Via Appia - Forum

Pełna wersja: Korozja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Korozja

Czasem klękam na asfaltowym szlaku,
i przykładam ucho do wydeptanej blizny miasta.

Słyszę wtedy wyraźnie jego nierówny puls:
ścieki miarowo mieszają się z deszczem,
dudniący pociąg przecina stalowe tętnice.

Gdzieś na horyzoncie,
w blaszanych trumnach,
mknie bezimienna masa.

Widzę, jak bezdomny Mesjasz,
wygrzebuje z kubła zapomnienia,
siedem strof gnijącej tajemnicy.

Te przeklęte słowa porzuconego wiersza,
mieszają się ze spalinami,
i trawią moje zmęczone płuca.

Oddychamy tym samym, pierwotnym powietrzem,
i cierpimy na identyczne schorzenia.

Ja i miasto to jedno…

Cytat:Wracam po 2 latach milczenia. Witam ponownie i w ramach przeprosin za moje milczenie, wrzucam jeden z moich wierszy Big Grin
Podobał mi się początek, ale wymiękłam przy bezdomnym Mesjaszu i jego zwrotce. Mogłoby być lepiej, ale zepsułeś wtórną puentą, którą człowiek słyszał przemieloną na kilka sposobów w wielu miejscach.
W utworze widać potencjał. Początek zapowiadał tutaj bardzo dobry wiersz, aż do końcówki, która puentując zepsuła go niestety(już wspomniana wtórność) Można by jeszcze nad tekstem pomyśleć i zrobić coś dobrego. Oceniam na 3/5Smile
Cytat:wymiękłam przy bezdomnym Mesjaszu i jego zwrotce
Faktycznie, fragment ten uważam za najsłabszy. Wcześniej miałem w tym miejscu więcej metafor mięsno-miejskich, ale uznałem, ze to powtórzenie początku, więc kombinowałem, i chyba będę kombinował dalej, wyrzucając całego mesjasza i kilka wersów po nim. Dzięki, tylko utwierdziłem się w moim podejrzeniu do tego fragmentu.

Cytat:aż do końcówki, która puentując zepsuła go niestety(już wspomniana wtórność)
Nie rozumiem, czy zarzut jest skierowany do sposobu wyprowadzenia puenty (tę z gramatycznego punktu widzenia można wyprowadzić jedynie na kilka sposobów), czy też do tematu? Jeśli do tematu, to chciałbym wiedzieć, czy już nie można poruszać tematów, które ktoś inny już poruszył? Jakaś cenzura jest na tematy i poeci muszą szybko sobie je zaklepywać, aby nie okazały się wtórnie oklepane? Czemu więc Świetlicki napisał z 50 wierszy o spacerowaniu nocą po mieście? Czemu Wojaczek napisał ze 100 wierszy o spazmach, spermie i krwi? Czemu nikt nie zarzucał romantykom, że mielili te same tematy po tysiąc razy? Takie są czasy. Oddychamy tym samym powietrzem, i cierpimy na te same schorzenia. I szczerze powiedziawszy, to cieszę się, że boli nas to samo!

Puenta, temat, zakończenie – to istota tego wiersza. Mam silić się na oryginalność, bo ktoś czuje tak samo? Przecież w powtarzalności tkwi właśnie duch naszych czasów! Paradygmat oryginalności zdechł już dawno temu, a internet go dobił ostatecznie. Wszyscy jesteśmy bezmyślnymi małpami klepiącymi wtórną poezję.
Cytat:Korozja

Czasem klękam na asfaltowym szlaku,
i przykładam ucho do wydeptanej blizny miasta.

Słyszę wtedy wyraźnie jego nierówny puls:
ścieki miarowo mieszają się z deszczem,
dudniący pociąg przecina stalowe tętnice.

Gdzieś na horyzoncie,
w blaszanych trumnach,
mknie bezimienna masa.

To jest ok, resztę bym zmieniła.
Bezdomny Mesjasz... Nie kupuję tego.
Spróbuj pozmieniać co nieco, jeszcze tutaj wrócę Wink
Pozdrawiam
Mam pewne skojarzenia, co do formy i techniki, ale staram się unikać określania.

To jest całkiem dobry wiersz, bardzo dobry koncept i bardzo brzydki wielokropek w ostatnim wersie.
Obraz jest kompletny. Sam utwór może nie wnosi nic nowego, może nie powala na łopatki i bije po twarzy motywem odgrzebanym z poezji Peipera czy Przybosia, ale ma jedną wielką zaletę - jest napisany poprawnie i z wielką dbałością, co (jak na standardy forum literackiego) jest rzeczą wielką.

Zostawię pięć i liczę na inne - świeższe, ale równie dopracowane.