Via Appia - Forum

Pełna wersja: ***(gdzie ty masz oczy?)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.


*
arkaizmem
galijsko-podjurajskim
astygmatyzowane
tym co im czasem

za-nad-rzu-cają się
opinią gdy jest czysta
(akurat)
pora widzeń



gdzie ty masz oczy? wołają akurat
wtedy gdy patrzę po prostu w powieki
-obudź się facet! co to? łeb masz w chmurach?
czy może wrażeń brak (jaw-nie-ka-lek-k-ich)?


na świt zamykam się czasem i cienie
(skoro wiem że ich i tak nie przeskoczę)
po prostu sobie przybliżam (dla ch-c-i-e-n-i-a)
bacząc stąpaniem znajomym (z zato-cz-czeń)

i co?- że mi się rym przywlókł (a-kur***-rat)
cokolwiek (przyznam) archaicz-no-ś-mieszny
baw się nasłuchem w widzeniu but szura

na bruku mocno przyziemny
i dreszczyk
wtedy najprostszy na plecach się zjawia
o tak- przyj-z-i-e-mnie-krok-się-w-krok-pod-stawia

i tak na do-tyk-na-węch-na-kop-
-o-czu-bek-no-sa-po-no-sić-bę-dzie-tam

gdzie pers-pek-ty-wa-złu-da-mgli-sty-stop
zbież-ny-roz-bież-ny-zez-owa-ty (le-targ)
--------------------------------------------------------------





***
Od Autora (poza wersem):

Powyższe przypomnieć i zarzucić mi przed oczy (na ryj prawie),
na wypadek,
gdyby mła poniosło mnie (maniem się)
w recenzowaniu u kogoś (tak na-zbyt), czyli-
zwyczajnie- przygonić
jak
(według przysłowia) kocioł
g
arnkowi.

Ave!
ArS.


Czy peel to jąkała? Nie podoba mi się ta zabawa w rozbijanie słów, czasem jedno ale aż tyle, rozprasza mnie przy czytaniu. Przyganiłam, ale ja nie jestem autorytetem, może to się komuś podoba. Smile Pozdrawiam
Poczytałam sobie jak zwykle i mam coś do zarzucenia temu utworowi, a mianowicie ostatnią zwrotkę.Jest zbyt potrzaskana(coś już o tym Lyssa wspominała)
Takie nadmierne rozbijanie słów utrudnia odbiór, momentami zniechęca. Czytałam dużo Twoich dobrych, a tu nagle taki(jakby) spadek formy. Chyba, że to typowo wersja laboratoryjna, no to wtedy... Ave WinkBig Grin
a;-) poniekąd;-) Autorowi się zachciało spaść, choćby klasyczny 14-wersowiec przegadując dodatkowym czterowersem. No, bo jak to tak zostawić na soneto-podobieństwie;-). Autor se zechciał łaskawie zepsuć;-) ... choćby z tego powodu, aby memoradum od-autorskie nabrało zwiększonej wymoczki, ups, znaczy się, no, wymowy;-)


Ave;-)
Bardzo... boleśnie się czyta ten twór, autorze. Raczysz nas chaosem, mieszaniną różnych dziwnych rzeczy, popieprzonej formy, która pożera treść. Ja nie wiem, nie wiem, o czym jest ten utwór. I nawet nie dlatego, że nie dotrwałam do ostatniego wersu (który wizualnie mi przypomina stonogę), ale dlatego, że przez ten zapis nie jestem w stanie ogarnąć, co się czego ima. Mgliście jest i dymnie.

Ach, sonet to nie tylko specyficzna budowa, ale i klimat, w jakim utrzymane są poszczególne jego części, więc no. Chyba sam znasz wyznaczniki.

Co dalej... nie wiem. Jeżeli robisz incipit, to w nawiasie powinien się znaleźć cały pierwszy wers, a tu masz zaledwie połowę. W taki wypadku możesz zamienić to na klasycznie zapisany tytuł. Chyba.

Przerosła mnie mnogość nawiasów, myślników, kursywy i nie wiem, co jeszcze.
Przerost formy nad treścią.
a ja tutaj powiem już krótko. Dla mnie to nie utwór, nawet w sensie jakiegoś jeszcze niewyklarowanego zestawu. To po prostu auto-kpina. Ba, przeca przekroczenie, także gdy mowa o akcentach, stopach greckich, ale i po prostu dodtkowym czterowersem, co najtoporniej w świecie już zabiło sonet, to po prostu jaja z siebie;-) Bo lubię...Ot, taki deli-kutaś-ny mas-sochizm...

Inna rzecz, że dobrze się bawię częstochowszyzną zapodawając szczątki szczynek;-) (sic!)
Aha, co do tytułu, sorry, aloe są już i inne sposoby, niestety, to nie mój wynalazek;-)

Poza tym... autentycznie zapodałem rzecz, aby gdy mnie poniesie krytykanctwo, można było mi dać linkiem przypomnienie, że sam grzeszę. A że tutaj grzech celowy;-)
Ano... Rozczarowanych nie mogę przepraszać.
Nie przyszedłem tutaj publikować;-) W sumie nawet pojektowanego tomu, który kończę nie zamieezam zapodawać w całości, ani z zaznaczeniem że to akurat "druku zwartego" na papierze niebawem, ma dotyczyć.
Tak, wklejkami bardziej badam (nawet gniotami) charaktery potencjalnych adwersarzy, gdy będziemy prowadzić dialog pod cudzymi utworami.
Czy coś Wam jestem w stanie dać w innej roli? Nie wiem, ale wiem, że mogę...chcę i potrafię, daleki od jakiegokolwiek pokazywania siebie "twó-$tfuu-furczo".
powiedzmy, że na teraz, pokazując, że sam daję gnioty, idzie o to, aby słowa opinii, które mogą być pod cudzym utworem, pewnie czasem ostre z mojej strony, nieco zelżały, gdy przypomni się linka do powyższego gnoita;-) i gniota;-).
tu jest przecież więcej zabawy (także gdy mowa o portalu) niż rzeczywistegomwarsztatu, za który, sorry, ale jako prowadzący nie zamierzam być charytatywny...
Niemniej mogę się dzielić non-profit, jako człowiek, może i zakręcony kreacją w sieci;-)

poza tym, nadal prowadzę dość liczną i żywą korespondencję priv z młodymi i "młodymi inaczej' Nieraz mnie pytają, gdzi można nabyć dodatkowych doświadczeń itd. Mają do mnie zaufanie, więc sprawdzam, także po reakcjach, czy i w jakiej formie mogą liczyć na komentarz nieco bardziej wnikliwy, aby w konsekwencji, przy rozmaitośći opinii samemu mogli się zdystansować i utrwalić w osoatecznym kształcie utworu pojedynczego, ale i w zestawie...
Inna rzecz, że po takich z moejej strony sprawdzeniach, moja skrzynka netowa i ja odpoczną sobie;-) a człowiek, z którm korespondowałem, może sobie iść dalej. Niektózy poszli i ... tyle... i dobrze... fajnie wiedzieć, że coś się komuś zapodało. Fajnie słyszeć, czytać zwykłe dziękuję...;-) nawet prywatnie...