Via Appia - Forum

Pełna wersja: Każdy chce umierać bezboleśnie
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
„Każdy chce umierać bezboleśnie”

Chłopiec spoglądał na wierzgający płomień świecy, nie myśląc o niczym poza jego wątłym blaskiem i promieniującym zeń ciepłem.
– Ten jest taki sam – westchnął ponuro. – Taki sam jak dwa ostatnie.
Płomień wyciągał chuderlawe ramiona do twarzy dziecka, błagając o pomoc, a jego rudozłote ślepka przepełniała rozpacz.
– Tym razem nie! – powiedział chłopiec stanowczo. – Wiem, o co prosisz, ale tym razem: nie!
Płomyk szamotał się dziko, błyskając szkarłatnymi ząbkami.
– Proszszę – syknął ognik, przełykając kroplę wody, skapującą z dziurawego sufitu.
– Bądź silny i wytrzymaj – powiedział chłopiec bardziej do siebie, niż do lśniącej istotki uwięzionej na szczycie knota.
Żółte łapki płomyka zapadały się coraz głębiej w białą, woskową ziemię.
– Proszszę – syknął ponownie, słabiutko.
– Czy wszystkie płomyki marzą o tym samym? – zapytał chłopiec z irytacją.
– Proszszsz...
Dziecko zacisnęło dwa palce na gorącym ciałku płomienia, a jego ogniste serduszko pękło w uścisku, ulatując ku powale błękitnawą smużką dymu.
– Jesteś wolny – powiedział chłopiec. – Tak jak tamte dwa przed tobą.
W pokoju zapadła nieprzenikniona ciemność.
– Zimny, ciemny pokój i dziurawy sufit – jęknęło dziecko. – Znowu marznę w ciemnościach!
Kap, kap, kap...
– To strasznie niezdecydowane stworzonka, te płomyki! – powiedział stanowczo po chwili. – One wszystkie bardzo chcą się narodzić, ale, gdy już przyjdą na świat, to tak bardzo boją się dogasać w powolnych męczarniach, że proszą, by je szybko zgasił ktoś inny!
Każdy chce umierać bezboleśnie.
Chłopiec westchnął bezradnie i podniósł kolejną zapałkę do knota świecy, licząc na to, że ten płomyk będzie jednak inny.
hm. I tak i nie. Każdy chce umierac bezboleśnie (pozdrawiam masochistów...) a jednak każdy chce żyć "do ostatniej sekundy" (...oraz samobójców). Przypomina mi się scena z najlepszego filmu o tematyce zombie - dawn of the dead. Gosciu umierał od ugryzienia, a inny stał nad nim planując wykonać egzekucje. Typek zmieni się w zombie, dobrze to wie. Nikt chyba by tego nie chciał, prawda? A jednak Frank, bo tak miał na imię, mowi: "You want every single second" zanim wreszcie umiera. Bynajmniej nie życzy sobie, by go zastrzelić. Tak to wygląda. I nie jest to tylko instynkt, czy obawa przed tym, co będzie po?, czy cokolwiek będzie?, czy moze nie bedzie nic? Myślę, że to coś więcej.

Więc sam przekaz i mi się podoba, i nie. Mieszane uczucia.
A wykonanie w porządku. Nic więcej.
Kurde, mam takie wrażenie jak miriad (niepotrzebnie najpierw czytałem jego komentarz, a później pracę Big Grin - to tak jak z recenzjami) i muszę stwierdzić, że metafora i w ogóle całokształt jest dobry, ale co do przesłania, można się uczepić.

Pozdrawiam, osiągnąłeś to co chciałeś, ale nikt tu nie jest głupi.
(23-03-2013, 17:40)Lantus napisał(a): [ -> ]Kurde, mam takie wrażenie jak miriad (niepotrzebnie najpierw czytałem jego komentarz, a później pracę Big Grin - to tak jak z recenzjami) i muszę stwierdzić, że metafora i w ogóle całokształt jest dobry, ale co do przesłania, można się uczepić.

Pozdrawiam, osiągnąłeś to co chciałeś, ale nikt tu nie jest głupi.

Po szeregu zmian wprowadzonych do pierwotnej wersji tego tekstu wyłoniła się forma skrajnie inna od zamierzonej. Big Grin Początkowo miał to być tekst w formie krótkiej bajki dla dzieci, o tym, że płomyki świecy mają swój własny świat, a w tym naszym nie jest im zbyt dobrze, więc gasząc je pozwalamy im wrócić do ich własnej krainy. Przyszło mi to do głowy podczas obserwacji wyjątkowo dzikiego płomyka świeczki, który wyglądał omal jakby chciał "zerwać się ze smyczy knota i uciec gdzie pieprz rośnie". Ostatecznie zmieniłam tekst i wyszła mi forma nieco inna, w której, moim skromnym zdaniem, należy zwracać uwagę nie na początek tytułu "Każdy chce umierać...", ale na ostatnie słowo "...bezboleśnie". W końcu, gdy coś nas natchnie do rozmyślań o śmierci to jak byśmy chcieli umierać? Bezboleśnie. Życie jest jak okres istnienia płomyka na knocie świecy - gwałtowny, obfitujący w zmiany i pracowity...czego oczekujemy po nim? Po możliwie bezbolesnej śmierci? Spokoju. Miejsca, gdzie odpoczniemy po ciężkim dniu pracy naszej wymagającej egzystencji.
Dziękuję wam za opinie na temat utworu. Nie pomyślałam, że może istnieć taka jego interpretacja. Powinnam uważniej formułować metafory, bo jak widać łatwo na tym gruncie o pomyłki. Blush

To niekoniecznie pomyłka, bo może jednak ktoś tu jest głupi (pewnie ja).
I przepraszam za mój błąd co do twej płci. Wink

Pozdrawiam, tak jak już pisałem - tekst jest dobry. Tylko, że ja i miriad jesteśmy trochę psycholnięci i tak już pieprzymy jak zasrani filozofowie.

Duży plus za oryginalny pomysł, bardzo mi się spodobał. Co do wykonania: postawiłaś na oszczędność opisów, w zasadzie ich nie ma, nie wiadomo nic o dziecku, o jego otoczeniu, jednak myślę, że tutaj jest to na miejscu, nie przeszkadza. Ożywienie płomyka wyszło Ci świetnie, miałam go przed oczami, jak czytałam. Dziecko budzi zainteresowanie swoimi dorosłymi przemyśleniami.