24-02-2013, 13:55
Poniższy felieton to moje osobiste spostrzeżenia. Nie miałam w nim zamiaru obrażać uczuć religijnych innych czytelników.
Nie oceniam postaci widniejących na makatce, a jedynie treść, którą ktoś im przyporządkował.
http://img.liczniki.org/20130224/002-1361709435.jpg
http://img.liczniki.org/20130224/001-1361709435.jpg
Centrum Rehabilitacyjne. Dziewiąta zero, zero. Na korytarzach ruch. Przed większością gabinetów kolejki zainteresowanych. Szatnia pełna płaszczy, poczta już otwarta. Panie z punktu przyjmowania wniosków uwijają się jak pracowite mrówki. Oprócz pacjentów kierowanych z zewnątrz są tu również ludzie, którzy po poważnych wypadkach przywracają ciału jego dawną sprawność.
To wymaga czasu i wyjątkowej siły psychicznej. Konieczne są mozolne, systematyczne ćwiczenia i samozaparcie. Przede wszystkim jednak potrzebna jest motywacja. Dzięki niej człowiek wierzy, że warto się starać o zdrowie mimo bólu i strachu o przyszłość.
Trzeba chcieć, a te „chcenie” powinno być umacniane w chwilach zwątpienia. Rodzina zwykle nadaje się do tego najbardziej. Odwiedziny, ciepłe słowa, życzliwe gesty i słowa otuchy to połowa sukcesu.
Drugą połowę trzeba czymś zapełnić by leczenie i rehabilitacja zakończyła się pomyślnie. Z pewnością pomocne są przyjaźnie zawarte w czasie pobytu. Pomagają nabrać dystansu do własnego cierpienia i skupić się w jakimś stopniu na stanie drugiego człowieka. Ważne jest zapewnienie zdrowiejącemu warunków jak najbardziej przypominających dom. Umożliwienie mu dostępu do czynności, które wykonywał gdy był sprawny.
Dyrekcja zadbała o to by w pacjent nie był odizolowany od codziennych i nie codziennych przyzwyczajeń. Umożliwia mu jak najczęstszy kontakt z bliskimi i światem na zewnątrz.
Funkcjonuje tu zakład fryzjerski, kosmetyczka, poczta, bankomat, kawiarenka, automaty telefoniczne, automaty z napojami, biblioteka i KAPLICA gdzie można pomodlić się, wypłakać i wypełnić trzecie przykazanie.
KAPLICA mieści się na dolnym poziomie budynku. Tuż obok gabinetów zabiegowych.
Rzędy krzeseł, miejsca dla wózków inwalidzkich i dziecięcych, wieszaki. Wiadomo, tu nie czeka się pięć minut. Nawet zapisani kilka dni wcześniej czekają najmniej piętnaście.
Już od schodów pacjent wprowadzany jest w modlitewny nastrój. Pocieszające treści wiszą na makatkach i zmuszają do zastanowienia się nad swoim życiem.
Umieszczono je w takim miejscu by każdy schodzący na dół do kaplicy lub podążający do gabinetów mógł przeczytać i kontemplować te dwie "prawdy" w czasie oczekiwania na zabieg.
Dwustronna makatka oznajmia:
JEDNO JEST NIESZCZĘŚCIE - NIE BYĆ ŚWIĘTYM
To stwierdzenie nad głową Papieża Polaka powala swoją prostotą. Człowiek na kulach, czy wózku po skomplikowanych operacjach, często słaby psychicznie, z życiem wywróconym do góry nogami dowiaduje się, że jego nieszczęście to pikuś.
Nie jest Świętym - to jedyne nieszczęście. Po co więc przejmować się taką rzeczą jak zdrowie. W porównaniu ze świętością jest mniej ważne. Nie jest Święty, czyli tak naprawdę jest nieszczęśliwy.
To stwierdzenie zapewni mu humor do końca dnia, a może i na dłużej. Przestanie się przejmować jak dalej potoczy się jego niepełnosprawne życie i z pewnością szybciej wyzdrowieje.
Na odwrotnej stronie widnieją pouczające słowa przyozdobione Chrystusem na krzyżu :
IM WIERNIEJ MNIE NAŚLADUJECIE – TYM WIĘCEJ RAN RZEŹBI WASZE OBLICZE
Zrozumienie tego zdania wymaga zatrzymania i zastanowienia, co też Pan Jezus miał na myśli. Pewnie chodziło mu o naśladownictwo duchowe. Kojarzy się to z czynieniem dobra, okazywaniem miłości drugiemu człowiekowi, cierpliwością i wyrozumiałością , a przede wszystkim poświęceniem.
To wyjątkowe i oryginalne słowa. Zamiast obiecywać życie wieczne lub inne przyjemności zapewniają o tym, że naśladowanie „ boli” i im więcej go tym gorzej. Trudno wyczuć o jakie rany autorowi chodziło. Czynienie dobra powoduje że człowiek odczuwa radość. Czuje się dobry. Trudno uwierzyć, że według słów Jezusa powoduje to duchowe rany. Wybaczanie i poświęcenie jest trudne. Powoduje jednak pozytywne rezultaty. Zarówno dla tego, który to okazuje, jak i dla przyjmującego.
Kto jest autorem „ makatkowych prawd” ? Druga zdaje się należeć do Jezusa Chrystusa, do pochodzenia pierwszej nie ma pewności. Nie jest możliwe sprawdzenie ich autentyczności. Czytający traktują je jako pewnik ( jest przecież ilustracja).
Pytanie: Czy lekarz, rehabilitant, osoby z zarządu zastanowiły się nad sensem treści tych „prawd” ? Umieszczone w miejscu publicznym, mijane i czytane przez setki ludzi zdrowych i chorych, wierzących i ateistów. Wzbudzają kontrowersje. Czy to służy zdrowieniu?
Siedząc i czekając na swoją kolej obserwowałam reakcje. Najczęstszą reakcją był brak reakcji. Kilka razy zauważyłam niedowierzanie i uśmiech. U mnie, osoby przychodzącej na kilkominutowy zabieg wywołały negatywne przemyślenia:
Naśladując Jezusa narażam się na coraz większy zgryz, ból i stres. Tylko Święci na tym świecie mają dobrze. Moim udziałem jest nieszczęście, gdyż nie jestem i z całą pewnością nigdy nie będę Świętą.
Chyba nie na takie przemyślenia liczyła osoba, która zdecydowała się umieścić te zdania w tym miejscu.
Może uczyniła to bezwiednie nie zastanawiając się nad ich odbiorem. Mogła wykorzystać pozytywne afirmacje, niekoniecznie związane z religią i wiarą. Umieścić krótki wiersz optymistycznie traktujący życie. Kolejna, nie wykorzystana szansa.
Nie oceniam postaci widniejących na makatce, a jedynie treść, którą ktoś im przyporządkował.
http://img.liczniki.org/20130224/002-1361709435.jpg
http://img.liczniki.org/20130224/001-1361709435.jpg
Centrum Rehabilitacyjne. Dziewiąta zero, zero. Na korytarzach ruch. Przed większością gabinetów kolejki zainteresowanych. Szatnia pełna płaszczy, poczta już otwarta. Panie z punktu przyjmowania wniosków uwijają się jak pracowite mrówki. Oprócz pacjentów kierowanych z zewnątrz są tu również ludzie, którzy po poważnych wypadkach przywracają ciału jego dawną sprawność.
To wymaga czasu i wyjątkowej siły psychicznej. Konieczne są mozolne, systematyczne ćwiczenia i samozaparcie. Przede wszystkim jednak potrzebna jest motywacja. Dzięki niej człowiek wierzy, że warto się starać o zdrowie mimo bólu i strachu o przyszłość.
Trzeba chcieć, a te „chcenie” powinno być umacniane w chwilach zwątpienia. Rodzina zwykle nadaje się do tego najbardziej. Odwiedziny, ciepłe słowa, życzliwe gesty i słowa otuchy to połowa sukcesu.
Drugą połowę trzeba czymś zapełnić by leczenie i rehabilitacja zakończyła się pomyślnie. Z pewnością pomocne są przyjaźnie zawarte w czasie pobytu. Pomagają nabrać dystansu do własnego cierpienia i skupić się w jakimś stopniu na stanie drugiego człowieka. Ważne jest zapewnienie zdrowiejącemu warunków jak najbardziej przypominających dom. Umożliwienie mu dostępu do czynności, które wykonywał gdy był sprawny.
Dyrekcja zadbała o to by w pacjent nie był odizolowany od codziennych i nie codziennych przyzwyczajeń. Umożliwia mu jak najczęstszy kontakt z bliskimi i światem na zewnątrz.
Funkcjonuje tu zakład fryzjerski, kosmetyczka, poczta, bankomat, kawiarenka, automaty telefoniczne, automaty z napojami, biblioteka i KAPLICA gdzie można pomodlić się, wypłakać i wypełnić trzecie przykazanie.
KAPLICA mieści się na dolnym poziomie budynku. Tuż obok gabinetów zabiegowych.
Rzędy krzeseł, miejsca dla wózków inwalidzkich i dziecięcych, wieszaki. Wiadomo, tu nie czeka się pięć minut. Nawet zapisani kilka dni wcześniej czekają najmniej piętnaście.
Już od schodów pacjent wprowadzany jest w modlitewny nastrój. Pocieszające treści wiszą na makatkach i zmuszają do zastanowienia się nad swoim życiem.
Umieszczono je w takim miejscu by każdy schodzący na dół do kaplicy lub podążający do gabinetów mógł przeczytać i kontemplować te dwie "prawdy" w czasie oczekiwania na zabieg.
Dwustronna makatka oznajmia:
JEDNO JEST NIESZCZĘŚCIE - NIE BYĆ ŚWIĘTYM
To stwierdzenie nad głową Papieża Polaka powala swoją prostotą. Człowiek na kulach, czy wózku po skomplikowanych operacjach, często słaby psychicznie, z życiem wywróconym do góry nogami dowiaduje się, że jego nieszczęście to pikuś.
Nie jest Świętym - to jedyne nieszczęście. Po co więc przejmować się taką rzeczą jak zdrowie. W porównaniu ze świętością jest mniej ważne. Nie jest Święty, czyli tak naprawdę jest nieszczęśliwy.
To stwierdzenie zapewni mu humor do końca dnia, a może i na dłużej. Przestanie się przejmować jak dalej potoczy się jego niepełnosprawne życie i z pewnością szybciej wyzdrowieje.
Na odwrotnej stronie widnieją pouczające słowa przyozdobione Chrystusem na krzyżu :
IM WIERNIEJ MNIE NAŚLADUJECIE – TYM WIĘCEJ RAN RZEŹBI WASZE OBLICZE
Zrozumienie tego zdania wymaga zatrzymania i zastanowienia, co też Pan Jezus miał na myśli. Pewnie chodziło mu o naśladownictwo duchowe. Kojarzy się to z czynieniem dobra, okazywaniem miłości drugiemu człowiekowi, cierpliwością i wyrozumiałością , a przede wszystkim poświęceniem.
To wyjątkowe i oryginalne słowa. Zamiast obiecywać życie wieczne lub inne przyjemności zapewniają o tym, że naśladowanie „ boli” i im więcej go tym gorzej. Trudno wyczuć o jakie rany autorowi chodziło. Czynienie dobra powoduje że człowiek odczuwa radość. Czuje się dobry. Trudno uwierzyć, że według słów Jezusa powoduje to duchowe rany. Wybaczanie i poświęcenie jest trudne. Powoduje jednak pozytywne rezultaty. Zarówno dla tego, który to okazuje, jak i dla przyjmującego.
Kto jest autorem „ makatkowych prawd” ? Druga zdaje się należeć do Jezusa Chrystusa, do pochodzenia pierwszej nie ma pewności. Nie jest możliwe sprawdzenie ich autentyczności. Czytający traktują je jako pewnik ( jest przecież ilustracja).
Pytanie: Czy lekarz, rehabilitant, osoby z zarządu zastanowiły się nad sensem treści tych „prawd” ? Umieszczone w miejscu publicznym, mijane i czytane przez setki ludzi zdrowych i chorych, wierzących i ateistów. Wzbudzają kontrowersje. Czy to służy zdrowieniu?
Siedząc i czekając na swoją kolej obserwowałam reakcje. Najczęstszą reakcją był brak reakcji. Kilka razy zauważyłam niedowierzanie i uśmiech. U mnie, osoby przychodzącej na kilkominutowy zabieg wywołały negatywne przemyślenia:
Naśladując Jezusa narażam się na coraz większy zgryz, ból i stres. Tylko Święci na tym świecie mają dobrze. Moim udziałem jest nieszczęście, gdyż nie jestem i z całą pewnością nigdy nie będę Świętą.
Chyba nie na takie przemyślenia liczyła osoba, która zdecydowała się umieścić te zdania w tym miejscu.
Może uczyniła to bezwiednie nie zastanawiając się nad ich odbiorem. Mogła wykorzystać pozytywne afirmacje, niekoniecznie związane z religią i wiarą. Umieścić krótki wiersz optymistycznie traktujący życie. Kolejna, nie wykorzystana szansa.