Via Appia - Forum

Pełna wersja: Przygody Wrzoda
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Z jajem i z humorem. Mam nadzieje że się będzie podobało i nie dostanę warna
To nie ma nikogo obrażać, jest to śmieszna historyjka o Wrzodzie mamy Wrzód i taty Wrzód, później będzie dziadek Wrzód i babcia Wrzód. Tu nie ma zbyt dużej fabuły, więc nie oceniajcie źle bo napisałem to żeby poprawić wam humor. Uwaga! Wiersze te obrażają politykę i inne takie, więc jeżeli nie lubisz czarnego humoru to nie czytaj!!!

Wrzodzio w dżungli

Jogobela
Z dupy strzela
Co niedziela
Odpierdziela
Ach...to nie ten wiersz...

Dawno, dawno temu
Kiedy nie było dżemu
Chociaż nie wiem jak mogło się żyć
Przecież trzeba chleb z czymś żryć

Z daleka już widać, jak drogą na wschód
Podróżuje nasz przyjaciel Wrzód
Wszedł w dżunglę, trawiastą i liściastą
Wtem usłyszał zza krzaków głos:
- Hasło!
- Yyyyyy.... ***j w musztardzie!
- Bardzo dobrze, panie Gocardzie!
Niech pan wejdzie do domu
U nas do pasa jest schronu
A pada przecież...
Więc Wrzód prędko do domu weszedł
Wszedł do pokoju i szafę otworzył
I właśnie myślał co na siebie włożyć
Więc założył:
Sweterek z kozich jąderek,
Sandały z koziej pały,
I buta z koziego suta
A drugiego (też z koziego) fiu*a
A żeby było modnie
Założył kozie spodnie
I miał duży podniet
Jednak nie miał spódniczki
Z koziej piczki...

Kiedy pszyszła noc listopadowa
Wrzód stał jak jakaś krowa
I patrzył się w dżungli głębie
Tam gdzie latają gołębie
- Hasło wyjściowe!
- Roztrzepany ***j w majonezie!
- Dobrze znowu (nie chciało mi się dorymować xD)

Szedł przez dżunglę Wrzód tak sobie
I zobaczył dziwny obiekt
A to był naprawdę człowiek
Tylko jakiś owłosiony
Co był jakiś wyszczerbiony!
Wrzód rzekł
- Kto ty jesteś?
- Homo sapiens!
To wiadomo!
- Lecz ty jesteś samo homo!
Ty jesteś rodzaj nijaki!
Zmykaj w krzaki!
Bo tak kończą obojniaki!
Jakieś homo
Nie wiadomo
Homo to gówno
Jadziem po nim równo!
Ty rąbnięty wyrwisucie!
Masz gówno w lewym bucie!
Ty rąbnięty mamisucie!
- Jestem John Spierdalay!
- Wiesz co?! Wy*****alaj!!!!
- Turlaj dropsa!
Idź rób stolca!
- O ty gadzie zielony!
Rozwale cie na trzy strony!
- Zamknij przyłbicę!
Zaraz zginiesz!
Zakrwawisz ulicę!
Jak spocone świnie!
Wrzód się rozpędził i skoczył...
I sapiensa zmoczył
Lecz sapiens dalej po ziemi kroczył
Lecz w tym czasie Syzyf wielki kamień toczył
I idąc pod górkę z drogi zboczył
I głaz jak życie się dalej potoczył
I sapiens miał deda

A dalej sie zrymować nie da

Początki
Tam gdzie ludziska byli zieloni
W dawnej odległej dzikiej koloni
Żyła sobie Wrzodzia rodzina
Co pewnej nocy spłodziła syna
Mieli go nagle w basenie urodzić
I tak właśnie powstał kolega Wrzodzik

Rodzice zobaczyli że jest upośledzony
Rozwala i niszczy wszystko na trzy strony
Więc bardzo temu się zdziwili
I ze swej chatki go wypiepszyli

Wrzodzik przez lat dwadzieścia
Chodził bez celu zwiedzając przedmieścia
Jednak się wkurzył bo nie miał dostępu
Do małego starego chińskiego ustępu
Więc srał na ulicy
W japońskiej dzielnicy
Zobaczyli to Japończycy
I wrzucili go do celi
Bo nie wiedzieli
Że Wrzód rozpierdzieli
Im całe kraty
A wrogów o dupe wytszy jak szmaty

Wrzodzio był fanem Chucka Norrisa
Oraz BEZELL'a co o nim wiersz pisał
Pewnego dnia prezydenta ożygał
A jego brata, bliźniaka obsikał
Prezydent tak sobie przy biurku siedział
A Wrzód był w mundurku i tak mu powiedział
- Ale z was wieprze
- Mam biurko lepsze
- I zaraz wam wpiepsze
Jak powiedział tak też zrobił
Potem jakąś kaczkę pobił
A potem jakiegoś kaczora
Jakiegoś potwora jak zmora z bajora
Później wziął Wrzód MonsterTracka
I nim przejechał jakiegoś Pawlaka
Potem go wzięła taka cholera
Że molestował Andrzeja Leppera
Wybuchła więc Molesto-Afera

Następne 6 lat Wrzód miejsca szukał
Żeby się wysrać, tak więc zapukał
Do pewnego domu i mu otworzyła
Gospodynia co była gruba jak Dynia
Uciekł i nie mówiąc nikomu
Podszedł do następnego domu
Nagle z szybkością mu otworzyła
Gospodynia co była cienka jak żmija
I także uciekł, tym razem do gospody
Do której czasem zaglądały inne Wrzody
Zamówił dwa lody
I szedł na koncert Dody
Lecz po drodze
Nagle w nodze
Jak na złość
Strzeliła mu kość
Tak mu strzeliła
Że w Dodę trafiła
I ją zabiła

Później Wrzodziu poszedł w stronę lasu
Na pewno narobił tam dużego hałasu...


Środki xD

To bajka szeroka jak Bajkał

Żył sobie Pryszcz...yyy, to znaczy Wrzód
Ostatnio chudł i spokojne życie wiódł
Na gadanie nie ma czasu,
Gdyż Wrzód wyszedł właśnie z lasu
- Zapomniałem adidasów!
Lecz na to nie ma czasu
Gdyż do Czarnego Domu się śpieszę
Gdy tam będę to tak się ucieszę...
Że się zejszcze...!
Ale pierwsze
Co tam zrobię, to pójdę do króla
I wypije fulla
Jak powiedział tak też zrobił
Najpierw sześć pawianów pobił
I do króla się udał
Co miał szerokie i jak Bajkał głębokie uda
- Ale nuda! Ale nuda!
- Ale król ma niezłe uda!
- Ale nudy! Świat jest nudny!
- Ale król ma niezłe kudły!
- Co za męka! Jaka udręka!
- Ale wielka jest króla ręka!
- Co za...igraszka! Co za fraszka!
- Chce pan może zjeść fistaszka?
- Chcesz fistaszka? Idź do Staszka!
Staszek ma,
To ci da!
Wściekły syn, zazdrosna żona! Ludzie, toż to można skonać!
- Może pan chcę batona?
- Chcesz batona?
Idź do Johna
Jak John ma,
To ci da!
- Ale ma ban wielkie żebra!
Takimi to można tonę węgla zebrać!
Niezłe ma pan żeberka...
Może pan chcę cukierka?
- Chcesz cukierka?
Idź do Gierka!
Gierek ma,
To ci da!

- Dobrze że jesteś! Mam dla ciebie zadanie!
- Dobrze! Wykonam, na twe żądanie!
- Dobrze że jesteś mam dla ciebie misje!
- Dobra, nie gadaj, bo zaraz przysnę!
- Otóż musisz zabić wielkiego, Krakowskiego i naszego...
- ?
- Smoka Wawelskiego!
- ! Po grzyba kiego?!
- Ależ to życie jest nudne...!
- To zadanie bardzo trudne
Jak próbuje, to zwyciężam!
Chociaż mięśnie nadwyrężam!
Mam bez liku swego oręża!
Smok jest cienki jak dupa węża!
Wrzód więc poszedł na spotkanie
Ze smokiem... Smok będzie miał śniadanie...

Bardzo spokojny był sprawą Wrzodzio
No i po prostu był lodzio-miodzio
A gdy dotarł do smoka jamy
Został przez smoka, wnet obsrany
Wytarł się papierem toaletowym
I pierdnął odbytem Wrzodowym
Lecz to nic nie pomogło, tylko sprawę pogorszyło
Smok dmuchnął węzłami ognia, aż Wrzodzika odrzuciło
Lecz sprytniejszy był nasz Wrzód
Wydzielił z pod pach smród
Aż w jamie zniknął wszelki brud
- Wąchaj moje zapachy
Spod mojej śmierdzącej pachy!
I rzucił się na niego, lecz smok ogniem dmuchnął
I cały Wafel.... yyy to znaczy Wawel wybuchnął
A wybuch takie coś sprawił
Że Wrzód się w szpitalu pojawił

No więc znalazł na smoka sposób:
- Ten smok to jest wielki cienias!
Aaaale boli mnie kręgosłup
Rzekł i pobiegł do Lichenia

Po dniach paru
Wrzód pomału
Udał się do smoka w jamie
Tak się zdarzyło że smok wstał dopiero i jeszcze był w pidżamie
- Witaj smoku!
Przynoszę pokój!
Zachowaj spokój!
Opanuj emocje!
Ale masz wielki pokój
Rozważ tę opcję...
- Po co przychodzisz do mnie z waszego małego miastka?!
- Przyniosłem dla ciebie świeże Licheńskie ciastka!
Smok się poczęstował
I dziwnie się zachował
A potem pyskując niezmiernie
Wykonał pad na glebe
I wpadł w kolczaste ciernie
- Na pewno nie będziesz w niebie...

Wrzód poszedł do króla z powrotem
Lecz poleciał samolotem
I królowi powiedział
Żeby teraz nie siedział
I że smoka zatruł środkiem trującym
I harknął odbytem, swym pachnącym
A król mu powiedział:
- Chcesz ciasta?
Idź do miasta!
Miasto ma,
To ci da!






Oda do Wrzoda
Nikt nigdy nie podskoczy Wrzodowi!
To on odgryzł piętę Achillesowi
Bo Wrzoda naszego nikt nie pokona!
On odciął ręce i zostały ramiona
To on Pandorze pasztet zarąbał!
Wziął pasztet w puszce i wsiadł na wielbłąda
Dlatego też wielbłąd ma garba przecież
Bo Wrzodzik jest ciężki że chyba wiecie...
Tak więc wielbłąda bolał kręgosłup...
To on znalazł przecież na Minotaura sposób
Bo Wrzodzia - wiadomo - nic nie zatrzyma!
On potrafi zabić Yode oczyma!
To on odciął oko Cyklopowi
Nikt nic złego nie powie Wrzodowi!
To on znalazł sposób żeby kowal nie palił
To on przecież Nieśmiertelnego zabił!
To on był od Einsteina mądrzejszy
To on był przecież od pudziana silniejszy!
To on wykonał przeszczepem rzut
Tak, to jest nasz kolega Wrzód.

Rozdział I Wrzód trafia do Khorinis

Wrzód w końcu drogą do Khorinis dotarł
Tam się szczawiem królewskim podtarł
Miał potem chęć
Zjeść placków pięć
No więc
Zagadał Vatrasa na śmierć
Potem poszedł do Jacka
Po kawałek placka
Na placu wisielców wypił jabola
Idąc zabił Czarnego Trola
Potem - gdyż go niosła pijacka wena
Obejszczał z rozkoszą Lorda Hagena
- Krzywa twa morda
- Zabije też Lorda
- Andre! - i pobiegł
Papier rumiankowy zakupić sobie
- Miękki, pachnący, super wytrzymały!
Wrzód tak się zesrał że wyszły mu gały
Potem Valentina zabił żywcem
Powiedział do niego że jest niegodziwcem
I że niech sobie szampon zakupi
Bo zaraz jego zapach go udupi

Pod czerwoną latarnią znalazł schron
Z rana odciął Beliarowi szpon
Tak właśnie powstał ,,Gothic 2 Noc Wron"

Rozdział II - Wrzód trafia do Górniczej Doliny

Przez niziny, przez wyżyny
Idzie Wrzód do Górniczej Doliny
Spytacie zapewne jak się tam pszedarł?
Po prostu dał orkom pięć zeta
Podszedł do Smoka Ognistego
I strzelił mu z odbytu Wrzodziego
Lecz smok nagle osmolił mu ptaka
Więc zabił jego oraz Bumshaka
Bo była z niego orkowa pokraka
A Wrzód jak to Wrzód ściągnął se hacka
- Joł mada faka nikt nie podskoczy do Polaka!
Pożyczył od Wormsuw bazukę sobie
I krzyknął do Ożywieńca: ,,Zdychaj potworze!"
Więc niczym snajper z bazuki strzelił
I ożywieńca wnet rozpierdzielił
Lecz zjawił się drugi smok - lodowy
Wrzód wypił prędko zdrowy sok z krowy
I zjadł gówno trola
Wypił jabola
Zjadł jagody goblinie
I... zamienił się w świnie
Więc po drastyczne środki śięgnął
I z wielką satysfakcją na smoka pierdnął

Minął już rok, a Wrzód nadal tak pierdzi
Minęły dawa lata, w jamie smoka tak śmierdzi,
A Wrzód pierdzi i pierdzi do smoka śmierci
A smok się wierci...i zdechnął
A Wrzód na koniec... znowu se pierdnął
A żeby było wesoło
Zapalił sobie zioło
Podtarł się bagiennym zielem
I tak go szczypało że razem z BEZELL'em
Nie pozostawili po sobie śladu
I uciekli do Spalin-gradu

Rozdział III - Wrzód wraca do Khorinis

Rok 4032 po naszej erze
Słychać karabiny, armaty i moździerze
Na biało-złocistej małej wyżynie
Wrzód swoim kajakiem płynie
Wrzodziu zjadł mięso chrząszcza i schabowego
I czym prędzej pobiegł do miasta portowego
Tam expił na chrząszczach
I zesrał się w gąszczach
W chwastach i chaszczach zauważył
Że są tutaj miliony straży
Czerwoną latarnię pomalował na żółto
I Lordowi Hagenowi sprzedał żiółko
Pożyczył Alwinowi wiewiórki
I strzelił Laresowi z dwururki
Wysłał Bospera do Bostonu
I zarąbał chleb z poligonu
Sprzedał Thorbenowi torbe
I zjadł waniliowy sorbet
Potem pobiegł do Diega
I nie męcząc się zabił Śniega

Potem gdy wypił kakao
Tak mu się srać zachciało
Że obsrał całe miasto
A na dodatek zjadł ciasto
A po cieście tak mu się odbijało
Że wszystkich ludzi zabijało
Na szczęście beknął w formacie miernym
I podtarł się papierem ściernym
Dość już miał tych zmorów
Więc udał się w stronę klasztoru...

Rozdział IV - Wrzód idzie do klasztoru

Wrzodzio jszczał przez tysiąc lat
W ten czas ojszczał cały świat
Bo gdy Wrzodzio zje sobie wiśnie
To go potem w pęcherzu ciśnie

Wrzodzio idąc spotkał Bezia
Który se na ławce siedział
Wnet mu tak powiedział:
- Nie potrzebujesz pomocnika?!
A on odpowiedział
- Idź się wysraj do nocnika!
Nie chcę cię mieć w swojej grupie
Bo cie mam głęboko w dupie
Chyba sobie bazukę kupie
I tak mocno z niej przydupię
Że...
Wtem Bezi mu przerwał:
- Spoko, spoko!
- ***j ci w oko!
- Tam na łące
Gdzie mocno świeci słońce
Gdzie gryzą zaskrońce
Gdzie skakają zające
Gdzie kwiatki pachnące
Gdzie drzewo rosnące
Gdzie róże kojące...
- Cicho! Nie gadaj!
Zejdź mi z oczu!
Spadaj!
Mój smród poczuj!
- Ty w ogóle masz jakąś grupę?
- A co ci do tego? ***j ci w dupe!
- Chciałbym se zapalić, masz może zioło?
- Nie mam! ***j ci w czoło!
- A znasz może choć do klasztoru drogę?
Może ci jakoś pomogę?
- Znam! I ***j ci w nogę!
- A może jednak będę mógł ci jakoś pomóc?
- Nie będziesz mógł! I ***j ci w kręgosłup!
- A mogę komuś pomóc? Znasz taką osobę?
- A ***j ci w wątrobę!
Wrzód odszedł od Bezia ze zdenerwowaniem
Szedł w stronę klasztoru lecz potknął się o kamień
I nogę złamał
Więc się załamał
Bo Bezio chciał mu udzielić pomocy
A on powiedział mu jak strzelając z procy...
Żeby spadał...

Wrzód krzyczał jęczał i spisywał testament
Złapał go zamęt na amen...
Bo się potknął o kamień
Nagle spostrzegł Bezia biegnącego
I krzyczącego:
- Pomogę ci kolego!
- NIE!!!!!!!!!!!
Krzyknął Wrzód i pobiegł bez nogi
Biegł do klasztoru nie zbaczając z drogi
Fajne śmieszne , oraz napisane prostym językiem tak aby wszyscy wiedzieli o co chodzi i nie było pytań . Nie wiem jak reszta ale ja daje 10/10.
Co do rytmu, fachowości i gramatyki się nie wypowiem, natomiast na prawdę poprawiłeś mi humor Big GrinBig GrinBig Grin .
Z jajem wierszyk. Brawo!
Dokładnie ;p A II rozdział mi się bardzo spodobał Big Grin Albo Noc Wron xD Niezłe niezłe, rozśmieszyło mnie, ale ie masz innego tematu, tylko sranie? oO Pomyśl nad czymś innym Ale 9/10 ode mnie masz .
BEZELL, mówiłem Ci już, że tyfus jesteś? Jeżeli tak , to właśnie się powtarzam Wink .
Nie umiem Twoich utworów ocenić w kategorii poezja, ale jak dla mnie, jesteś największym jajcarzem na Forum (kolor by się przydał Wink ).
Po raz drugi łapiesz u mnie 10/10 za poczucie humoru!
Qrde, powiem więcej, gdyby na świecie nie było takich gości z jajem jak TY, to był by nudniejszy niż woda z solą...
Brawo!
Mam nadzieję, że będziesz kontynuował...
PS
Więcej nie pytaj ani tu ani na SB, tylko wrzucaj jak będziesz miał coś nowego! Nie zawsze brak komentarza oznacza, że nikt nie czytał. Czasem, po prostu nic nowego nie można dodać...