Via Appia - Forum

Pełna wersja: Dziennik Ambrożego (ostrzegam - prawdziwa sieczeczka umysłowa!)
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Oto mój Codziennik. Będę… nie, będę to złe słowo. Nie wiem, czy będę, a co jeśli przejedzie mnie autobus? Mam zamiar (tak, to jest dobre) umieszczać w nim sentencje, które są najczęściej wynikiem obserwacji świata i ludzi. Wolny Zapis Myśli, jak to mówią raperzy – freestyle. Chlubię się polskością, jeśli chodzi (biega) o język, toteż pozwólcie, iż zmienię to na „wolnystyl”.
Komu w drogę, temu na drogę.

Wszyscy gramy w tetrisa. Moje klocki układają się na znak zapytania, jakby lustro przystawiane do czoła. Powinienem przykleić sobie drugie, żeby inni mogli przejrzeć swe myśli. Kula wróżb to kula śmiechu. Nie mogę się przemóc, lękam się nieznanych mi sił. Czy mam jakieś pojutrze? Zaraz to taka wielka bakteria. Hiperpotem. Z żarciem tak samo – ty jesz i tyjesz. Dzisiejszy wierszyk:
„Skuter
- zajechany na śmierć”.

Święta. Opłatka trzask – Jezuska wrzask. Siadamy. Ja przy komputerze, matka przed telewizorem. Po co piję, jak i tak sikam? Po co sikam, skoro i tak piję? To zwie się martwym ciągiem. Oni biegają na tym zasranym WF-ie, jakby w piłce były schowane pieniądze. A po co komu pieniądze. Są tak wciągnięci – chaos, nie wiem co się dzieje. Krzyczą, denerwują się, denerwując tym samym mnie, a kiedy ciupiemy spokojnie, cicho jak na pogrzebie. Nie, nawet na pogrzebie jest głośniej. No i wierszydło piosenkowe:

„Czemu myję się, skoro znów ubrudzę ciało swe?
A dlaczego uczę się, a i tak zapomnę?
Czemu brudzę ciało swe, skoro znów umyję się?
Po co żyję, jeśli kiedyś umrę ?
Domek w trumnę
Depresja”.

Czy nie będę skromny mówiąc, że jestem skromny? Liczą się słowa, a nie… słowa wprost wypowiadane. Religia jako polityczne narzędzie, smutno wszędzie, głucho wszędzie. Tylko psy szczekają. Szczękami jak z karabinów. Plastikowy Jezus, puste słowa uwięzione w sześcianie losu.
To już koniec, totalna beznadzieja - breja zatapiająca chatkę umysłu, gdzie schowane wszystkie moje oszczędności wątroby. Poprawka nie zabije klimatu. Zapętlone koło systemu, obsesyjna dawka niemocy. Towarzysze ławy sądu serca, dla was tylko poliestry. Ze zdobniczych gównem włókien. Włókiem zagarnięte pod piętę.

„Bajka
Potłuczone witraże
Malowidła naskalne
Hormonalne skoki
Przedpiekielne soki
Do kabiny pralkowej
Międzygwiezdnej poborowej
Tralka-sekretarka
Zupo-dupo-dajka
Głęboko jak w jeziorze Bajkał
Fajka.”

Ostatnimi czasy zainteresowały mnie człowiecze światopoglądy. Zasłyszany autentyk autentypa: Dusza podczas snu przemierza różne wyspy, wsypy i wysypy. A także wysypki. Co innego, dusza zmęczona ciałem, podróżuje po nieznanych nam lądach, Londynach, blondynach. No, może bez tego trzeciego. Gdybyśmy umierali, i rodzili się od nowa, w innym wymiarze, czy znów wstałbym z łoża i miał wszystko w dupie? Słowa są jak muzyka mojego życia. Dziennik podkładowy, tym razem nie poetycko:

Ludzie od dawna z obojętnością zabijali swych braci, nazywając to bohaterstwem.
Ludzie od dawna zabijali ludzi, którzy zabijali ludzi, i mówili na to „sprawiedliwość”.
Ludzie od dawna byli głupi.
To doskonały pretekst, by nie przejmować się szkołą, i dokończyć nową grę.

Jestem mądry, więc mogę zrobić kupę!
Ludzka głupota we wrogości i despotyzm są wynikiem niezrozumienia tego, że się nie rozumie. Czy w takim razie zrozumieniem jest odkrycie prawdy? I tak w budzie uczą mnie jakiegoś tam „wychowania fizycznego do życia w rodzinie”. Albo etyki, wychowanie psychiczne – WłeP. Ta infantylna nieszczerość w oczach jest właśnie szczerą – czy oni naprawdę myślą, że ja nie myślę? Gość w dom, czym chata bogata – nie ma tak. Czym chata bogata, gość w dom – owszem, choć to jeszcze nie tak. Czym chata bogata, gość w dom tym rad – idealnie. Pierwotną przyczyną nadmiaru był niedobór (najczęściej jest?). Każdy mężczyzna wie, że każdy mężczyzna jest pasożytem i żywi się cudzym żytem – każdy wie, że człowiek to zwierzę. Nikt nie wierzy w Kodeks. Każdyczłek uważa Go za niepotrzebną bzdurę, bo jest silny. Taaak, muskuły przezwyciężą wszystko! Ale ja nie chcę iść na siłownię… spadają rzeczy w istość. Gałązka, kamikadze – dałeś dupy. Królestwo – są na to tabletki. Strzelanie do ludzi – mamy temat do gazety. Proteiny w mięsie, prawda daje szaleństwo. Niektórzy ukryli przed samymi sobą (bo nie odkryli, nie?) sens w strunowanym pudle w kształcie pięknej kobiety. Tak trudno sobie wyobrazić zapomnienie słów – może już odkryto i odkrywa się znów. Jestem archetypem dziada, który nie umie odpowiednio skorzystać z krzesła. Kiedy ciebie nie ma, palę się ze wstydem. Małgosia chodzi z Karmelem? Nie, kurde, biega. Koniec z tymi pieprzonymi liczbami, które ograniczają mą wolę! Koniec, następnym razem zadbam o język!
Trudno przekazać to, co noszę w sobie od dawna i co czeka na wyzwolenie. Taak. Wyzwalam się. Może literatura nie jest prawidłową drogą?
A teraz piosnka o tytule :Łapka: :

„Proszę cię
nie odlatuj zbyt daleko
i wróć

Gasną zbordowane płomienie (zabordowane płomienie)
I nikt o nich nie wie

}Młody patrzy, młody skacze
Krzyczy, zerka, naśladuje
Macha
A altana tonie w ogniu
Światło się zezuje


Kiedyś zabraknie was
Kiedyś zabraknie was
Dymu z komina, gdy gotuje się obiad

Kiedyś zabraknie mi
Kiedyś zabraknie was mi
Wołają wasze ciepłe drzwi

Kiedyś zabraknie mi was
Kiedyś zaburaknie mi was
Na głowie rozlany kwas sss

Kiedyś zabraknie was, wsie
Kiedyś zabraknie was, drogie wsie
I gdzie
Odnajdę
Ciszę{

Kacapy z kanapy
I szwaby zza szafy
Szlag trafił
Więźniów politycznych
Pozapotylicznych”

Wady budują jak klocki.
Może kiedyś to napiszę, ale strach mój dotyka żywota, nie jak sąsiad płotu, ale jestem i chcę być. To niezrozumiały przypadek psychozy, a co, jak się okaże, że to już dawno odkryto? Nie chcę stać jak dinozaur za gablotką, z podszytym w skórę flakonikiem pełni. Zewsząd zalatują uprzedzenia.
Jestem niedoszłym topielcem.

„Poeci
W pytaniach szukają odpowiedzi
Siedzi w nich chęć mówienia o wszystkim
Ubierają wyrazy w wyrazy empatii
I tylko idiota ostatni
Nie robi tego w podświadomości.
Nie wstydźmy się wolności.”

Stygmaty to medale, ergo encefalopatie opistodynamometryczne – karma dla psa. Karma dla psów. Pokwitanie pokwitowaniem chęci dorosłości, sraczka. Sraka buraka. Mam na myśli fabułę powieści pt. „Bogactwo ubogiej chałupy”. Zbiera się tam towarzystwo w celu odnalezienia rzekomo skrywanego skarbu. Skarbem jest samo dojście do niego i przeżycie konfrontacji psychologicznych – bawię się twoimi zmysłami! Odkrycie stulecia, parmezan! Parasol. Parasolstwo. Ulane, nieudane. Pieprzyć naukowców. Ustawiczne pleplanie – nasze PL-any, PL.agiaty. Cele zamknięte, cele otwarte. Wraz z uciążliwym mrrruczeniem lodówki (o ile nie warczeniem). Mieszam w twoich zmysłach, pisałem już o tym? Czy ty też boisz się przełamać pierwszych lodów? Na głowie mam rożki. To dobry patent na utwór muzyczny, może kiedyś wykorzystam. Nie zrozumiesz tych znaków, ja sam nie mogę tego pojąć. Umysł figle płata. Chmurzane motylki lecą wprost do ogniska. Ikar-kamikadze. Jakoby cały świat popełnił samobójstwo.

Człowiek to takie niefortunne zwierzę, które całe życie śpi, a budzi się sekundę przed śmiercią.
A przynajmniej tak mu się wydaje.

Biali od początku byli dziwni. Prześcignąwszy rdzennych mieszkańców w handlu i wymyślaniu niepotrzebnych wynalazków, nazwali się najistotniejszymi ludźmi cywilizacji. Przeklęte chamy.
Ziemia się ponoć kręci. Nic dziwnego więc, że jestem taki popieprzony.
Nie wiem jak światło może się świecić, ale wiem jak nieśmiertelność może umierać.
Najwyższe słońce upada najmocniej.
Upadek.

Barchanowe wydmy ogarniają powłokę twojego odwłoku.
Dość mam tych widoków, zróbmy że coś dalejszego.
Chwyta mnie w locie, zatrzymuje w przelocie.
Coś, czego nie da się opisać słowami.

Czy wszystko, w co wierzyłem, nie jest prawdą? Czy może to na zewnątrz to fikcja?
. .