Via Appia - Forum

Pełna wersja: (R)ewolucja
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Za zamkniętymi powiekami miast
czas toczy się wolno niesłychanie.
Ślepi na wszystko, przechodnie śpią w biegu;
a co się przyśni jednemu – drugiemu się stanie.

Korporacyjny aniele, przypilnuj ich snów
i żeby marzenia mieli przyziemne.
Bo kiedy sie zbudzą i przyjdzie ich czas,
ciebie pierwszego dosięgną płomienie.


18.10.2013
(18-10-2013, 15:33)rootsrat napisał(a): [ -> ]Za zamkniętymi powiekami miast
czas toczy się wolno niesłychanie.
Ślepi na wszystko, przechodnie śpą w biegu;
a co się przyśni jednemu – drugiemu się stanie.

Korporacyjny aniele, przypilnuj ich snów
i żeby marzenia mieli przyziemne.
Bo kiedy sie zbudzą i przyjdzie ich czas,
ciebie pierwszego dosięgną płomienie.


18.10.2013

i już na wstępie dostaję nienajwyższego lotu dopełniaczówkę: "powiekami miast". Jan Pietrzak w piosence "Nadzieja" pisał niby podobną metodą, nie tracąc jednak poziomu utworu rzeczywiście znaczącego i wielkiego (pomijam dopracowanie liryczne, bo nie było innej opcji u człowieka, który przyjaźnił się z Jonaszem Koftą, dzięki czemu nawet pierwotnie nienajlepsze teksty Pietrzak dopracowywał, być może pod wpływem przyjaźni ze wspomnianym bardem i świetnym poetą-lirykiem pełną gębą) : "W brudnym świcie smutnych miast,/ pełnym wiatrów bezlitosnych/ mignie czasem twoja twarz, jak niepewne mgnienie wiosny".
Podaję do porównania chyba jeden z najlepszych tekstów/tekst-wiersz niespecjalnie dobrego - gdy mowa o poetyckiej piosence- autora; speca od monologów, skeczy, jednak gdy mowa o piosence autorskiej, poetyckiej, to już jest u pana Janka bardzo nierówno.
Tak, oczywiście można powiedzieć, że piosenka, którą do porównania daję, to nie wiersz- sorry Apacze i Czejeni, ale pomijając już fakt, że poezja sama z siebie musiała wyjść z muzyki i od dawna wiadomo było, że w swym zaraniu była prawdopodobnie śpiewana, ewentualnie przekazywana formą melorecytacji, to ewentualny zarzut pada. Ale oki, to jeno dygresja, niech i subiektywna...

Zresztą, piosenka poetycka, piosenka z tekstem, czy po prostu poezja śpiewana (tak, nie lubię tego pojęcia i unikam, w przeciwieństwie do niektórych utworów z gatunku!) sama z siebie ma w założeniu tekst, wiersz właściwie, tylko, że... muzycznie podany.
Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaak, autor niniejszego tekstu nie sugeruje muzyki, ale stosując nienajlepszy, bo wymuszony rymem szyk przestawny (wolno niesłychanie) pozwala sądzić, że mogę mieć do czynienia z czymś, co:
albo będzie trzymać rytm,
albo umiejętnie będzie- niby go gubiąc- manipulować swoistą arytmią.

Pomijam już literówkę (Ślepi na wszystko, przechodnie śpą w biegu);, która sugeruje, że utwór musiał być wpisany odręcznie, albo nie podlegał sprawdzeniu (jak na ośmio-strofowiec, to nienajlepiej świadczy o podejściu do roboty, bo pisanie to zawsze- nawet przy założeniu pasji- praca! Praca, a nie działanko na chybcika!).
Chyba, że "śpą' to neologizm, który w jakiś nieudaczny sposób próbuje nawiązać do bliskobrzmiącego ćpania??
Jednak nie, bo w deklinacji wychodzi, że mówi się ćpają (ponoć!- tego nie wiem, bo jakoś mi się nie zdarzyło sprawdzić na sobie tej sfery łapania innych wymiarów, czego jakoś nie żałuję. Podobno po tym jak ćpają, to się zdarza, że śpią (no, to akurat widywałem w okolicach pewnego przystanku, gdzie ćpuny siadają w Katowicach, ale jednak zawsze to sfera domniamania! Ale dgy mowa o określeniu 'śpą", to już nie wiem jak 'ugryźć"? Hm, muszę poczytać literaturę branży terapeutycznej, może znajdę wyjaśnienie w nieznanym slangu...).
Sorry, że kpię, ale u osoby, która ma swoje lata i ponoć ma doświadczenia w pisaniu, o czym tak szeroko informuje, to nie ma że boli.
Swoją drogą, dziwię się, że takie nieudaczne gubienie rytmu się tutaj zdarzyło.
Może warto czytać na głos?

Póki co, oba wersy z pierwszej strofy, po korekcie rytmicznej widzę/słyszę tak:

Za zamkniętymi powiekami miast
czas się zatacza wolno niesłychanie.

Tak, zataczanie, to już inna czynność, ale biorąc pod uwagę nienajlepszego gatunku dopełniaczówkę, jakoś trzeba ją woalować (skoro 'zataczanie" wolne niesłychanie, to nawet powieki miast jakoś da się przyjąć ... na oko---liczność.)
Choć w sumie można byłoby drugi wers spróbować z użyciem nawiasu, aby nieco skorygować gramatyczność rymu.

czas się zatacza wolno (niesłychane!)-
gdzie słowo "niesłychane", z dodatkiem emocjonalnego wykrzyknika, już zakłada jakiś rodzaj ironicznego zdziwienia, a autor-obserwator-peel po prostu sam z siebie wzmacnia dystans wobec przedstawionego obrazu.
Tak - jak poniżej- widzę dalsze dwa wersy w pierwszej strofie, aby rytm się nie gubił i akcenty.

Ślepi na wszystko przechodnie śpią w biegu;
jednemu się przyśni – drugiemu się stanie.


(tu, na marginesie, dla żartu odradzam formę poprawienia na wersję "jednemu się przyśni, a drugiemu stanie", bo ... skojarzenie będzie dość jednoznaczne i już nie wywoła nic innego poza kpiną, zakończoną nie śmiechem, ale rechotem na wzór przyjeżdżających do Krakowa pijanych Angoli, którzy czasem przerastają w zatoczeniu nagrzmoconych Polaków)
Ale ad rem, powiedzmy, że się jakoś w tej uładzonej rytmicznie strofie wytrzyma dopełniaczówkę i ów wymuszony szyk przestawny, którego, mimo propozycji/sugestii nawiasu, niekoniecznie trzeba się pozbywać, to jakoś, choć bez emocji, da się strawić strofę. Tylko, dlaczego Autorze, to nie Ty to czynisz?

Druga strofa.
Korporacyjny Anioł? Chopie (tak się na Śląsku niejednokrotnie, po swojsku bez "{e}ł" wymawia określenie męskiej prostoty, czy ... no, wiadomo, nie idzie o grupę społeczną, ale prostoduszne, swojskie okreśłenie synonimiczne płci, która ma posiadać cojones; zawsze, bez względu na stan społeczny i majątkowy.
Dobra, wstrzymam dalszą kpinę, ironię- jednak, mimo wszystko, z umiarkowaną sympatią, bo mnie ubawił ten anioł, bo jest tak koszmarnie zabawny.
Poza tym, jeszcze brakowałoby w tle blokowiska dla kontrastu i jesteśmy w tryndzie tematycznym (korporacja-slumsy-bloki-bogaci-biedni-i
blabla-), którego już nawet najkoszmarniejsi twórcy popowych (udających czasem rocka!) kiczówek unikają.
Nie wiem, czy się uda uratować tę strofę, ale spróbuję.

Aniele korporacji, przypilnuj ich snów,
żeby marzenia mieli przyziemne.*

---------------------------------------
(*po co w tym wersie był ów zbędny spójnik, poczytaj na głos i posłuchaj brzmienia. Nadal jest różnica w sylabach, ale to akurat nie wymóg, a czasem nierównomierność sylabiczna działa na korzyść.
Po prostu po poprawce jakoś sama z siebie wychodzi melodia i powiązanie dwóch wersów. Niemniej anioł, czy to korporacyjny, czy z dopełniaczówką "anioł korporacji", jakoś mógłby mieć inne dookreślenie, bo korporacja wydaje się wspomniana tutaj na siłę, a nie ma specjalnego powiązania z całym ośmiowersem.)

reszta strofy po skorygowaniu wyglądać winna, według mnie, tak:

Kiedy się zbudzą i przyjdzie ich czas,
ciebie pierwszego dosięgną. Płomienie.


------------------
Pomijam już brak ogonka w oryginalnym zapisie, choć razi u autora w pewnym wieku i z doświadczeniem, o którym informuje, lub daje odczuć.

Jak widać starałem się uładzić rytmicznie (to prawda, dośc na chybcika, ale nie zwykłem pisać za kogoś), użytą metodą wykreślenia zbędnego "bo", które i tak, samo z siebie, jest domyślne. Kwestia rozdzielenia ostatniego wersu kropką pozostaje dowolna.
Miałem na myśli jakiś mały akcent napięcia. Płomienie są przewidywalne, mogą być jako swoista, w formie jednowyrazowego zdania, puenta. Dzięki temu, owego "anioła" może spotkać groźba, która przez moment może sugerować, że Ci, nad którymi snami ma czuwać (przypilnować snów) sami go dosięgną.
To, że to jednak "płomienie" wyjaśnia się po sugerowanym kropką zawieszeniu głosu, po pauzie. ewentualnie: "płomienie" są po prostu puentą niejednoznaczną, która po prostu sugeruje, że płomienie kończą/zakończyły cały obraz. Niemniej, to Twój utwór, a właściwie szkic do szkicu, który może stanie się utworem... Niewyszukanym, nie rewolucyjnym, ale przynajmniej napisanym poprawnie.


Ave...

p.S.
Aha, no i tytuł, tak już zgrany i konwencjonalny, że nawet tabloidy unikają takiej igraszki, która jest tak nużąca jak koszulki z Che Guevarą, albo folklorystyczne felietony Jasia Kapeli w 'Krytyce Politycznej", gdzie ponoć lewaki dały do intelektualizmu zwycięzcę pierwszego slamu w Polsce jako felietonistę 'dla beki", ale wiadomo, że każdy kiepski żart, jak i eksperyment zużyty wielokrotnie, szybko się nudzą...
Dzięki za ten sztucznie rozwleczony i mało merytoryczny komentarz, ale z Twoich "rad" nie skorzystam i zostawię ten wiersz tak, jak jest.

Śpą to faktycznie literówka, dzięki za wyłapanie.
no, facet, jak by nie patrzeć, wyklepał ci solidny komentarz. rozwleczenie i sztuczność to tylko twoje wrażenie, zaufaj mi. kolega ma po prostu taką ekspresję, tak się wypowiada i niewiele na to poradzimy. podobać się nam nie musi, ba, jak drażni to niech drażni, co zrobić (ja też nie bardzo widzę sens w takim pytlowaniu, ale podobno sam bywam gorszy). ale jako dar, przysługa dla autora - bo nie powiesz, że tym nie jest (przynajmniej taką miał intencję) - nalezy to uszanować. nie wiem też, czy tak zaraz mało merytoryczny ten jego koment; odważny zarzut.
inna sprawa, że osobiście również nie zgadzam się z żadną poradą. nawet troche mnie one zaskakują - brwi mi do teraz nie mogą opaść. ale chmurek jest szczery, uprzejmy i solidnie komentuje, w miarę własnych możliwości, swoimi dziwnymi sposobami, w porządku, ale jednak. na tyle solidnie, że nieczytelność należy mu wybaczyć i raczej okazać wdzięczność, niż odwrotnie.

ja osobiście dostrzegam w wierszu coś z obrazu Carpentera pt. "They Live" Smile ale już tytuł kompletnie zbija mnie z pantałykuSad i nie wiem, co myśleć. albo czegoś nie załapałem, albo nie dostrzegam jeszcze twojego punktu widzenia na zastosowanie akurat takiego tytułu (sama Ewolucja byłaby okej - w miarę - bo jakąs ideę do niej znajduję; naciąganą, ale jednak. no ale czemu re?).
Miriad, ja tam nie znalazłem wiele dla siebie, bo mnie zanudzil Chmurny. TL;DR. Doszukałem się dwóch czy trzech propozycji zmian, do których się jednak nie zastosuję.

"They Live" nie widziałem akurat... Ale dobrze, że mi przypomniałeś, bo to klasyk, który zawsze chciałem obejrzeć Smile

Tytuł ma sens, a przynajmniej tak myślę, że ma - bo nadałem go z premedytacją. Nie będę wyjaśniał, pogłówkuj, a jak coś to wal na PW - napiszę Ci "co autor miał na myśli" Smile
Prawda taka, że napisany poprawnie, ale ja go nie kupuję. Nie wrył mi się w pamięć, bo takich wierszy nie tylko w ostatnim czasie, ale i stuleciu troszkę jednak powstało.
Jest fajny i tyle. Nie rozwlekam sztucznie ;]
A mnie się podoba. Może i prawda, że ten wiersz nie zostawi we mnie śladu na długo, ale zatrzymałam się nad nim przez moment, przeczytałam kilka razy i za każdym razem mi się podobało. Taki jednostajny rytm, trochę usypiająco-uspokajający, ale moim zdaniem tu jakoś pasuje.
o rany, root, dzięki, już myślałam że tylko ja nie zgadzam się z wszystkim co mówi chmurny
jak mogłeś w ogóle wspomnieć o tym, że jego komentarz jest sztuczny i o niczym? hahaha, dziękuje ; *

nie podobają mi się rymy, a raczej - nie podoba mi się jak dla tych rymów zmieniłeś szyk zdania w drugim wersie, bo jest bardzo nienaturalnie
przekaz mało skomplikowany, coś słabo tutaj

ostatnio czytałam książkę "Korporacja", kupiłam ją za siedem złote na targu książki i była spoko na początku a potem już nie

pozdrawiam