Via Appia - Forum

Pełna wersja: wieczorna przechadzka po Golden Gate Bridge
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
tutaj już wszyscy przywykli do tego
że słońce przeskakuje
przez barierkę

i tonie
bez najmniejszego szmeru

nikt się nie martwi
nie woła
drżącym głosem

hej ty poczekaj
pomyśl o nas

nie chwyta Heliosa
za płonące ramię
w kraciastej koszuli

dopóki kolejna 10 am nie będzie
mroczna jak skóra muzyków jazzowych

wtedy wypadałoby zapalić
i wymruczeć: no nieźle
no cholera nieźle

przy jakimś dramatycznym akompaniamencie
a potem najwyżej się jeszcze zobaczy
Wiersz ma zadatki na to, by być dobrym. Niestety forma - jak dla mnie - trochę kuleje.

Pierwsza strofa jest bardzo klimatyczna i dobra. Potem jest w porządku, dalej trzymasz poziom aż do szóstej, które do końca nie kupuję. Skórę jak najbardziej można tu przyrównać do mroku, ale już dalsze uściślenie, czyli określenie "muzyków jazzowych" sprowadza pozytywne skojarzenia, czyli powstaje dysonans między jednym i drugim, przynajmniej u mnie. Za to końcówka już całkiem ok.

Ogólnie całość nie porywa, ale jest dość dobrze.

Zaokrąglone 4/5 Smile
wiersz jest bardzo dobry, naprawdę. tylko dlaczego Helios jest w kraciastej koszuli? jedyne skojarzenie to skojarzenie takie, że jest robolem, które mi się podoba, ale chciałabym poznać autorską wersję zdarzeń.
nieźle i akompaniamencie lekko się rymuje, sugeruję zrobić z tym coś
"mroczna jak skóra muzyków jazzowych" - myślę, że uda Ci się z tego wybrnąć bardziej elegancko, zwrot utyka, chodzi głównie o "muzyków jazzowych", zrób z tego coś innego
Czytałam, nawet chyba pisałam kilka słów na temat. Najwyżej się powtórzę.
Nie podoba mi się wersyfikacja, za to treść - genialna. Bardzo sugestywny obrazek-panorama, widzi się to i czuje się to.
Oczywiście znamy się już jakieś dwanaście lat, czytam Cię może i wiele krócej, ale wiem, że nie poprawisz tej głupiej wersyfikacji, więc zostawię Ci prężne jak przyjaciel Łysego z Brazzers 4.

Pozdrawiam!
Dziękuję bardzo, bardzo, bardzo. :3 To miłe, że się podoba. Jeszcze raz prężne dzięki.

Pozdrawiam ciepło.
Wojbiku, zgadzam się z przedmówcami, że klimat jest najmocniejszą stroną utworu, a wersyfikacja- niestety- momentami prosi się o przemyślenie.
Fakt, że zapodajesz utwory od ręki jest cenny, ale nawet jazz i improwizacje i jam-session z nim powiązane nie muszą być równoznaczne z tylko fristajlem. Czasem przecież potrzebne są próby na czystej żelaznej zasadzie trzymania się linii formy, aby improwizować i dać czadu wokalizą, solówką itd.
Wiesz, nie potrafię tutaj zasugerować innej wersyfikacji. Fakt, że próbujesz pewnej regularności w stroficznej budowie jest cenny, ale bez wątpienia warto przemyśleć niektóre przerzutnie, choćby zasadą chwilowego zaskoczenia Czytelnika, jak to się dzieje w bluesie czy jazzie, tak, aby potem wszystko wróciło do głównej linii kompozycyjnej.
Trochę mi zgrzyta fragment z Heliosem. Ten grecki bóg jest tak nadużywany, że może warto sięgnąć np. po egipskiego Ra, albo... no jest z czego wybierać w całym kalejdoskopie rozmaitych mitologii, czytelnych dla przeciętnego odbiorcy;-) Ra w kraciastej koszuli jakoś mi brzmiu lepiej- no, i ma imię krótsze;-)


"nie chwyta Ra
za płonące ramię
w kraciastej koszul
i"- na mój gust brzmi to melodyjniej, a zasadności użycia greckiego boga w tekście raczej nie ma;-) podobnie zresztą jak egipskiego... i każdego innego;-).no, to szukaj i działaj;-)


inny fragment, to końcówka, która się prosi chyba o małe przekształcenie.
Po pierwsze: choć ma sens użycie słowa "jakimś" dla nieokreślenia, to w sumie i bez niego nic się złego z tekstem nie dzieje, wg mnie.
Podobnie owo 'a", które rozpoczyna ostatni wers. Ot, pozbawiamy utwór zbędnych sylab, nawet gdy mamy wiersz w sumie wolny, gdzie nie ma obowiązku trzymanie się liczby zgłosek; ja po prostu czytam sobie na głos i -jak to czasem bywa- idę do autora i sugeruję, aby mi do prezentacji na żywo ułatwił nieco robotę sceniczną. No, tak trochę żartuję na fundamencie wyobraźni, ale wiesz... skoro jazz, to sobie można i wyobraźnią poimprowizować. Powiedzmy, że jesteś scenarzystą, a ja aktorem i sobie kaprysząc wymagam;-). Poza tym owo najwyżej przesunąłbym nieco w inne, może osobne, miejsce w tej strofoidzie...

Jesteśmy w klimacie mostu
więc może puenta tak?

przy dramatycznym akompaniamencie
potem się jeszcze zobaczy
najwyżej



Tak, czy owak, choć może tak dość usilnie zapodaję "rady", uważam, że należy jeszcze raz nad tym utworem przysiąść, aby docyzelować formę. Klimat, który zapodajesz wręcz tego wymaga!!! To ma być wiersz cacuszko;-) Choć, przyznaję, ze moje rady raczej w cacuszko nie prowadzą, ale jeśli wzbudzą przekorę i przewersujesz i dopieścisz formę, to i tak będzie oki. Zresztą jak widzisz, nie tylko ja mam uwagi formalne
;-)

Pozdrawiam ArS
Dzięki za poświęcony czas. Pomyślę.

Pozdrawiam.