Via Appia - Forum

Pełna wersja: Chmurnoryjnie patrzę w lustro i nie ucinam ucha
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
***
Świętej Pamięci
Profesorowi
Włodzimierzowi Wójcikowi w podzięce
za kawałek ojcowskiej zieleni
na osieroconych skroniach



*intro:
w wojskowych kamaszach byłem
tylko osiemnaście miesięcy ale
nie jest mi obcy szyk bojowy
chociaż wszedłem latem
wychodząc styczniem

(dawno)


wiem że jestem jesienią pobliżem kasztana nie tylko metryką ale jakoś tak
moja karma wschodzi i dokarmia choćby i dokarmia u mnie nadużywane
iloczynami kobiet zakichane zakochanie nie tylko słowem jakoś tak nachodzi
widocznie po to by współgrać z pomarszczonym od dzieciństwa

chmurnym wyrazem brwi i zaciśniętymi zamiast pięści ustami
jako szczur z rocznika ryję ryjem do znudzenia o sobie pod siebie
ogon jak i moja obrana z przy(zwy)czajenia postawa ariergardy wszem
wobec i wszelako
dąży do bycia weteranem od zawsze ogon

zawiera truciznę i jest mimo chudoty czasem właściwym
mam w sobie tarzającą się historię kaliguli i cherei
falset i inaczej pojmowaną muskulaturę i tęsknotę za powtórzeniem
historii incinatusa w dzisiejszej scenie władzy zakochuję się

i jąkam wtedy jak klaklaklaudiusz i okolice obojczyka bucika
złamałem nie mieczem a na trzepaku smarkatym latem jesienią
oddycham rzymem drogą do siebie i sobą o rzut
kasztanem stąd (mityczne drzewo szumi-mi-do-

-mem) a krymu nie tęsknię (chociaż z ruskiego
zdawałem maturę) a szczur liżąc mi ryja
zostawił swoją wydajność mimo że ogon
wzrostu średniego czasem gdzie idę liczy (zęby

za pazuchą
) (kursywą mam za mać co obraża i wy-
-mowy pijane do pochylenia mnie czcionką w pozie pory posiadam
jednak czas na nadgarstku) (do

rwę się
) jestem jesienią pobliżem nad-zużycia
powrotów tworzę surOWOŚĆ (to dobry moment
na przesadzanie) (z wawrzynami

przysiady rozruszam) jestem

jesienią
od poczęcia

i dniję dniję dniję
(tak wyszło mi się)

kolejny artyzm. pierwsza strofa juz powala na plery, reszty doczytac nie dam rady, pókim żyw. może jak kojfne, zaglądne i mnie olśni.
No nie, czytałam parę razy z wysiłkiem bo co kawałek miałam przystanek i cofanie by zrozumieć tą pokaleczoną treść....ale jakoś tak... 2x w jednej strofie, może się nie znam, dla mnie to udziwniony wersyfikacją i przegadany tekst.
Wrócę, kiedy będę na tyle pijana, by rozszyfrować choćby połowę.
Z całego wiersza zrozumiały jest dla mnie ten fragment:

Świętej Pamięci
Profesorowi
Włodzimierzowi Wójcikowi w podzięce
za kawałek ojcowskiej


Reszta to koszmarny słowotok...

Zacznijmy od początku. Autorze, czy wyjaśnisz mi proszę podkreślony fragment intro:

w wojskowych kamaszach byłem
tylko osiemnaście miesięcy ale
nie jest mi obcy szyk bojowy
chociaż wszedłem latem
wychodząc styczniem


Nie jest Ci (po dedykacji wnoszę, że peeel to Ty) obcy szyk bojowy, chociaż wszedłeś latem a wyszedłeś w styczniu. Jakie ma znaczenie czas wejścia i wyjścia z wojska, w powiązaniu z z tym, że nie jest Ci obcy szyko bojowy? Ten fragment sugeruje, iż fakt, że wszedłeś latem a wyszedłeś w styczniu sprawia, że znajomość szyku bojowego to coś niespotykanego. Czyli, gdyby ten czas był inny (powiedzmy jesień-sierpień, teoretycznie), to znajomość szyku bojowego powinna być czymś normalnym, tak? Bo tak wynika z tego zdania.

Wyjaśnij proszę. Jakie mają znaczenie daty wejście i wyjśca z wojska w stosunku do znajomości szyku bojowego?

P.S. Nawet wpisałem sobie to w google, ale niestety nie znalazłem odpowiedzi...
Cóż, fakt że tekst przegadany jest prawie do bólu i ciężko jest się skupić na przekazie. Ilość nawiasów drażni mnie i nie pozwala do końca przebrnąć przez utwór. Za dużo kombinatorstwa, które w takiej ilości przeszkadza w odbiorze. Na plus zaliczam klimat i brak banału. Gdyby wiersz skroić byłoby całkiem dobrze, a tak jest średnio. Zostawiam 3/5
Jak Fanta, muszę się napić by załapać. A jak na teraz, to już dużo zostało powiedziane. Przegadany. Czasem lepiej użyć mniejszej ilości słów, niż zabić czytelnika całą lawiną.

Pozdrawiam


E.
przepraszam, jeśłi nie odpowiadam, ale mam na długi czas problemy z netem.

na teraz mogę tylko powiedzieć, ze swego czasu mimo istnienia 4ch terminów poborów, jednak zawsze wiosna i jesień były uważane za zwyczajne, a lato i zima, mimo że już stały się zwyczajem w poborze do ówczesnej zassadniczej służby, nazywano dzikimi poborami (to, że niesłusznie, to jedno, ale cóż...to tak w skrócie)


druga rzecz, jeśli dajemy krytyczne uwagi, należy się wystrzegać błedów w podstawach . Sorry, ale "zaczęcie od początku", czy "cofanie do tyłu i spadanie w dół???

oki, wiem, emocje, dlatego tylko to przez uśmiech biorę...

Poza tym laur- Jestem Laureatem Nagrody Prof. Wójcika, którą ufundował. MiAŁA DLA MNIE ZNACZENIE, NIE Z POWODU PRESTIŻU, ALE ... TO TYLE... IE CHCĘ SIĘ TYM CHWALIĆ...

TO BYŁA NAGRODA PRYWATNA, CHOĆ NIEANONIMOWA...

NIEWAŻNE, PROFESOR BYŁ MOIM MENTOREM JAK DLA WIELU LUDZI...

Tekst nie jest jednak pro memoriam (to jest gdzie indziej ) to rzeczywisty, celowy w bełkocie autoportret, który jest do [poję cia w szerszym kontekście, także gdy mowa o trzech moiuch dotychczasowych pozycjach... Idę swoją drogą i nie zawsze mam ochotę wpadać komuś w smak i gust...

Niemniej, jestem świadom, że poznając język i znaczenia na wskroś mogę je zniekształcać. Poezja to nie tyle sfera rozumienia (logiki), ale jak sztuka, rzecz służąca do innej percepcji. zresztą sztuka sama w sobie do niczego nie służy... z samej swej natury w podstawie...

to powyżej, to typ utworu, któy ma się nie podobać, ma albo być odzucany, albo ... jak komu wola... nie chcę więcej wyjaśniać, bo nie mam czasu ... o tym potem, gdy dojdę do porządku z moim netem domowym..

za brak ew. jednoznaczności sorry...

(01-09-2013, 18:31)chmurnoryjny napisał(a): [ -> ]druga rzecz, jeśli dajemy krytyczne uwagi, należy się wystrzegać błedów w podstawach . Sorry, ale "zaczęcie od początku", czy "cofanie do tyłu i spadanie w dół???

Zacząć od końca jak najbardziej można... Kiedyś poszliśmy ze znajomymi zwiedzać katakumby pod katedrą w Yorku i dostaliśmy audioprzewodnika, znaczy pudełeczko i słuchawki, w których pan opisywał wszystko, co się zwiedza, po kolei. I nam się nic nie zgadzało, tylko w jedym miejscu, jak opisywał jakąś studnię - i ta studnia faktycznie tam była. Później się okazało, że weszliśmy do katakumb ze złej strony, to znaczy weszliśmy wyjściem, a wyszliśmy wejściem. Ergo - zaczęliśmy zwiedzać od końca, a skończyliśmy na początku. True story, bro.

P.S. Cofać do przodu jak najbardziej można, wystarczy stać tyłem do celu podróży. Wtedy, kiedy się cofa, to jednak cofa się do przodu. Wszystko jest względne.



Zauważyłem, że jakoś tak wygodnie za każdym razem, kiedy Twój tekst zbiera krytyczne i niepochlebne uwagi, to "tak właśnie ma być, on ma być taki, się nie podobać". Skoro tak ma być, to widocznie tak ma być.

Tylko że to dziwnie wygodne dla autora.
nie chcę się wdawać w polemikę, bo po prostu dla mnie u mnie (nie przekładam to na innych) z zasady publikacje netowe są jeno robocze. Zawsze będę wyznawał papier, co nie przekłąda się na podobne ocenianie innych. To, że ja wyznaję papier, nie znaczy,. że inni mają obowiązek podobny. Ergo- nie traktuję moich publikacji zobowiązująco, u innych- to zależy od punktu, z którego dana osoba startuje; niech będzie, że credo. Poza tym, na pewien czas nie tylko z powodów neta, ale i powodów prywatnych muszę się sam z siebie oddalić z portali sieciowych. Przepraszam, jeśli nie wyjaśniam szczegółów, ale tak być musi na jakiś czas. Po prostu...