Via Appia - Forum

Pełna wersja: Libertyńskie Święto - uwertura
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2
Zamykam oczy jedynie na chwilę, ale kiedy je otwieram, mam wrażenie, że jestem w zupełnie innym świecie. Dookoła głęboka ciemność i pusta, przenikliwa cisza. Słyszę jedynie swój oddech. Naiwnie próbuję przezwyciężyć poczucie przerażenia, które stopniowo narasta, dając o sobie znać poprzez rytmiczne walenie serca.

Robię krok w przód, następny, a potem śmielej - kolejne. Nasłuchuję choćby jednego dźwięku, który mógłby świadczyć o obecności żywej istoty w moim otoczeniu. Nie mogę skupić uwagi na niczym konkretnym, przeraźliwa cisza wwierca się we mnie, więc dopiero po chwili jestem w stanie zauważyć, że poruszam się po brzegu okrągłej platformy. Idę w kierunku przeciwnym do jej ruchu, a ponieważ prędkość mojego marszu równoważy się z prędkością jej obrotu – właściwie stoję w miejscu.

Platforma kręci się coraz szybciej, narzucając tempo moim krokom. Oddech przyspiesza. Biegnę, pędzę właściwie, jak wariat, jak chomik w kuli – bez sensu, bez celu. Raz, dwa, raz, dwa – liczę w myślach, usiłując kontrolować oddech. Nogi miękną w stawach, chwieję się. Jeszcze tylko chwila, może dwie. Dam radę i… boleśnie upadam po raz pierwszy.

Z amoku wyrywa mnie dotknięcie wewnętrznej części uda czymś delikatnym i miękkim. Otoczenie, w którym się znalazłam, nie wzbudza niepokoju. Leżę, a nade mną łagodna biel – poranne jesienne niebo, rozlane mleko – tworzę w głowie obrazy, próbując zorientować się, gdzie jestem i co robię. Z zamyślenia wyrywa mnie dziwne uczucie dyskomfortu.

Podnoszę głowę i widzę, jak z mojego wnętrza przez ujście pochwy leniwie wypełzają robaki. Setki, tysiące insektów o różnym rozmiarze i kształcie. Wstrząsa mną dreszcz. Nagie ciało pokrywa gęsia skórka. Nie panuję nad nim, wyginającym się w łuk do granic możliwości. Ból w dolnej części kręgosłupa i niemożność oparcia się sile, która zawładnęła moim ciałem.

Bezwładnie unoszę się w górę i wiruję. Poddaję się temu powietrznemu tańcu, który wzmaga we mnie poczucie swobody i dziwnego rodzaju podniecenia. Jestem marionetką. Moje myśli unoszą się razem ze mną, pastelowo rysując sielskie obrazy i wizje, oddziałując na moją percepcję wachlarzem przyjemnych odczuć i wspomnień. Wygięta w łuk wiruję coraz prędzej, osiągając niezwykłą szybkość, nie mogąc poruszyć choćby palcem w tej rozkosznej agonii. Upadam nagle. Upadam po raz drugi.

Z otępienia budzi mnie szarpnięcie za przeguby usztywnione wysoko nad głową. Brak komfortu, dziwne ciepło, napięcie. Rozdzierający wrzask, właściwie kwik, który wydaję z siebie pod wpływem gorąca zachłannie muskającego moje stopy, odbija się echem. Nagły ból. Płonę. Moje ciało ochoczo muskają języki ognia. Uginam się, topnieję jak woskowa figurka. Konwulsyjnie szarpię się zawieszona z rękoma gdzieś w górze. Zawroty głowy i głośne szepty wdzierające się do mojej głowy falą bólu i zamroczenia. Słyszę je intensywniej niż trzask palącego się pod stopami drewna. Walczę z własnym ciałem, szarpiąc się i wiercąc w powietrzu.

Intensywność głosów nasila się. Słyszę je wyraźnie…


- Panie Mietku, ciaśniej ten kaftan, bo nam się zara wywinie, hehe!
Cytat:Biegnę, pędzę właściwie, jak wariat, jak chomik w kuli
prędzej w kółku. o kulach dla chomików raczej się nie słyszy.
Cytat:Nagą skórę pokrywa gęsia skórka.
rozumiesz zarzut.
Cytat:Nie panuję nad ciałem, wyginającym się w łuk do granic możliwości. Ból w dolnej części kręgosłupa i niemożność oparcia się sile, która zawładnęła moim ciałem.
tak samo tu.
to wszystko jest do ominięcia.
Cytat:Moje myśli unoszą się razem ze mną, pastelowo rysując sielskie obrazy i wizje, oddziałując na moją percepcję wachlarzem przyjemnych odczuć i wspomnień.
może najpierw zapytam tak: dostrzegasz niedorzecznosc tego zdania?
Cytat:który wydaję z siebie pod wpływem gorąca zachłannie muskającego moje stopy, odbija się echem. Nagły ból. Płonę. Moje ciało ochoczo muskają języki ognia
sakreble - że tak zaklnę szpetnie.
Cytat:Uginam się, topnieję jak woskowa figurka. Konwulsyjnie szarpię się zawieszona z rękoma gdzieś w górze.
uginam się zawieszona. od biedy można zgiąć sie wpół, wisząc. równałoby sie to chyba z podtuleniem nóg. ale ciężko mówić o uginaniu się.
Cytat:Walczę z własnym ciałem, szarpiąc się i wiercąc w powietrzu.
Walczę z własnym ciałem traci tutaj sens. Bo co ma oznaczać? Jesli ciało nie słucha np - mozna z nim przenośnie 'walczyć'. a wygląda na to, że się szarpiesz i wiercisz (bohaterka), więc motoryka jak najbardziej w normie.
Cytat:Intensywność głosów nasila się. Słyszę je wyraźnie…
już to pisałaś.
Cytat:- Panie Mietku, ciaśniej ten kaftan, bo nam się zara wywinie, hehe!
a jakże;] oczywiste niemal od początku.

bez opinii. niech starczą te kilka słów pod cytatami. nie podziałał na mnie tekst, a jest wpół do pierwszej, wiec może to byc wina zmęczenia, uczciwie więc spasuję z szerszą opinią.
Może to dziwne, ale końcówka mnie rozczarowała. Reszta dobra, powaliłaś mnie pomysłem.
Inso, bo to jest połączenie trzech tekstów, z którymi nie miałam co zrobić xD
Mmmm... Jest ciekawie Big Grin. Fajnie opowiedziany, jak sądzę sen lub halucynacje psychola, czasem troszeczkę za sztywno ale jest dobrze - tekst trzyma się kupy. Musiałaś nieźle się nagłowić nad tymi fazami, bo ta druga jest epicka Big Grin Trochę zboczenia bo akurat robaczki pełzną pochwą Smile Ogólnie jest dobrze, a skoro w tytule jest uwertutra, to czekam na kolejne teksty z tego cyklu.
Cytat:Idę w kierunku przeciwnym do jej ruchu, a ponieważ prędkość mojego marszu równoważy się z prędkością jej obrotu – właściwie stoję w miejscu.
to odstaje od całości, jest nacechowane tak "naukowo", przez to troszkę razi. "Zachłanne muskanie" i powtórzenia, troszkę można tu poprawić.
Mnie też koniec rozczarował, ale ogólnie to jest nieźle zrobione.
Ksi - w jaki inny sposób mogłabym to opisać? Wierz mi, nauka przedmiotów ścisłych jest mi dalece daleka. Ale będę wdzięczna, jeżeli mi zaproponujesz inne rozwiązanie. Smile
Ciekawe, choć przydałoby się wyraźniej zarysowanej akcji jak dla mnie. Klimatem to takie trochę pomieszanie czegoś zmysłowego z czymś z pogranicza horroru. Spodobało mi się delikatne wejście na temat sacrum, czyli to upadanie. Tak to przynajmniej odebrałem. Warsztatowo bez zarzutu.

Pozdrawiam!
Może mniej więcej tak jak tutaj (zresztą w tym fragmencie jest napisane niemal dokładnie to samo):
Cytat:Biegnę, pędzę właściwie, jak wariat, jak chomik w kuli –
posługując się porównaniem, na przykład.
Droga Fantasmagorio (uwielbiam czytać sobie w myślach ten nick!), wszystko pięknie, ładnie, swoboda interpretacyjna (choć na końcu dość mocno okrojona, się okazuje), wolność, turpizm, erotyka, poetyckość… I tak dalej w te klimaty; libertyńskie. Technicznie też bardzo spoko, aczkolwiek przemyślałbym tutaj jeszcze raz każdy przymiotnik, przysłówek – każdy określnik w ogóle – czy aby na pewno jest niezbędny. I byłoby serio super, ale – moim zdaniem – wszystko zjebsułaś zakończeniem, jest tak oczywiste, tak nachalne, tak wyświechtane. Do granic możliwości. Czuję się wręcz urażony, że zamykasz mi przed nosem tyle innych dróg. Smuteczek.

Cytat:rytmiczne walenie serca
Tylko w nielicznych jednostkach chorobowych serce wali nierytmicznie. Tongue

Cytat:Idę w kierunku przeciwnym do jej ruchu, a ponieważ prędkość mojego marszu równoważy się z prędkością jej obrotu – właściwie stoję w miejscu.
Ja z kolei uważam, że to jest jedno z ładniejszych zdań w ogóle tutaj. Smutno by było, gdybyś je skasowała.

Cytat:jak chomik w kuli
Tak nieśmiało zaproponuję kołowrotek. Wink

Cytat:Upadam nagle. Upadam po raz drugi.
A jednak myślę, że o jedno ‘upadam’ za daleko. Nie że powtórzenie, ale że trochę tanio to wyszło…

Dobra, to chwilę jeszcze połechcę – wiesz z czym mi się skojarzyło? Z „Psem Andaluzyjskim”. Nie wiem, czy przez oniryzm, surrealizm, czy może przez te robaki, ale to fakt. Wink I choć nigdy do końca nie mogłem ogarnąć fenomenu tego filmu, tak szczerze kocham Dalego, to był kot. A „Psa” traktuję jako intrygującą pocztówkę z tamtych szalonych czasów. I Ciebie – tfu, ftu – Twój tekst mógłbym pokochać, gdyby nie ten dramat w postaci ostatniego zdania. W „Un Chien andalou” zakończenie jest kultowe, aktorzy grający główne role popełniają spektakularne samobójstwa. Simone Mareuil oblewa się benzyną i podpala się na środku placu, Pierre Batchef zresztą też umiera, podpaliwszy się, tylko najpierw połyka morze barbituranów. W Twoim przypadku poczekam na kolejne części, bo jednak jakiś tam apetyt zaostrzyłaś. Wink

Na pocieszenie masz zdziwionego Salvadora z kotem.

[Obrazek: salvan.jpg]
Hanzo - za dostrzeżenie nawiązania do świętości masz u mnie plusa!
Erazamusie - fajnie, że napisałeś coś więcej niż "fajne" czy "do dupy" - za to ukłony i uśmiechy spod rumianego noska (poza tym, muszę to napisać, masz bardzo piękny awatar).
Oglądałam "Psa Andaluzyjskiego" dawno temu, podobnie jak "Świętą górę" (polecam) - obu filmów nie obejrzałam do końca (właściwie to nie przypominam sobie, bym jakikolwiek film z własnej woli obejrzała do końca) i to by tłumaczyło zepsutą końcówkę.
"Libertyńskie Święto" miało być tytułem dla czegoś zupełnie (och!) innego, stąd uwertura w tytule - sam tekst potraktowałam jako próbę wejścia w klimat; no cóż, chciałam troszkę poćwiczyć bez konkretnego pomysłu na całość i tak wyszło.
Mam zamiar napisania czegoś większego - przypominam, że nie jestem i nigdy nie byłam prozaikiem - i liczę, że w niedalekiej przyszłości mi się to uda (sam pomysł łazi za mną już drugi rok).
Tak więc przepraszam i dziękuję!

PS Wskaż zdjęcie, na którym Salvador nie jest zdziwiony ;>
Ciekawy, nie powiem, że nie Smile Aczkolwiek mistrzostwem świata nie jest, wybacz. Nie mam już się do czego przyczepić, bo poprzednicy wszystko ci wytknęli Big Grin No cóż, szału nie ma, chociaż nie jest to zły tekst. Właściwie mam mieszane uczucia, wstrzymuję się od oceny Big Grin
Cytat:poza tym, muszę to napisać, masz bardzo piękny awatar
Wiem! A najsmutniejsze jest, że od jakiegoś czasu wchodzę na Inka głównie po to, żeby sobie na niego popatrzeć. Ale za to masz ode mnie kolejny prezent, nie wiem, czy znasz akcję, jest cudowna: http://www.youtube.com/watch?v=PQuT-Xfyk3o

I gwoli ścisłości, „Pies” kończy się męski organ rozrodczy (nie masz czego żałować), ale prawdziwe zakończenie urządzili aktorzy. Swoim życiem. A raczej nie-życiem… A „Świętą Górę” oglądałem. Big Grin
(21-04-2013, 12:59)erazmus napisał(a): [ -> ]
Cytat:poza tym, muszę to napisać, masz bardzo piękny awatar
Wiem! A najsmutniejsze jest, że od jakiegoś czasu wchodzę na Inka głównie po to, żeby sobie na niego popatrzeć.
To bardzo smutne.

Jak Ci się podobała "Święta Góra"? To ciekawe, bo obecnie spotyka się z ostrą krytyką.

PS Odnośnie tej pięknej akcji - nie ma wersji dla heteroseksualnych kobiet?
(21-04-2013, 19:37)FantaSmaGoria napisał(a): [ -> ]
(21-04-2013, 12:59)erazmus napisał(a): [ -> ]
Cytat:poza tym, muszę to napisać, masz bardzo piękny awatar
Wiem! A najsmutniejsze jest, że od jakiegoś czasu wchodzę na Inka głównie po to, żeby sobie na niego popatrzeć.
To bardzo smutne.
Wiem. Ale nie mów tak więcej, bo mój psychoterapeuta uważa, że lepsze to, niż wyjeżdżanie na miasto czołgiem, co jest w moim przypadku - substytutem wspomnianego. Nie wywołuj wilka. Wink

A co do "Holy Mountain" - zakończenie jest tanie i tandetne. Nienawidzę, gdy bohaterowie zwracają się do mnie w bezpośredni sposób z ekranu. Niepotrzebnie potęgują moją psychozę, a ja i tak mam już dość kłopotów z wirtualnymi postaciami...

Cytat:PS Odnośnie tej pięknej akcji - nie ma wersji dla heteroseksualnych kobiet?
Nie, bo faceci daliby radę przeczytać co najwyżej haiku, if you know, what i mean. Wink (Tak, to dopiero jest smutne. Sad )
Stron: 1 2