Via Appia - Forum

Pełna wersja: nudzę pana a to miło
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
wie pan ja co-dziennie-co-noc wychodzę z domu
ukradkiem trochę jak złodziej trochę jak ja
zawsze muszę mieć kołnierz wie pan żeby

postawić ukryć się przed ludźmi ciemnym
i przed myślami chwilami nawet śmieję się
wie pan z siebie i do kołnierza

nudzę pana a to miło bo wie pan uciekam

zawsze chyłkiem w okolice piaskownicy wie pan
w ciemności bezpieczniej bo nikt wie pan wtedy mogę
sobie z teczki wyjmować łopatkę i wiaderko i stawiam
babki z piasku tak bo tylko tak mogę udać poigrać sobie

sobą jak pigmalionem tworzę sobie żonę i córkę wie pan
to może śmieszne a może nawet ktoś pomyśli
że mam jakieś nieczyste intencje zamiary albo że no
wie pan przecież tyle się czyta i słyszy


aż strach ale ja pana chyba nudzę a to miło wie pan jutro

znów muszę być stosownym do wieku pozycji zawodowej
wykształcenia czy to ważne kim konkretnie to dopiero jutro
pan wie od tamtego czasu piaskownica to mój cmentarz tak
na ten prawdziwy nie mogę iść rodzina nie zaniedbuje myślą

sobie o mnie bóg wie co jeśli jest bóg albo jakaś myśl o mnie
nie nie nie nie mogę iść nad ich groby i stanąć czy nawet przy-
-klęknąć bo to proszę pana nie ma znaczenia czyj grób jeśli potem
w myślach pozostaje komunikat że to ja stałem nad

grobem nudzę pana a to dziękuję a wie pan nie

nie chcę opowiadać
ile lat i w jaki sposób to już zasypane i boli
a co pan myślał że nie a co pan myślał że ja wariat nie a to miło
bo panie to u mnie od lat świeże
więc po co odgrzewać ja nie jestem
poetą to niesmaczne a pan może by pan tak ze mną
zbudował zamek

w tej piaskownicy z ogromnym murem i wielkim dziedzińcem
a ja tam postawię te babki zwyczajowe nie wiem po co ale wie pan
ja już dawno z nikim ja już dawno
sam z płaszczem i kołnierzem i teczką
no do dzieła póki deszcz nie spadnie bo słyszy pan niebo zaczyna się

krztusić

Nudzisz, nudzisz i to wcale nie jest miłe... Wiersz mi się nie spodobał jako całość, ale fragmenty owszem. Ogólnie - znudził. Przegadałeś, ale to u Ciebie norma. Zupełnie nie rozumiem jednak, po co ta kursywa w tekście? Raz tu, raz tam, losowe zdania/słowa - bez sensu. Gdyby to jeszcze miało na celu rozróżnienie wypowiedzi w dialogu, to w porządku, ale Ty podkreślasz na chybił trafił... Zabiegów typu "co-dziennie-co-noc" też nie rozumiem - po co myślniki? Jaki to ma cel?

Masz potencjał, ale za dużo chaosu jest w twoich tekstach, za dużo dziwnych sztuczek, które chyba tylko Ty rozumiesz...
Zgadzam się z Root'osławem ;-))
Już doszedłem do tych samych wniosków przy poprzedniej okazji.
To jedno przestawienie 'pan wie' zamiast 'wie pan' mnie poirytowało.
Poza tym, gdzieś tam pod koniec już Autor popłynął i zagubił rytmikę. Niee, to jest po prostu słowotok, w takim formacie. Jakby sie tego nie czytało, jest to ramolenie starego peela, co to mu już tylko księdza trzeba. Po ostatnie namaszczenie, czy jak to się tam zwie. Nie wiem, ja na-moście-niem (na-moś-cieniem?) tylko sikam xDD
Igraszki fonetyczne mają jakiś sens, jak kuma je nie tylko autor. A w znacznej części przypadków tak właśnie jest w prezentowanej twórczości tego właśnie Autora.
Tak jak początkowe teksty przyciągnęły klimatem, tak wydaje mi się, że teraz jest już tylko spirala w dół. Ale to tylko moja opinia.
Pozdrawiam
Prynudza ale uśmiechnęłam się. Pozdrawiam
Koledzy root i paskowany właściwie już wyrazili większość, z moich odczuć.
Cytat:Masz potencjał, ale za dużo chaosu jest w twoich tekstach, za dużo dziwnych sztuczek, które chyba tylko Ty rozumiesz...
Zaakcentuję. Daj z tym pokój, bo wychodzi z tego jedna wielka chała. Tzn. nie wiem (mogę się jeno domyślać) jak ty osobiście do tego podchodzisz, ale mogę ci dać znać, że w odbiorze wygląda to tak, iż JA bym się wstydził takich zabiegów. Dziś by powiedziano: żal. Ironia jest o tyle śmieszna, że naprawdę, w tym wypadku, owo określenie pasuje jak ulał. Nie chcę z tym dyskutować - z pewnością, skoro to popełniasz, lubisz to, wydaje ci się wartościowe, jakieś może ŁAŁ i SZAŁ - tylko po prostu zaznaczam, dla twojej wiadomości, co czuje przeciętny miriad w takiej sytuacji (nie będę się wypowiadał za innych, ale zbieraj tam, zbieraj;] ). Staram się przyklaskiwać łamaniu regół, ale miło by było, gdyby owo łamanie miało jakiś sens.
ehhh przeczytamy ,... ciezko szlo, ale poszło, no i im dalej w las, tym trudniej, nudniej i odczucia byly takie zeby sie skonczyl ten wiersz,... przepraszam... postanowieniem bylo jednak dobrnąc do konca i napisac co mysle. wiersz sie skonczyl, zabieram sie za komenta i ups... nuda? nudniejszy ? najnudniejszy? kurcze , a ja o tym samym mialam, ehhh... poprzednicy sie wypowiedzieli bardziej kolorowo, podpisuje sie pod kazdym komentem, ale przepraszam... coraz ciezej sie czyta Twoje wiersze :/
aczkowiek, tytuł powinien nas uprzedzić przed treścią? to byc moze dobrze odebraliśmy Twój przekaz Smile miał zanudzić.


pozdrawiam /m
Często taki typ ludzi, jak zaprezentowany peel, podchodzi na przykład do sprzedającego na targu, albo sprzedawcy/-czyni w sklepie i- mówiąc potocznie- nawija, gdy słuchacz nie przerywa.
Często nie są to jednak wypowiedzi składne. Tak, stąd niedaleko do bełkotu. Strumień nie tylko świadomości, czy słowotoku, ale po prostu strumień dźwięków, niekoniecznie melodyjny, niekoniecznie klarowny, także gdy mowa o jakiejś filozofii zbliżenia z niezlicznością form.
Ba, tak, tutaj - co widać jak na dłoni- są możliwosci i "potencjał" ..

rooth (&co.)- prośba- nie mów do mnie, starego ramola, że mam potencjał, ale... ostatecznie wobec ewentualnego utworu jak najbardziej.
Na posiadanie potencjału mam, stety-niestety, za dużo lat. Ja już w tym aspekcie jestem stare przesadzające drzewo.Czasem przesadzające się, samo przez się.

Utwory, zapiski, metrykalnie są młodsze; raz wychowywane przeze mnie, raz puszczone samopas, więc kierowanie opini do nich ma sens "oczywistszy", wbrew pozorom, bo nie dotyczy to jedynie "mła", choć zapisuję rzecz pod moim - nadal-szkicem, ale w ogóle. Mam w głowie zakodowane warsztatowe "lekcje", również z wrażeń, wyniesione ze spotkań, choćby i z Leszkiem Żulińskim. Pewien rodzaj emocjonalności, gdy aż się chce zgnieść, zakrzyczeć kolejny gniot, jako odbiorca w czystej postaci, muszą zostać "zbastowane", gdy wchodzimy na katedrę recenzencką, czyli poniekąd ojcowską, poniekąd nauczycielską.

Gdy emocje są ochłodzone, choć nadal są. Tak, poniekąd właśnie wklejam szkice, nie tylko dlatego, ze klaruję sobie formę zapisu, gdzie jeszcze szukam, w kontekście opracowywanego zestawu (o roboczej nazwie "oblicza-odbicia-nadmgnienia", gdzie pewnie i tytuł całości będzie jakimś mianownikiem tytułowym i wspólnym dla trzech poprzednich zbiorów, a i jednak idącym dalej, hm, może i w dół miejscami), bo z reguły patrzę teatrem. bo z reguły z założenia zakamufluję w wypowiedzi choćby i kapitalną frazę, obraz, może i para-aforyzm. Tak, pierwszym wrażeniem zniechęcając, czasem, jak powyżej, także kolejnymi wrażeniami po lekturze. Z tego jestem, choć z założenia w niszy, znany tym, którzy mieli możność (nie, to nie zaszczyt) czytać, zobaczyć róznicę w werbalnym przekazie, a nawet ... jeszcze inaczej. Poza piiosenką i satyrą, zakłebiam całość zwyczajowo, bo nie przychodzę po popularność, po zaszcyty w tym aspekcie. Niedawno ponoć, co wiem od koleżanki-poetki, dość mi bliskiej, (jak to kumpela), pewien nasz wspólny nieanonimowy poeta, na jednym z portali, na wewnętrznym czacie napisał "Kur..., znowu Skowron na forum, Znowu będę musiał go czytać.", na co w odpowiedzi dostał: "Przecież nie musisz, nie jesteś adminem, ani moderatorem poezji". Uśmiałem się, także z samego siebie. Nie, nie przychodzę po brawa. Zresztą nie traktuję (ale tylko u siebie) poważnie publikacji internetowych. U mnie, ale nie przekładam tego na inne osoby (sic!). Zresztą i tutaj nie jestem dla możności publikacji, bo- sorry- ale ...Ale stop...
Oki, stop, także a propos balansów na formie. Tutaj można wiele. Stop.
Formę warunkuje sytuacja. Zaznaczam, że nie lubię tego utworu. Ba, widzę tam to, co mnie kusi, czyli zapis, w którym na wersach jest coś w stylu "autonomicznego wiersza w wierszu", ale nie mogę, nie chcę. właśnie z tego powodu, który wyszedł na wstępie komentarza. Z powodu człowieka, którego spotykasz, który Cię zaczepia, nie kryjąc zmieszania, nie tylko w sklepie, ale np.: gdy grasz na ulicy, gdy jesteś na wyciągnięcie ręki, jako ten, który może ma czas. Jednak z tą różnicą, że akurat grając masz także na uwadze czas, który sobie dajesz na pokazanie się jak najlepiej, bo Twoja "pensja ucieka z każdym kolejnym zatupanym krokiem w tunelu", a tutaj nawija ktoś. Człowiek, któremu nie wiesz co i kiedy powiedzieć.
Któremu chciałbyś zasugerować Twój brak czasu, ale który ma w oczach potrzebę wygadania się, może i zanudzenia, którego jest świadomy (widocznie zna to z doświadczenia?). Taki typ nawijacza bywa, choć rzadko, rodzajem weny(???).
Dla mnie taki typ jak peel, to jakiś rodzaj walki, także ze mną w sobie, może i lekcja pokory, pojmowanej jako "widzenie świata i rzeczywistości w prawdzie, takimi jakimi są", nawet jeśli po przelaniu na opowieść niekoniecznie są historią, opowieścią porywającą, ale siłąrzeczy nudną, jak dowcipy Strasburgera.
Tak, tu jest beżładny strumień. Przerzutnie? Spoko, da się, ze tak powiem, "znakomiciej", ale nie będzie efektu zbliżonego do prawdy, będzie - efekciarstwo. Upust dany będzie własnym umiejętnośiom, zgubi się portret człowieka, niczym zakłamanie fotoszopem.
Kursywa? Ano, już pisałem, że to czasem po prostu gest litery, czcionki. Pochylenie, jak w ciele. Czynność! prosty, a może prostacki (nie tylko w wyjaśnianiu) ruch, gest, czynność, jeśli literę spróbujemy, nawet w zestawie (społeczność liter) potraktować nieco bardziej ożywionymi.
Tu padła sugestia a propos wyróżników dialogowych, ba, można i zastosować zamiast zamykania w cudzysłów, gdy chcemy zapodać cytat, ale można też... zastosować jako dalekie, może i niekoniecznie widoczne w pojedynczym- taaak, nużącym, niestety, nawet nie onirycznym i oniRYCZnym- sposobie podania. Tak, trudnym do strawienia, a właściwie sugerującym na wstępie, a i po lekturze (skosztowaniu) wyplucie, jako naturalną reakcję (analogiczne jest tu machnięcie ręką; na pożegnanie i przegnanie).
To, czy wrócisz do plwociny maczając w niej palce, by zbadać przyczynę reakcji, to Twoja wola. Bosh, ja też tak mam, że po zmęczeniu kolejnym nawijaczem używam wszelkich form wyparcia, a nawet po prostu spieprzam.
Bywa jednak, że coś mi zostaje. Tak, jest pokusa, zostawić jeno błyski sytuacji, wypowiedzi, które są bliskie otwarcia ryja z zaskoczenia, może i nawet czasem bliskiego zachwytu nad bogactwem w prostym człowieku, w jego szaleństwie, które wcale nie jest jedynie ekstrawertyczne.
Bo to odcienie anormalności są w przygotowanym zestawie/książce motywem przewodnim, gdzie i sceny z rzeczywistego wariatkowa pojawiają się obok tych czysto-cywilizowanych. Inne oblicza. Peeli, może mnie, Może ciebie. Tak, z założenia rzeczy dalekie od piosenki i satyry komponują się na pierwotny odrzut. nie tylko formą.
Owa kursywa, bez wątpienia, w odniesieniu do szerszego kontekstu zamkniętej całości, potocznie zwanej drukiem zwartym, tomikiem, zostanie bardziej w rozmaitych sposobach użycia, niejako uprawomocniona, jako dodatkowy kolor (komunikat?), raz bliski ogólnie przyjętym zasadom, raz wręcz (ale i "w ócz i w usz" i w etc.!) "za a nawet ...przecząc". Tak, bezład. Chaos. Niczym w sceneriii gwarnej ulicy, kiedy wypowiedzi, niestety z powodów tła (np. hałas silników, albo robotników remontujących miasto w godzinach szczytu), są zaburzone. Powyżej jesteśmy w nocy, powyżej, tła nie trzeba podawać, bo jest obojętne. Może nawet ów tekst stanie się najsłabszym, gdy mowa o obiektywnej recenzji, miejscem w książce. Nie tylko dlatego, aby krytyk i kretoRETYK, MIAŁ SIĘ NA CZYM SPOCIĆ, ABY W INNYCH MIEJSCACH ZAMKNĄĆ PYSK I ZACZĄĆ, ALBO UCIEKAĆ, ALBO WCHODZIĆ W TEN, NIE ZAWSZE SMACZNY ZESTAW TRUNKÓW (UTWORÓW), BYWA ŻE PRÓBOWANYCH KROPLAMI A NIE W CAŁOŚCI, by gdzie indziej zaniemówić ze zgoła odmiennego powodu, nie tylko gdy mowa o ewentualnym zachwycie, podobaniu itd.
Tak, to pokazanie świata "pijanego bez chemii'. Nie, nie na zasadzie kadru, który budzi jedynie śmiech (jak w słynnym filmiku na youtoube o pijaku pt.: "Idę, albo nie idę"), czy tylko zażenowanie (tu jest dość duża lista). Tu jest koktail, a wiadomo, że największy kac jest po mieszankach.
Jako od lat trzeźwy alko-, mógłbym -samochwalczo i nie bez świadomości przesady- powiedzieć, "i z i bez" przymrużenia oka, że mam co najmniej habilitację z chlania w całym kontekście tegoż. Może to jest rodzaj mojego nadal "suchego picia". Turpizm formy...
Tak, nie tylko turpizm po prostu, ale i turpizm formy. Niekoniecznie w sensie pokazania piękna brzydoty.
Powyżej może i lepszy byłby reportaż, ale... nie... Monolog. peel mówi pierwszą osobą, do kogoś. Do siebie? Do Ciebie? Do mnie. Przypadkowy rozmówca, przypadkowe zabiegi. Zakłócone, proszące się o uładzenie, tylko że potem... będzie nie pobliże prawdy z calym zestawem (i jako z tischnerowskiego, po góralsku, wziętego sposobu rozróżniania i pojmowania rodzajów prawdy- "prawda, pół-prawda, g***prawda", ale i nowym, gdzie zamiast g**prawdy mamy "statystykę").
Róth, zacząłeś wypowiedź, dzięki, nie bierz aluzji o emo--- do siebie. Sam jestem ekstrawertyczny, więc nieraz się wychylam, co kolejnym mówiacym niejako ułatwia wyważenie, jakiś rodzaj owego krytycznego uspokojenia emocji, na ile się da...
Zresztą, w sumie przecież i tak starałeś się być wyważony i byłeś;-)
Sam jestem cholerykiem, więc trudno abym nie lubił emocjonalnych wybuchów, nawet jeśli są tylko stonowane. Trudno nie lubić tego, co się zna z siebie;-). Tak, tak samo lubię stonowania, które mi jednak nie wrodzone, ale nabyte. Ja po prostu lubię ludzi, nawet jeśli mnie w***...ją, albo... są bliscy wprwadzenia mnie do zniecierpliwienia, jak peel powyżej. Tylko, nie wiem, czy owa rwana wypowiedź, nudna, niedopełniona fabularnie (nie wiadomo, czemu gość stracił najbliższe kobiety!!!), po aż się proszących poprawkach nie zabrałaby mi refleksji, wiersza poza wierszem (czego życzę i Wam), albo prawdy poza prawdą przedstawienia w "nudnym teatrze Liter". Weź wypowiedź peela, z całym bezładem do siebie, spróbuj... Na głos, albo z otwartym okiem, zająkaniem rwanych wypowiedzi. Może zobaczysz i siebie, bo możesz się takim stać...
Refleksja? Niech i własna, zupełnie spoza powyżej pokazanego tworu...
Refleksja prywatna, której, choć czasy mamy promujące reality i wRYJAbity szoły, nie podaje się na zewnątrz. Zostać ma w człowieku... nim... pójdzie wnioskiem, albo krokiem dalej. Spokojnym, albo rozbieganym, uciekającym krokiem (okiem).
uciekającym nawet przed utworami takimi jak tutaj, powyżej prezentowany.
Nawet, gdy, ów zestaw słów, mógłby mieć potencjał, ale zaszedł zanim nastąpił wytrysk.
Poezja przeca to rodzaj pieprzenia;-) nie zawsze z sensem;-)