Via Appia - Forum

Pełna wersja: Felieton Lajfstail - Hanzo
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
LAJFSTAJL



Jestem Polakiem i, jakby nie było, jestem z tego dumny (byłem nawet, gdy przeciekał dach na Narodowym). Mało tego, że jestem Polakiem – jestem na dodatek Polakiem płci męskiej. W związku z powyższą genezą mojego jestestwa (podaną w wersji skondensowanej) nachodzi mnie pytanie – jak to jest, ludzie? Jak to jest, że będąc samcem polskiego pochodzenia, nie mogę żyć tak, jak chcę, ale dosłownie na każdym kroku wciska mi się na siłę „lajfstajl”? Nawet po naszemu to nie jest, więc skąd te nakazy i śmieszne trendy?
Najczęściej wydaje mi się, że stoi za tym coś, istota potworna i bluźniercza, pozbawiona kształtu i twarzy, niby żywcem wyjęta z prozy Lovecrafta, którą nazywam „długim kutasem komercji”. Po raz pierwszy natknąłem się na nią kilka lat temu w supermarkecie. Od jakiegoś czasu udaje mi się przed nią skutecznie bronić – zdaje się, że od wtedy, gdy zrozumiałem w pełni jej bezcielesne istnienie. Mianowicie każdorazowo, wchodząc do marketu, odmawiam w duchu swoją prywatną mantrę: „nie dziś, konsumpcyjna świnko, nie dziś”. Wspomagam się przy tym zaciskaną kurczowo w dłoni listą zakupów. Później zacząłem dostrzegać, że stwór rozciąga swe plugawe macki o wiele dalej – jest w telewizji, jest w Internecie, jest w kobietach – złożył nawet jajeczka gdzieś w głębi mojego mózgu.
Wróćmy jednak do tematu. Lajfstajl, no właśnie... To on karze włożyć nam eleganckie pantofle, kiedy całe nasze jestestwo chce (ba, pragnie, woła, pożąda!) ubrać dzisiaj białe skarpetki i sandały. Lajfstajl patrzy na nas srogim wzrokiem z lustra, sycząc jak wąż: „zgól te pachy, chłopie”. I jakie tu szanse ma ten cichutki, jąkający się głosik mojego prawdziwego ja, który szepce, wbijając spojrzenie w kafelki: „ale ja nie chcę, proszę... zimno mi”.
Pisałem, że lajfstajl tkwi w kobietach. Siedzi on przede wszystkim w ich postrzeganiu nas, mężczyzn, ale o tym później – skupmy się na chwilkę na płci pięknej jako takiej. Zachodnie trendy nakazują współczesnej Feminie podążać za karierą, być niezależnym ideałem. Dlaczego jednak musi cierpieć na tym mój brzuch? Dlaczego do... cenzura... w lajfstajl współczesnej dziewczyny wpisano wielkimi, złotymi literami „GARY SĄ BE”? Nie wiem, pozostaje mi tylko płakać rzewnymi łzami i zajadać parówki, ewentualnie kluski z serem...
Punkt kolejny – postrzeganie mężczyzn przez kobiety, ich pragnienia i zachcianki. Nie chcę się rozpisywać, nie chcę nudzić, nie chcę tracić sił, które muszą przydać mi się później. Sparafrazuję zatem „Testosteron” (Mekkę mojej męskości). Słuchajcie: „kiedyś chłop to był chłop, dzisiaj tylko orgaz i orgaz”. Tak to, mniej więcej, leciało. Święta prawda – Polak XXI wieku, wchodząc do łóżka, nie myśli o przyjemności. Satysfakcja została zepchnięta na drugi plan. Gdzieś tam, z tyłu czaszki, kołacze się przecież zawsze pytanie (mniej lub bardziej świadome) – czy ja jej dam orgazm? Ludzie, lajfstajl odebrał nam to, co w życiu najpiękniejsze i przerobił to w obowiązek!
Co mi dała kultura zachodu? Ano przede wszystkim to, że mi zimno pod pachami, w brzuchu burczy nieprzerwanie, no i nie wiem, co z tym orgazem... Płacz, koledzy, płacz i zgrzytanie zębów! Precz z lajfstajlem, ja mówię: precz!

UWAGA REDAKTORKI: Czy szanowny autor wie, że za powyższy felieton może spłonąć na stosie?
ODPOWIEDŹ AUTORA: Lepszy feministyczny stos, niż śmierć głodowa.