25-03-2010, 21:32
Siedzimy tak przy stole nieco przyznasz sztywno
Przysiągłbym - szelest słyszę krochmalonych serwet
Topnieje w szklankach lód lecz nie bądźże naiwną
Ospały kelner zrobił sobie dłuższą przerwę
Więc od przystawek do dań głównych długa droga
I czymś wypełnić trzeba tę nieznośną ciszę
Szczęśliwie słychać coś i milknie moja trwoga
To skrzypi krzesło gdy biodrami zakołyszesz
Niezręczność więc udana niech będzie przyczyną
Zetknięcia rąk rumieńca nagłej tchu utraty
Gdy płomień świecy złowią kieliszków pryzmaty
Nawzajem próżno będzie obarczać się winą
Przysiągłbym - szelest słyszę krochmalonych serwet
Topnieje w szklankach lód lecz nie bądźże naiwną
Ospały kelner zrobił sobie dłuższą przerwę
Więc od przystawek do dań głównych długa droga
I czymś wypełnić trzeba tę nieznośną ciszę
Szczęśliwie słychać coś i milknie moja trwoga
To skrzypi krzesło gdy biodrami zakołyszesz
Niezręczność więc udana niech będzie przyczyną
Zetknięcia rąk rumieńca nagłej tchu utraty
Gdy płomień świecy złowią kieliszków pryzmaty
Nawzajem próżno będzie obarczać się winą