06-08-2013, 07:27
Potrzebuję mistrza.
Siedemdziesiąt lat, Azjata.
Moc buddyjska.
Jak przekonać swego brata,
by nauczyć się od nowa,
by nazbierać wiary w słowa,
jak cierpliwie jeść.
Oddać światu cześć
i zapewnić przyszłość sobie,
by odwagi nabrać w szczerość,
nie w żałobie klnąc dopiero!
Podczas samotnych wakacji myślałem,
że łatwo walnąć mu w mordę.
Choć dobrze wiedziałem, że kiedy tam będę,
kolana nasmaruję lodem.
Zróbmy to na pieska, proszę - tak w basenie złudzeń,
głowa boli, serce rwie mnie, łańcuch zła wypycha buzię.
Robi burzę, robi piorun, robi kłótnię, robi grom,
powiedz bliźni - co mam czynić, by ocalić ten chłopięcy srom?
Siedemdziesiąt lat, Azjata.
Moc buddyjska.
Jak przekonać swego brata,
by nauczyć się od nowa,
by nazbierać wiary w słowa,
jak cierpliwie jeść.
Oddać światu cześć
i zapewnić przyszłość sobie,
by odwagi nabrać w szczerość,
nie w żałobie klnąc dopiero!
Podczas samotnych wakacji myślałem,
że łatwo walnąć mu w mordę.
Choć dobrze wiedziałem, że kiedy tam będę,
kolana nasmaruję lodem.
Zróbmy to na pieska, proszę - tak w basenie złudzeń,
głowa boli, serce rwie mnie, łańcuch zła wypycha buzię.
Robi burzę, robi piorun, robi kłótnię, robi grom,
powiedz bliźni - co mam czynić, by ocalić ten chłopięcy srom?