07-08-2013, 22:33
położę się pod letnim niebem
z nagą żarówką słońca nad głową
jeszcze raz posprzątam pokój który nazywasz światem
na niebieskich ścianach białe plamy jakby-kurzu
zielony dywan wciąż wilgotny od łez poranka
drzewo trzyma sufit
czuję trzepot miłości na skroni
i wiem że zaraz ucieknie
więc nie otwieram oczu
chronię się przed cierpieniem
jakieś kłamstwo żądli uszy
nie przeganiam nabywam odporność
to zaraża
biegnę naiwnie bo myślę że wolna
wpadam na szybę
nigdzie nie dotrę
ktoś zgasił światło
smutnieję bo robi się ciemno zimno
potem zasypiam a jasność wraca
ty zgaśniesz a nie wrócisz
z nagą żarówką słońca nad głową
jeszcze raz posprzątam pokój który nazywasz światem
na niebieskich ścianach białe plamy jakby-kurzu
zielony dywan wciąż wilgotny od łez poranka
drzewo trzyma sufit
czuję trzepot miłości na skroni
i wiem że zaraz ucieknie
więc nie otwieram oczu
chronię się przed cierpieniem
jakieś kłamstwo żądli uszy
nie przeganiam nabywam odporność
to zaraża
biegnę naiwnie bo myślę że wolna
wpadam na szybę
nigdzie nie dotrę
ktoś zgasił światło
smutnieję bo robi się ciemno zimno
potem zasypiam a jasność wraca
ty zgaśniesz a nie wrócisz