Via Appia - Forum

Pełna wersja: Ewa Demarczyk śpiewa "Grande Valse Brillante", kiedy fantazjuję o innych światach
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Jeszcze nad nim myślę, bo większość go nie łapie.
Albo piszę zbyt hermetycznie... albo ludzie to głupcy.
Na wszelki wypadek popracuję nad tym pierwszym.

Dzięki.
specjalnie dla ów wiersza nie zajrzę i nie odkryję (być może poprawiając sobie widoki na jego zrozumienie, nie wiem) kim jest demarczyk oraz o czym jest ta piosenka, i czy nie jest czasem o innych światach - albo chociaż amatorach drogich kobiet; w jakimkolwiek rozumieniu. nie ma mowy, więc informuję.
czemu? pewnie dlatego, że mnie wiersz nie zachęcił;] i pat. zaklęty krąg niezrozumienia, nie? no mam nadzieje – że tytuł cokolwiek znaczy. oby.
no ale pomimo to postaram się, specjalnie dla ciebie, jeszcze raz pochylić się nad nim i tym razem zanalizować go detalicznie. wnikliwie znaczy;]
Specjalnie dla Ciebie też może zrobię jeszcze parę wyjątkowych rzeczy...

Cytat: pewnej nocy po prostu umarłam,
by zmartwychwstać jako czterdziestoletni amator
taniego wina i drogich kobiet
No dobra. Jasne jak gwint.
Notuję sobie też w głowie, że mam do czynienia z niewiastą, samicą znaczy, ogółem płcią piękną, kobietą tanią lub drogą, bo widzę, że i taki podział jest. Pogrzebała wręcz dotychczasowe życie, za czym stoją pewnikiem nawyki, sród których przodowały byc może nawyki złe, tudzież źle postrzegane, słabosci zatem, wady; oprócz nawyków i niedostatki, defekty, znowuż wady, no i chyba braki, niedoskonałości, wady czyli; a i upodobania niechybnie, bo zmieniła orientację; widać, w jej oczach wadliwą. Słowem: Jeśli miałbym zgadywać, idzie o wady. O niepodobanie się sobie. (się sobie, czy swojego zycia - jeden grzyb)
Inaczej po co "umierać"? Dobrze myślę? Tak to widzę. Pozwalam sobie uznać, założyć, że było to "samobójstwo". (przy czym uczciwie przyznam, że założenie popełniam po przeczytaniu i poznaniu całości, wcale nie na starcieTongue Bo tak z samego wstępu ciężko utrafić w sedno. Znając całość, wygrywa osąd powyżej – w wypadku mojego rozumowania, jakkolwiek)
Cytat: (odtąd to swoje życie buduję
na kształt domków z kart).
Zatem życie ma to być beztroskie. Minimum nieustatkowane, ale co do powodów, doszukiwałbym się właśnie celowania w jakąś taką wolność wyższą, w nieograniczenie, w nieskrępowanie? Dom mój gdzie serce moje;p Życie me domkiem z kart – czyt. nie buduję niczego solidnego, nie warto. „Celowania”, więc mowa o próbach zaledwie, a jak wychodzi – to już inna broszka pewnie.
Ale to zła interpretacja, jak sądzę;]
Inną interpretacją jest to, że po prostu to życie nie wychodzi. Sypie się. Przemiana, która jest tu istotą sprawy (i którą uznałem za intencjonalną), nie skutkuje.
Cytat: z Bogiem też rozmawiam mniej, odkąd
z chmurek przeprowadził się na wyższe piętra
kosmosu, gdzie nie dochodzą listy, a
co dopiero szept
To jest ładne samo z siebie, bez drobiazgowego drążenia i węszenia za sensem, tym jednym jedynym, bo w kontekst się wpasowującym (może "mniej" bym zamienił na "rzadziej", ale to wlaściwie tyle). Za to gdyby jednak drążyć, a powinienem, Podmiot wykazuje w tym momencie sporą dawkę żalu. IMO. Szept też bowiem można rozumieć (wielorako, bo biorąc np pod uwagę zalecenia biblijne - ogólnie mówiąc, ale chyba były to chrystusa słowa - aby modlić się w cichości, nie na pokaz, już interpretacja się zmienia o pół pełnego obrotu) jako demonstrację słabowitości, bezsiły już, utyski właśnie, tudzież pozbawione nadziei zapewnienie, że nasz głos (a zwłaszcza PeeLa) jest bez ochyby szeptem w uszach wszechmogącego, i to najpewniej szeptem drażliwym, tudzież jest mało efektowny - tzn te modły są;] jako ten szept są i w szept się obrócą, za to reszta... reszta jest milczeniem... em. ehm. przepraszam. już normalnieję. Już*.
Cytat: (naprawdę mam gdzieś czy Jezus
przed nawróceniem jawnogrzesznicy
skorzystał z jej usług).
Dla mnie to brzmi jednoznacznie jako deklaracja, że się wierzy i wiary sobie odebrać się nie da, próżna wasza krucjata, njiuejdżowcy, naukowcy, odkrywcy i sataniści. Jakoś tak w każdym razie. Twardy postument człowieka wiary potrzebującego i kropka. A zarazem (być to może) wołanie człowieka raczej zagubionego, a nawet przegadanego, ale rozpaczliwie obstającego przy swoim, BO TAK.
A tak po prawdzie, w świetle wiersza, nie mam pojęcia, co to ma znaczyć Undecided Serio. Trochę z księżyca, takie łup znikąd i niewiadomo po co.
Przypomnę, że tylko wyrażam swoją opinię; mam prawo dalece w niej błądzić. Ale jest szczera. Powaga nijak mi to tu nie pasuje, ot, dygresja. Jakoś tam kształtuje nasze pojrzenie na PeeLa, ale merytorycznie odstaje, tak w okolice księżyca wlasnie;]
Cytat: i stałem się przerostem treści nad formą ciała,
w którym mnie zamknięto.
Bardzo wymowne (ZA bardzo), bardzo poetyckie, prawie szekspirowskie, tak tak, bardzo treściwe (zbyt), bardzo intrygujące. Piszę „zbyt/za”, ale ja to nie są minusy, ja bym tego nie zmieniał za cholerę, bo sentencja ma naprawdę powab; po prostu jest głęboka, to i wiele się w niej mieści; dookreślenia mogłyby ją skaleczyć. Inna sprawa, że można wiersz rozwinąć, coś podpowiedzieć. Ogółem widzę tu postawioną przez PLa diagnozę, że ta zmiana, o której pisała (nagle okazuje sie, że pisaŁ; ON znaczy. nie wiem, czy błąd, czy zabieg umyślny) jest nieudany, nieosiągalny w ogóle, z racji ograniczeń srodowiskowych, tudzież, to be exact, potencjałowych chyba.
Cytat: prawdę widzę jedynie w odbiciu lustra.
I ostateczne przesądzenie sprawy - kredensem stać się niepodobna, jest się zawsze tylko i aż sobą; w ostatecznym rozrachunku.
Dobrze kminie? Bo wcale pewności nie mam. I tu jest, z mojej strony, zonk.

Czy wiersz się jednak podoba lub podobać musi? Nawet rozczytany prawidłowo, nawet ze śladową ciekawością? Wiesz.. Znasz taki stan, gdy coś jest dobre, poprawne, ale mogło być lepsze? Tu jest, myślę, więcej treści niż wypowiedzianych zdań. Przesłanie jest zapakowane za ciasno. Jakieś takie wrażenie mam Undecided Widzi mi się mnogość niuansów, a zbytnie ich skrycie w wąskich wymiarach wiersza. Tzn nie wiem, zgaduję. Dociekam. Nie bierze mnie to. I wykonawczo, i pomysłowo – bo jest to pomysł dziwaczny z deczka. Niespójny nawet. Rodzenie się amatorem kobiet i win (w ogóle nie wiem, o co chodzi;/) a potem coś o bogu raptownie;/ i do czego zmierzamy? Przerost treści, naprawdę trudna, acz piękna figura stylistyczna/retoryczna. Tak średnio to się kupy trzyma. Nawet nie o rozstrzał chodzi czy nieład, ale o to, że czegoś brakuje chyba. Wiersz jakby pędzi, a pędzi przez dziwne rejony i jakimś niezdecydowanym zygzakiem, a dociera gdzieś, tak, dociera na szczęście, ale chyba przypadkiem – na nieszczęście. Takie wrażenie mam no. Zatem to już uwaga i do pomysłu i wykonania zarazem, zdaje się. Nie wiem. No coś mi tu mało. I coś mi tu nierasowo, skundlone toto – a ja od amatorów wymagam tyle, co od siebie. Fachury. Wymagam więc więcej – o Smile. Nie na siłę, nie że mam kaprys; po prostu tak to wygląda, nie gra mi to i tyle, nie będę kłamał, że jest inaczej, i wiem czemu – „fachura” jeszcze nie osiągnięta.
Bardziej konkretnie nie umiem. Ale coś tam chyba wymiernego się wyskrobie z tej analizy, co?;/

Pozdrawiam!
Cieszę się (sic!), że dałeś się sprowokować, miriadzie. Dokładnie o to mi chodziło.
Fajnie, że masz swoją interpretację (bardzo zbliżoną do mojej), ale zbyt wiele wymagasz ode mnie. Dla mnie z poezją jest trochę jak z sadem jabłkowym... bla, bla, bla... pisałam to tyle razy, że więcej nie trzeba. Po prostu ważne jest indywidualne podejście. Widzisz, ja lepiej pisać nie będę, sztuka poetycka mnie nie kręci - wkładam część siebie, a inni niekoniecznie muszą wyciągać z moich tekstów mnie (nie jest to z mojej strony akt absolutnego ekshibicjonizmu, nie jest to nawet częściowy ekshibicjonizm), czasem wyciągną coś dla siebie (nie musi to przecież znaczyć, że ja jestem dla nich). Czasem można nie wynieść nic. Nie każdemu się to musi podobać, co ja wyprawiam, prawda?
Ja naprawdę wiem, że piszę dziwacznie, pokrętnie i ciężko, ale mam nadzieję, że w tym szaleństwie jest metoda.
Mogłabym pisać wprost, kiedyś pewnie pisałam, ale po co?

Szymborska też Nobla dostała, a ja bym jej nawet nominacji nie przyznała. Rzecz gustu, choć mi pewnie do Szymborskiej jeszcze dalej niż do Nobla. Smile

Pozdrawiam.
po prostu chciałem ci daj pogląd na to, jak odbiera twój wiersz ta bardziej miriadowa częśc publiki. nomen omen, raczej niewielka to częśc;] no ale miło, że odpisałaś.

Cytat: Jeszcze nad nim myślę, bo większość go nie łapie.
Albo piszę zbyt hermetycznie... albo ludzie to głupcy.
Na wszelki wypadek popracuję nad tym pierwszym.

pracuj pracuj, na nic zda sie gadanie a nawet przeswiadczenie głebokie, ze pisze sie po swojemu i kropka, ze ja nie mam aspiracji byc poetką, a jednak poezje pisac lubie, i nie zmieni sie tego, chocby kosztem odbioru u innych. to nam krzywd nie przyniesie - podnosmy poziom tekstów; umownie mówiąc, bo kto to orzeknie, czy cos jest wysoko czy nisko? kto ma monopol?
"nie kazdemu sie musi podobac" - a jednak chcemy, by sie podobało. to raczej słuszny cel, nie sądzicie?
(08-05-2013, 20:18)miriad napisał(a): [ -> ]"nie kazdemu sie musi podobac" - a jednak chcemy, by sie podobało. to raczej słuszny cel, nie sądzicie?

Znać, że mnie nie znasz, Miriadzie. Smile

Cytat:Jeszcze nad nim myślę, bo większość go nie łapie.
Albo piszę zbyt hermetycznie... albo ludzie to głupcy.
Na wszelki wypadek popracuję nad tym pierwszym.
widno, że kręcisz.
Nie kręcę. Poprawiam się. Całe życie się człowiek uczy, co?
Stron: 1 2