Via Appia - Forum

Pełna wersja: Historia napisana w oparciu o murek
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Nie dotrzesz
w lustrze są zatarte
dróżki światła w proszku

Marula

Ludzie są niedoskonali i z każdym dniem jest ich coraz więcej. Stoję obok dziewczyny, pachnie pieczarkami i tańczy salsę. Nie podejmuję działania. Nazwałem duszę genami, a geny duszą. Różnica niewielka, impakt znikomy, spróbować nie zaszkodziło. Wracam do starego układu.
- Twist!
Niektóre podskakują jak piłeczki. Brown tak niewyraźnie śpiewa. Towarzystwo puszcza rosę.
- Yey! Hit it!
W końcu jest jedna co kręci w dobrą stronę, reszta lalki z marketu. Babki przestały chodzić do kosmetyczek, teraz fach ma w ręku tapicer co wygryzł malarza. Ta jedna tańczy. Ciekawe jak ma na imię. Najlepsza bez makijażu, zdobywa głębią. Wie co dobre.
Nieśmielice w trampkach lepsze od szpil w kozakach, ale nie wiadomo czy wzgórek wypukły. Debetówki. Mogą się upomnieć, a prawo jest niezłomne. Czekam na babkę z charakterem, ale większość odgrywa właśnie rolę Madonny. Jedna odrywa od dna, tylko istnieje szansa, że nie używa wosku, a o golarce czytała tylko dwa wiersze. Łysy dzielnie pląsa. Ma kapelusz, ale chuda mu zabiera. Buty w szpic, blond nos. Drink, słomki. Przyszła ruda, wyostrzam zmysły. Rude wiedzą jak.
- Gdzie ruda?
Ruda z bliska bazyliszek. Niby sprawa gustu, ale ciekawe dlaczego bazyliszek, a nie sarna? Obora pęka w szwach, czas przebrać inwentarz. Albo nie, wychodzę. Zwykły bar z tanim piwem. Młody chłopak sprzedaje tu zapalniczki. Klienci się targują, on pokazuje jak działają. Są pełne, ale dziękuję, nie palę, popalam. Wracam. Z rudej nic nie będzie, mimo ślimaka na ramieniu. Trzy portugalki dają sobie z liścia, taka zabawa. Czarny całuje się z zielonym. Muzyka bez zmian, saksofon miarowo podnosi ciśnienie. Po północy spódnice jak parasole. Ta co tańczy zgrabnie ma wąsa. Wycofanie wojsk, koniec misji. Czekam na wytyczne. Wyjeżdżam. Chcę do zimnych krajów.
Cześć Smile


Przeczytałem Twój tekst raz (mimo iż pewno powinienem dwa? może nawet więcej) i obawiam się że nie rozumiem. Owszem zapewne w tym całym pomieszaniu z pokręceniem (bo tak to odbieram) jest pewien ukryty sens jednak ja czekając na zakończenie z przytupem które wyjaśni mi wszelkie niejasności ostro się zawiodłem. Czekałem czytałem czy też czytałem i czekałem a tutaj zwyczajna kropka.

Napisałeś to dobrze - warsztatowo - więc zapewne wina leży po mojej stronie. Tak więc obwiniam moje przesadne umiłowanie do prostych historyjek które niegdyś bardowie śpiewali po tawernach. Niemniej jednak chciałbym dostać choć małą wskazówkę by móc zrozumieć Twój tekst. Jestem tego pewien że do czegoś to wszystko się odnosi i choć rzeczywiście wstyd dziś (sam-samotny) chyba nie pokuszę się o interpretację.

Myślę że o tym można by nawet artykuł napisać. Gdyby trzeba oceniać to czy dałbym cztery gwiazdki bo dobrze się czyta ale źle odbiera i wina z mojej strony? Czy po prostu udawałbym że nie widzę Twojej pracy będąc na nią zwyczajnie ślepy. Istnieje też trzecia opcja. Mógłbym udawać (lub też być takim choć w moim przypadku byłoby to udawanie) specjalistę od rzeczy wszelakich i zarzucić Ci taki czy inny błąd tylko po to by zaniżyć ocenę.

Pewnie nie na taki komentarz liczyłeś. Jednak czytając Twą miniaturę właśnie takie myśli się u mnie narodziły. Raz jeszcze słowem podsumowania powiem (napiszę?) że ładne ale... (i tutaj czuje że coś powinno być ale nie jestem pewien co).


Pozdrawiam
Patryk.
Wspaniały komentarz, bardzo ci dziękuję. Cieszę się, że pobudził cię do myślenia, do relacjonowania krytyki i odbioru. To co piszesz jest w moim odbiorze mądre, otwarte i spójne, stroniące od twardych ocen, sceptyczne. Co do bardów i ich historyjek, to fakt, ten tekst nie idzie w tę stronę. Zanim rozwieję niektóre z Twoich wątpliwości z chęcią zobaczę dziewiczy punkt widzenia innych. Dziękuję za opinię i tak, nie liczyłem na taki komentarz. Miło mnie zaskoczyłeś. Pozdrawiam serdecznie, Kuba.
W końcu jest jedna(,) co kręci w dobrą stronę, reszta lalki z marketu. Babki przestały chodzić do kosmetyczek, teraz fach ma w ręku tapicer(,) co wygryzł malarza. Ta jedna tańczy. Ciekawe(,) jak ma na imię. Najlepsza bez makijażu, zdobywa głębią. Wie(,) co dobre.
Nieśmielice w trampkach lepsze od szpil w kozakach, ale nie wiadomo(,) czy wzgórek wypukły. Debetówki. Mogą się upomnieć, a prawo jest niezłomne. Czekam na babkę z charakterem, ale większość odgrywa właśnie rolę Madonny. Jedna odrywa od dna, tylko istnieje szansa, że nie używa wosku, a o golarce czytała tylko dwa wiersze. Łysy dzielnie pląsa. Ma kapelusz, ale chuda mu zabiera. Buty w szpic, blond nos. Drink, słomki. Przyszła ruda, wyostrzam zmysły. Rude wiedzą jak.
- Gdzie ruda?
Ruda z bliska bazyliszek. Niby sprawa gustu, ale ciekawe dlaczego bazyliszek, a nie sarna? Obora pęka w szwach, czas przebrać inwentarz. Albo nie, wychodzę. Zwykły bar z tanim piwem. Młody chłopak sprzedaje tu zapalniczki. Klienci się targują, on pokazuje jak działają. Są pełne, ale dziękuję, nie palę, popalam. Wracam. Z rudej nic nie będzie, mimo ślimaka na ramieniu. Trzy portugalki dają sobie z liścia, taka zabawa. Czarny całuje się z zielonym. Muzyka bez zmian, saksofon miarowo podnosi ciśnienie. Po północy spódnice jak parasole. Ta(,) co tańczy zgrabnie(,) ma wąsa. Wycofanie wojsk, koniec misji. Czekam na wytyczne. Wyjeżdżam. Chcę do zimnych krajów.


Wszystkie granatowe zmieniłabym na który/a/e. Jeśli chodzi o stronę techniczną, tyle — pozwól, że resztę komentarza (tę ważniejszą) zostawię na później, żeby było na spokojnie i przemyślanie.