Via Appia - Forum

Pełna wersja: Facebookowy morderca
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Siedzę w ciemnym pokoju. Jedynym źródłem nikłego światła jest monitor wyświetlający podstronę facebooka. Jestem sama. Nie słychać nic poza szumem komputera. Czuję pod palcami chłodny metal.
To nawet nie szelest, odgłos moich stóp stawianych na grubej wykładzinie, ale brzmi jak wystrzał. Poruszam się powoli, bojąc się, że na coś wpadnę. Ból nie jest dobry, nie dla mnie. Wolę zadawać go innym, zamiast umieszczać własne kości w kleszczach.
Nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że zmierzam w kierunku drzwi. To nie mój pokój, jestem w tym miejscu zaledwie po raz drugi i nie do końca się orientuję. Jest specjalne, jedynie na tę okazję.
Zaczynam wyczuwać kurz w powietrzu. Kicham. A potem biały rozbłysk przeszywa moje pole widzenia. Mrugam, ale oślepienie nie ma racji bytu, jeśli i tak jest zbyt ciemno, by cokolwiek dojrzeć.
Naciskam masywną klamkę i otwieram drzwi. Uczucie chłodu i śliskości ciągle utrzymuje się w mojej dłoni. Rozprasza mnie to, dopiero po chwili traktuję stojącego przede mną człowieka z należytym zainteresowaniem. Ekscytacja biegnie wzdłuż kręgosłupa i zatrzymuje się w okolicach brzucha. Mam ochotę wybuchnąć, ale tylko się uśmiecham i pozwalam personie wejść do środka.
- Witam – mówię i zamykam cicho drzwi. – Czekałam na ciebie trochę.
- Cześć. Mam nadzieję, że niezbyt długo – odpowiada mi. Jego głos jest lekko zachrypnięty. Zastanawiam się, czy też jest podekscytowany czy może tylko się przeziębił. Albo biegł. Wydaje mi się, że wyczuwam lekką nutę potu, gdzieś obok zdecydowanego zapachu wody kolońskiej.
- Dlaczego się spóźniłeś? – Dbam, by to pytanie było melodyjne. Krążę wokół mojego gościa i czekam, aż da mi do zrozumienia, że zdradza mnie ruch powietrza. Liczę na to, że usłyszy różnicę w moim głosie, lekki przeskok, gdy stawiam kolejny krok. W końcu to jeden z dwóch zmysłów, które nam teraz pozostają. A za chwilę…
- Były korki. I nie umiałem znaleźć tego pokoju. Nie przyszło mi do głowy, że to może być w podziemiach i musiałem pytać jedną z pracownic.
- Dobrze, że wpadłeś chociaż na to.
- Tak, tak – mamrocze mój gość.
Zaczynam się śmiać. Kiedy udaje mi się opanować, podchodzę do drzwi i przekręcam klucz. Wiem, że nie muszę go nigdzie chować. Dobrze słychać zgrzyt. Posuwam się przy ścianie i zaglądam w ekran komputera, upewniając się, że kamera pracuje.
- Nie pocałujesz mnie? Wiem, że też czekałeś.
Czekam w ciszy. Potem czuję jego wargi na swoich. Odpycham go i macam rękami po blacie biurka. Znajduję zimną stal pod palcami, ostrze noża w dłoni. To zabawne, tak mało wyrachowane. Chciałabym dać mu coś specjalnego w prezencie.
- Za późno! – mówię śpiewnie. Wiem, że mój głos unosi się w krzyk, a ostrze zagłębia się w policzku mężczyzny. Głęboko. Już żałuję, że wykonałam ten ruch tak gwałtownie, bo ciepłe krople krwi spływają po mojej ręce. Nie jestem pewna, czy jucha chlapnęła na moją twarz czy może to tylko ślina wycharczana przy kolejnych przekleństwach.
Całuję go w policzek, czuję przy tym trochę mdły, a trochę metaliczny smak krwi, gdy mój język drażni ranę. Zapach wżera się w nozdrza, ale staram się o tym nie myśleć. Odsuwam się i spluwam na podłogę.
- Cieszę się, że przyszedłeś – oznajmiam, wydobywając z głębi trzewi gardłowy ton. Znowu zaczynam się śmiać. Przychodzi czas na kolejny punkt programu. Płynnym ruchem robię krok do przodu, odwracam się bokiem i z rozpędu wbijam łokieć w brzuch nie-rozmówcy. Przecież to monolog, tak jak było w scenariuszu. Dopiero za chwilę przyjdzie pora na to, by powiedział kilka słów.
Z uwagą wsłuchuję się w dźwięki, które z siebie wydaje, w szczególności na zachłyśnięcie się powietrzem i odkaszlnięcie. Zaczynam zbierać przekleństwa. Ciekawi mnie, skąd on ich tyle wziął. To nieważne, skoro za chwilę będę miała tyle samo, tak myślę.
Jeszcze raz w niego uderzam, tym razem ramieniem. W chwili uderzenia napinam wszystkie mięśnie, wiedząc, że jest nieprzygotowany i na tym ucierpi.
Nie muszę się bać. Krążę po pokoju, a kolejne fale podniecenia przechodzą przez moje ciało. Kurczowo zaciskam palce na trzonku noża, a potem je rozprostowuję. Upada. Jestem pewna, że mój współimprezowicz się skaleczy o tę drobnostkę.
Po ciemku z trudem odnajduję szafę i wyciągam kolejną atrakcję. Zamykam drzwiczki i podchodzę do niego. Podnoszę do pionu i rzucam na łóżko.
- Czas na twoją kwestię – oznajmiam radośnie.
- Co? – Chrypi bardziej niż wcześniej.
- Nie ‘co’, tylko ‘zapal światło’. – Mocuję się z wtyczką, nie mogę znaleźć kontaktu, a wolę nie próbować włożyć tam palców w ramach upewnienia się. Udaje mi się, zanim słyszę poleconą kwestię.
- Zapal światło – mówi niepewnie.
Już przełączam odpowiednią dźwigienkę i lutownica zaczyna sypać iskrami. Z opóźnieniem zsuwam maskę na twarz, wcześniej była na czubku głowy - trochę niestabilnie.
Krzyczy. Ale to nieważne. Zawsze marzyłam by pobawić się w ten sposób jego palcami i nie tylko. Powoli przestaję widzieć iskry, przesłonione grubą warstwą krwi i szczątków. Niedbale strącam z ust kawałek skóry, rozsmarowując juchę.
*
Jakoś tak nie potrafię przestać się uśmiechać, gdy podchodzę do komputera i stopuję nagrywanie, zapisuję film na pendrivie i wchodzę na profil facebookowego mordercy. I publikuję mój film, na którym widać wystarczająco dużo. I gdy oglądam, czuję się, jakby to działo się jeszcze raz, ze wszystkimi efektami dźwiękowymi i wizualnymi. Ach, słodki krzyk.
Powiem Ci, że miałaś ciekawy pomysł, to tyle na razie powiem, a wrócę później. Big Grin
Okay, Kruk, będę czekać. Dzięki.
Cytat:lutownica zaczyna sypać iskrami
lutowanie i iskry? nie znam się, ale jakoś mi to nie gra.
Dobrze napisane. Na początku się trochę byłam zdezorientowana, bo nie pokazałaś momentu, w którym gość pukał do drzwi, dzwonił, czy coś w tym stylu, więc wróciłam się i szukałam tego.

Cytat:Chciałabym dać mu coś specjalnego w prezencie.
To mi tak dziwnie wygląda w połączeniu z resztą tekstu. W zasadzie - bez połączenia, bo to z jakiejś innej beczki, także raczej bym dała w osobnej linijce.

Tak jak mówiłam, pomysł ciekawy, ale jakoś mnie nie porwało. Zgłębiłaś postać morderczyni i to dobrze, zawarłaś szczegóły w opisach, także nie są one nudne. Czegoś mi tu brakuje, ale sama nie wiem, czego.
Dzięki za komentarze.
Cytat:lutowanie i iskry? nie znam się, ale jakoś mi to nie gra.
Też się nie znam. ;D Strzeliłam.
Cytat:To mi tak dziwnie wygląda w połączeniu z resztą tekstu. W zasadzie - bez połączenia, bo to z jakiejś innej beczki, także raczej bym dała w osobnej linijce.
To taka nutka samokrytyki u morderczyni, że chciałaby go zabić w jakiś bardziej wyrafinowany sposób. Wink Narzędzie zbrodni było w poprzednim zdaniu, więc myślę, że jednak pasuje.
Cieszę się, że jest nieźle, mam nadzieję, że następnym razem porwie.
Pozdrawiam!
Pomysł bardzo interesujący, technicznie jak najbardziej poprawny, ale... No właśnie - ale. Mogę się podpisać pod słowami Kruka - nie porywa.
Bardzo dobrze, że zwracasz uwagę na małe szczegóły, bo one też są bardzo ważne, dodają klimatu tekstowi. Podoba mi się też sposób przedstawienia morderczyni i ogólny zamysł miniaturki.
Porządny tekst, jednak bez "tego czegoś" i wybacz, że nie zdefiniuję czym "to coś" miałoby być.