisz, drogi czytelniku/słuchaczu – niepotrzebne skreślić – pan Krecisław zdawał się w ogóle nie przejmować problemami wzrokowymi, z którymi został urodzony. Wręcz przeciwnie! Dostrzegał w tym swojego rodzaju uwolnienie od epileptycznych bilbordów, migotliwych broszur oraz innych trudnych wyrażeń, nawet dla słowników.
A propos słownika, właśnie odstawił jednego na półkę, ponieważ szukał zwierzęcia na dwie litery. Zadowolony, w miejsce odpowiedzi wpisał JA i bardzo szeroko się przy tym uśmiechnął, pełen wiedzy, iż ktoś z drugiej strony kontynentu o nim pomyślał.
Nagle z góry dało się słyszeć dziwny hałas, jakby kaczki burzyły wejście do norki Krecisława. Tak też było i krecik zdziwił się okropnie, widząc dwie znajome kaczki – Jarka i Leszka.
- Bam, bam, bam – krzyczał Leszek, uderzając swym dziobem o ziemię.
- Bam, bam – zawtórował krócej Jarek. Zawsze był powściągliwy.
- Dajcie spokój, to nie metin.
Dopiero teraz nasz ciemny bohater zauważył, iż obok niego stoi również Konik Pomny i Chrobry Zając.
- O co tu chodzi? – zapytał z gniewem w głosie pan Krecisław.
- Właśnie, o co tu chodzi? O to tu chodzi – wyrzekł jak zwykle melancholijnie Konik Pomny.
- Nie rozumiem – odparł kret zdezorientowany.
- My też i o to właśnie chodzi, że nie wiemy, o co tu chodzi – wykrzyczał nadgorliwy zajączek.
Teraz już kret się totalnie pogubił.
- Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, panie Krecisławie – ciągnęła filozoficznym sposobem Andzia Pandzia schowana za liściem – po co my tutaj jesteśmy?
Krecik popadł w zadumę. Właściwie nigdy o tym nie myślał – nie żeby w ogóle nie miał takiej możliwości – po prostu tego typu zastanawianie się omijał z odległości własnej norki.
- Zapewne… – zawahał się przez chwilkę Krecisław - …zapewne napisał o nas jakiś autor.
- To znaczy, że nie mamy wolnej woli? – wyrzuciła pośpiesznie Andzia Pandzia.
Każdy z nich odpłynął daleko w meandry umysłu, patrząc jeden na drugiego. Czy jest jakiś sens w egzystencji Chrobrego Zająca oprócz skakania tu i tam?
- My pochodzimy od niego, więc jesteśmy jego częścią – zaznaczył Konik Pomny.
Krecik wpadł w furię.
- Żyję sobie prosto rozwiązując krzyżówki, a tu włazicie wy i teraz już nie będę mógł wpisywać haseł ze świadomością, że nie wiem… nie znam największej prawdy…
- Może chodzi o to... – tłumaczył Chrobry Zając - …żebyśmy nie wiedzieli o co tu chodzi.
Stali tak przez chwilę.
- Zaraz, zaraz.... po co my tutaj jesteśmy?
Tkwią tak bez morału po dziś dzień.
Na polance owej mieszkał Krecisław, niedowidzący kreci starzec, który uwielbiał krzyżówki. Za każdym razem, kiedy nie wiedział co jest napisane w polu na zagadkę, wymyślał własne pytania tak, aby pasowało mu hasło. Więc, jak widzisz, drogi czytelniku/słuchaczu – niepotrzebne skreślić – pan Krecisław zdawał się w ogóle nie przejmować problemami wzrokowymi, z którymi został urodzony. Wręcz przeciwnie! Dostrzegał w tym swojego rodzaju uwolnienie od epileptycznych bilbordów, migotliwych broszur oraz innych trudnych wyrażeń, nawet dla słowników.
A propos słownika, właśnie odstawił jednego na półkę, ponieważ szukał zwierzęcia na dwie litery. Zadowolony, w miejsce odpowiedzi wpisał JA i bardzo szeroko się przy tym uśmiechnął, pełen wiedzy, iż ktoś z drugiej strony kontynentu o nim pomyślał.
Nagle z góry dało się słyszeć dziwny hałas, jakby kaczki burzyły wejście do norki Krecisława. Tak też było i krecik zdziwił się okropnie, widząc dwie znajome kaczki – Jarka i Leszka.
- Bam, bam, bam – krzyczał Leszek, uderzając swym dziobem o ziemię.
- Bam, bam – zawtórował krócej Jarek. Zawsze był powściągliwy.
- Dajcie spokój, to nie metin.
Dopiero teraz nasz ciemny bohater zauważył, iż obok niego stoi również Konik Pomny i Chrobry Zając.
- O co tu chodzi? – zapytał z gniewem w głosie pan Krecisław.
- Właśnie, o co tu chodzi? O to tu chodzi – wyrzekł jak zwykle melancholijnie Konik Pomny.
- Nie rozumiem – odparł kret zdezorientowany.
- My też i o to właśnie chodzi, że nie wiemy, o co tu chodzi – wykrzyczał nadgorliwy zajączek.
Teraz już kret się totalnie pogubił.
- Czy zastanawiałeś się kiedykolwiek, panie Krecisławie – ciągnęła filozoficznym sposobem Andzia Pandzia schowana za liściem – po co my tutaj jesteśmy?
Krecik popadł w zadumę. Właściwie nigdy o tym nie myślał – nie żeby w ogóle nie miał takiej możliwości – po prostu tego typu zastanawianie się omijał z odległości własnej norki.
- Zapewne… – zawahał się przez chwilkę Krecisław - …zapewne napisał o nas jakiś autor.
- To znaczy, że nie mamy wolnej woli? – wyrzuciła pośpiesznie Andzia Pandzia.
Każdy z nich odpłynął daleko w meandry umysłu, patrząc jeden na drugiego. Czy jest jakiś sens w egzystencji Chrobrego Zająca oprócz skakania tu i tam?
- My pochodzimy od niego, więc jesteśmy jego częścią – zaznaczył Konik Pomny.
Krecik wpadł w furię.
- Żyję sobie prosto rozwiązując krzyżówki, a tu włazicie wy i teraz już nie będę mógł wpisywać haseł ze świadomością, że nie wiem… nie znam największej prawdy…
- Może chodzi o to... – tłumaczył Chrobry Zając - …żebyśmy nie wiedzieli o co tu chodzi.
Stali tak przez chwilę.
- Zaraz, zaraz.... po co my tutaj jesteśmy?
Tkwią tak bez morału po dziś dzień.