19.03.2013.
Lubię Twoje maki -
czerwone, łagodne, delikatne,
łaskoczą w dłoniach.
Kwitnę razem z nimi,
gdy siadasz obok
i mnie rozchylasz,
to chcę się kochać na trawie.
Tak, to chyba najlepiej odzwierciedla emocje po przeczytaniu tego wierszyka
Nastrój jest, pomysł też. Nie pasuje mi tutaj jedynie forma..
Dlatego czwóreczka (dałabym z połówką ale nie mogę :c)
Ogólnie jest lekko, przyjemnie. Miło czytać
Forma, no tak, sama miałam do niej wątpliwość
I tak mnie zastanawia, że czekałam z nią(?)
No właśnie, dzięki Lexis, właśnie nad tą formą jeszcze pomyślę
Mnie tam się nie podoba ani trochę. Maki zbyt nieoczywiste, nie wiem, co mają symbolizować; a jeśli maki w istocie, to to bez sensu. Nadto też: łagodne to niewłasciwy przymiotnik; łaskoczą w dloniach??? proszę cię - dosłownie czy w przenośni, tak czy owak jest śmieszne; Kwitnę
razem z nimi, gdy siadasz obok - "razem z nimi" tworzy niedorzeczny odbiór. "I mnie rozchylasz" jest ciekawe, ponętne, a wystarczająco eufemistyczne, by być lepsze od bezpośredniości i wyuzdania. Ceni się. "chcę się kochać na trawie" też mi się podoba, a to z kolei za to, że jest to nagła zmiana, podoba mi się zatem jako bezpośredniość (tak niedawno ominięta) i naturalność, nieskrępowanie. Niestety, w calosc sie to bynajmniej nie wkomponowuje. Raz, że spodziewałbym się po tych 2 ostatnich wesach (najlepiej bez poprzednich) sporego ciągu dalszego - takiego w podobnym duchu, oczywiscie. Dwa, że nijak nie ma się do początku. Nawet jako kontrapunkt, czy po prostu z deczka drastyczny zwrot atmosfery w wierszu, mocna puenta dla suspensowego początku;] no wieeeesz o co mi chodzi no
Tak to widze, lecz, jak pisałem, dla mnie to i tak nijak do siebie nie pasuje. Nieudatnie no
Tak oceniam ten wiersz. Pominę zarzut, że to znowu krócizna i ten sam styl co zawsze, zadnych zmian - a poprzez zmiany mam na mysli poprawy. Styl własny i niezmienny miec mozna, jasne, ja nie o tym mowie. Ja mowie o przypadku, w którym ten styl stoi w punkcie zdecydowanie nieciekawym. Z MEGO punktu widzenia. Zatem - subiektywnie.
Wiersz ma dwa ładne wersy, lecz czy te dwa wersy wierszem czynią? Pomysł ten, ma dopiero potencjał, by stać się dobrym wierszem. Tyle z mojej strony.
Musi, taki wiersz musi zostać, jak maki za maków.
Dzięki miriadzie, ja nie mogę go zmienić, choćbym bardzo chciała(poza formą)
Po prostu nie mogę akurat tego wiersza i kropka.
Sylwio, to wersja mini do powąchania.
Za komentarze dziękuję
Pierwszy wers fajny, jak dla mnie maki są ok. Tylko później już nuda, a na samym końcu banał nad banały... Mam wrażenie, że chciałaś osiągnąć prostotę ale jak dla nie wyszło.
Złe wrażenie, nie chciałam osiągnąć prostoty, a delikatność, subtelność. To miał być kobiecy erotyk
Będzie ładniej, popracuje nad tym(mniej banalnie
)
Dziękuję za komentarz.
Delikatność i subtelność? "Gdy mnie rozchylasz, to chcę się kochać na trawie" - to jest nachalność i prostolinijna bezpośreniość - czyli raczej przeciwieństwo delikatności i subtelności...
Ok, ja napisałam VA PW
"nachalność", ja bym to nazwała raczej "pragnieniem"
A przynajmniej miało być takie odczucie. Dzięki jednak, wiem nad czym mam pracować.
"łagodne, delikatne,"
To się jakoś łączy, więc można wybrać jeden z tych wyrazów. Dwa nie są potrzebne
.
"łaskoczą w dłoniach.
Kwitnę razem z nimi,"
A to dziwna konstrukcja. Łaskoczą dłonie? Chyba nie o to chodzi. Może zrobić to tak:
"łaskoczą w dłonie. Kwitnę
razem z nimi,"
Poza tym wiersz bardzo przyjemny. To znaczy bardzo przyjemna miniatura poetycka
.
Cieszę się i dziekuje za komentarz
Trochę taki ot wierszyk. Popieram Roota, że jedynie pierwszy wers jest wyjątkowy.
Po analizie wiersza dochodzę do wniosku, że faktycznie, pospieszyłam się z nim i można by mu dać drugie życie, nie chodzi tu o opinie rootsrata(to nie moja wyrocznia), po prostu podejście do swojego kawałka po czasie zmienia patrzenie na jego istotę.
Dziękuję za komentarz