Via Appia - Forum

Pełna wersja: poemacik ze zbieżnością nazw
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
użurpator firanozaur majestatycznie
ledwo stąpał w koronkowych skarpetkach
z których wystawały zapuszczone paznokcie
w kolorze B114 opaćkane musztardą

użarł kiełbaskę z grilla i szaszłyczka
na bankiecie na cześć zbitej szyby
w samochodzie pana prezesa banku
spermedytacją próbującego wykupić sad

uszanowany skłonił się zdejmując melonik
w którym trzymał zapałki i tytoń
pomimo iż na firmamencie nie wolno
bo o samozapłon łatwo bez katalizatora

lemur Lemoire ogłaszał skład rady
wyznaczonej na przyszłą kadencję
kandyzowania koreczków śliwkowych
z oliwkami zamiast pestek dla goryczki

firanozaur położył parapecik niedaleko
panny zasłonnicy powszechnie znanej
z powśiagliwości w dziedzinie wpuszczania
światła do swojej sakiewki na drobne

między nimi nic nigdy nie mogło
a powinno jak twierdził pan prezes
który znał się na tym i tamtym
w dziedzinie przykusów i przytyków

tak jak podejrzewano nie było
niespodzianek bo każdy udawał szok
gdy padały imiona jak cyfry bingo
by ostatnią być użurpatora

wstał z gracją odsuwając parapecik
poprawiając kołnierzyk w świeże oka
odwracając się do zgomadzonych odparł
że będą darmowe połączenia do wszystkich śmieci
Chciałabym uprzejmie zapytać o długość rąk firanozaura. Bardzo ważna kwestia. Poszukuję mądrych dinozaurów do swoich usług, lokaj ostatnio podupadł na zdrowiu, a ogrodnicy już mi się znudzili. Firanozaura pokochałam od pierwszego wejrzenia i pomyślałam, że wypadałoby go uratować z łap Tygrysa. No więc ponawiam zapytanie o długość rąk firanozaura.
No zależy od wysokości okna. Ale głównie są metrowe rękawy ;-)
Doskonale, doskonale. Nada się. Biorę!
No dobra, da da dajmy ;]. Czytało się miło, nawet z uśmiechem. Ale świadomość, że takie dadateksty powstają *pstryk* o tak!, może nawet bez udziału inwencji... hmmm... nazwijmy ją "kontrolowanej", przytomnej i przemyslanej jednak, a nie przypadkowej (możemy się nie zgadzać, ale dla mnie 'przypadek' w sztuce powinien być zredukowany do zera, względnie idealnie zatuszowany - no chyba, że tworzy coś nietuzinkowegoSmile to już niech se zostanie. ino wówczas nie autor, a jedynie 'przypadek' zasłuży na oklaski), taka świadomość trochę zawodzi czytelnika. Dokładnie - czuje się zawód. Chciałbym pochwalić, a mam wrażenie, że nie mam za co. Jasne, do pewnego (zasadniczego nawet) stopnia świadomie dyrygujesz tym absurdem, tym "językiem automatycznym" i fabularną improwizacją pokroju animacji terrego gilliama, no ale jednak... jednak wszystko to bzdura bzdurę wyprzedza. Nie przedobrzyć w tym - to taaaa, to JEST sztuka, okej. Ale to już zależy od prywatnych preferencji chyba i gustów. Mnie tam się czytało spoko, choć nic już nie pamiętam i nie wiem o treści wiersza, ale obiektywnie patrząc, mało to warte (a i lepszych dadaistów tu mamy. tzn "lepszych").
Ach, pan Miriady Gwiazd, przepadam za panem, mówiłam już? Pan również postawił kiedyś małpę przed maszyną do pisania? Moja naprawdę napisała Szekspira.
I takie właśnie teorie mnie męczą. Bo skąd wniosek, że cała scena nie mogła powstać w mojej wyobraźni, a flow dopisał tylko poszczegółne słowa? Skąd wniosek, że igraszka nie wynikła z rytmu? Bo oczywiście 'Kaczka dziwaczka' jest dziełem sztuki tylko z racji rymu? Czy inwencji? Firanozaur i Zasłonnica przecież są tak blisko na parapeciku, ale jednak nigdy ze sobą. Pan prezes (jako że falliczny wygląd klamki jest dla mnie jednoznaczny) i lemur Lemoire (jako, że jest taki wynalazek futerko na klamki) i bingo odgłosów deszczu, a wszystko to na bankiecie z grillem (który jest wydany na tak trywialną cześć, jak zbita szyba - kolejna gra słów). Moja wyobraźnia może nie jest 'prosta' i może 'poezja' dla Miriada ma wyrzigiwać coś innego. Ale no naprawdę, Moi Mili Państwo wszyscy, nie tędy droga. Ciasna wyobraźnia to ZUO.
Niby dla kogo ten wiersz, fantazja fantazją ale musi mieć sens, sepleniący peel, durne sytuacje, nie wiem to ani śmieszy ani zaciekawia....hm
Dla ludzi, którzy patrzą przez zasłonięte okna na świat, otwierając wyobraźnie na falujące firanozaury...
Hm. Może masz rację. Tj. nie wątpię, że chociaż po części masz, ale nie wiem, czy to dla mnie. Chyba zwyczajnie rozbiło się to o mój gust i skończyło jako, przyjemna dla oka i innych zmysłów, zaręczam, ale jednak plama. No może tak być, nie przeczę.
Szkoda, że użyłeś tych "rzygów". Ja tylko chciałem się wypowiedzieć i nie skłamać. Ale skoro już tak, to wykorzystam to i podsumuję: widocznie co dla mnie jest wymiociną, dla ciebie jest poezją i wice wersa. Niech tak bedzieWink niech żyje różnorodność.
erazmo, moje małpy nie opuszczają mojej głowy, nie pozwalam im, a i same nie chcą.
i nie są małpami, wypraszam sobieTongue
Jak ja Cię dawno nie czytałam... I kurde wydawało mi się, że znam Cię od lepszej strony. Taki wiersz... długi, bym powiedziała i taki przykład z brzegu:
Cytat:użarł kiełbaskę z grilla i szaszłyczka
na bankiecie na cześć zbitej szyby
w samochodzie pana prezesa banku
spermedytacją próbującego wykupić sad

Dlaczego ma mnie zainteresować szaszłyczek? I Kiełbasa?
I jeśli już to z premedytacją.

Skojarzeniowo - całkiem. Ale jeśli o wiersz, to raczej to takie opowiadanko w formie wiersza, i trochę o niczym.

Nie bij. Pozdrawiam.