Via Appia - Forum

Pełna wersja: Maraton życia
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Krzyk. Płacz. Zegar życia rozpoczął swój bieg.
Od początku skreślony, znalazł się nie w tym łonie co powinien.
Życie pod znakiem bicza, krzyku i płaczu. Szykany i szyderstwa.
Wywyższony wzrok lalusia z kasą. Przestawiony na margines, ustawiony w gorszym sorcie.
Siniak, boli jak cholera. Umysł pali i piecze, przypiekany złym słowem.
Nie jesteś swój, giń lub egzystuj w cierpiącym ciele.
Kolejne minuty przybliżają do śmierci.
Śmierć? Czy na pewno jest zła? Może to tylko meta maratonu życia, cel biegacza który ma już dość.
Zginąć, czy żyć. Odpocząć czy trwać dalej na trasie pozbawionych sensu zawodów.
Wskazówki zegara prą na przód.
Grubas stoi, popędzając. Pracuj, tyraj! Ja chcę więcej, ja musze mieć więcej!
Zaprzęgnięty w homonto systemu.
Pracować? Znosić bicz nad głową, nabijane tempo nie do sforsowania? Po co?
Pieniądze. Praca daje pieniądze. Papierowe uosobienie zła. Miedziany szatan.
Pieniądze szczęścia nie dają? Pewnie nie. Ale ich brak szczęście zabiera.
Kolejne minuty przybliżają do śmierci.
Cztery ściany, wreszcie własne. Pusta przestrzeń, echo samotności odbija się, wraca ze zdwojoną siłą.
Brak filaru, strop zapada się. Katastrofa nieunikniona.
Kolejne minuty przybliżają do śmierci.
Maratończyk już blisko mety, ostatnie metry życia.
Emeryt wpatrzony w okno, cegły walą się na głowę.
Po co żyć? W końcu i tak umrzemy. Po co start, gdy jest meta?
Garść tabletek, pół emerytury w gardle. Choroba postępuje.
Maratończyk wysuwa się na prowadzenie, meta już blisko.
Przekroczył. I upadł. Oddech traci częstotliwość.
Zegar życia zakończył swój bieg.
Dzisiaj mamy Noc Frazesów, oto druga część - Powrót Króla. Big Grin
A tan na poważnie - dobry kawał roboty, choć taki oczywisty.

Garść tabletek, pół emerytury w gardle. - to chyba rodzynek, i w dodatku dość kwaśny.

Lubię eksperymenty-niekoniecznie-ekskrementy, ale to jest zbyt proste dla mnie, typowe pytania każdego człeka.

Pozdrawiam, Geralcie.
Czasem coś oczywistego i powszechnego może stać się sztuką. Tak trochę Sztuka Faktu Big Grin Do tekstu skłonił mnie wczorajszy(?) wybuch na trasie maratonu, co można zobaczyć po tytule, i kilka bodźców z życia dnia dzisiejszego, niekoniecznie przyjemnych. Dzięki za ocenę.
Technicznie właściwie nie ma się do czego przyczepić poza tym, że taki poszatkowany ten tekst, osobiście lubię bardziej spójne. Ale w miniaturach różne formy już widziałem.

Czasami mam tak, że spodoba mi się jakieś słowo, bo fajnie brzmi. Ostatnio tym słowem jest sort, który pojawia się nagminnie u Zafona. Od razu mi się rzuciło w oczy to słówko w Twoim tekście.Smile

Okej, co do przesłania. Wyczuwam pewien nihilizm i krytykę kapitalizmu. O ile to, że kapitalizm jest bee, bardzo mi się podoba, to nihilizm średnio czuję. Ostatnio wydaje mi się, ze jednak zawsze jest jakiś sens, coś coś znaczy, a nic nie ma z przypadku. Ale to tylko takie osobiste odczucia po przeczytaniu miniaturki. Dialog z autorem, czy jak to nazwać. Pisanie o aktualnych zdarzeniach jest o tyle dobre, że zawsze jesteś na czasie i ktoś przeczyta. Jest to pewna droga na siebie. Nie jestem w tym wypadku ani na TAK ani na NIE, ale warto żebyś próbował dalej w tych tonach. Chyba, pożyjemy, zobaczymy.

Pozdrawiam!