Via Appia - Forum

Pełna wersja: Kolejność
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Kolejność ustawiła się w rządku,
ale nikt nie wiedział już jak stać.
"Po kolei! Po kolei!"
Ale nikt nie wiedział już jak stać.
Chyba nie rozumiem. To powtorzenie wersu zdecydowanie ma dla ciebie jakis sens, tylko ja go nie widze, dlatego troche mi to przeszkadza.
Tak sobie mysle... kiedy kolejnosc i uporzadkowanie znikna raz, to chaos pozniej juz nie ustapi? Innego wyjasnienia nie widze.
To proza jest czy to poezja?
Zmętniona treść, niejasna i pozbawiona sensu?
A może to tylko pozór?

A może to utwór próżniowy, dla szarych czytelników niezrozumiały?

Wiem chyba, co chciałeś/łaś przekazać.
Dlatego polecam poczytać Mitznera.
Smile
Uporządkowanie nie mogło zniknąć, bo w ogóle go nie było ("ale nikt nie wiedział już jak stać"). Powtórzenie tych słów na końcu ma podkreślić bezsens próby uporządkowania. Może nie widać, ale już nikogo nie wkurzy niejasność Wink

FantaSmaGoria, a polecasz coś konkrentego? Są może w internecie strony z jego twóczością, bo tak na szybko na nic się nie natknąłem...
Uporządkowanie nie mogło zniknąć, bo w ogóle go nie było. Więc skąd "JUŻ"? :-P
To nie jest wiersz, tylko łamigówka - to chyba zły dział Wink
To "już" miało być takie pozbawiające nadziei... A, próba uporządkowania to oczyiście "wers": "Po kolei! Po kolei!"

Może i łamigłówka. Cokolwiek by to nie było miało siać mrok i zwątpienie! Ziarenko niepokoju...Sleepy
Jeśli taki był zamiar, to moim zdaniem za mało grozy, nastroju, a za dużo kombinowania i rozgryzania o co chodzi. W czterech wersach raczej ciężko zawrzeć mrok, zwątpienie i jeszcze niepokój. Sądzę, że to próba nieudana.
Huh, mrok i zwątpienie! Ziarenko niepokoju. Zasiało, w pierwszej chwili, tak trochę co do czystości umysłu — i przywiodło na myśl łamigłówkę właśnie. Zadanie pokracznie, ale spełnione!
Zabieram się do analizy jak pies do jeża.
Główny obraz, który mi się nasuwa to komory gazowe. Mózg odwołuje mnie do opowiadań Borowskiego, a przy tym komponuje sceny kolejki "pod prysznice".

Druga myśl, po pewnym wsparciu od M.Ś., dotyczy wąsko pojętej kultury współczesnej. Wąsko, bo nie ma w czym przebierać. Mam na myśli metaforyczne przepychanki; to, że każdy jest oryginalny i nikt nie będzie stał ze swoją indywidualnością w jakiejkolwiek, hańbiącej kolejce.

Myśl techniczna:
Bardzo ładne mi się wydało zakończenie "ale nikt(...)" za pomocą mianowania go pełnoprawnym zdaniem. Nadało to mojemu wewnętrznemu lektorowi wyciszenia, zwolnienia. Zwłaszcza że na początku kolejność i rządki, kojarzące się z nimi porządek, konsekwentność, nadają tempa.
Do tego w pierwszych dwóch wersach czuję intensywną czerwień, która spływa, blednie; całkiem jak krew odpływająca z twarzy... lub spływająca po ciele.

Słowo "stać" nie ogranicza mi pola interpretacji do kontemplacji kolejek, rządków. Przez chwilę skłoniło mnie do zadumy nad istotą kręgosłupa moralnego, ludzkiej dumy. Również i łamanie tychże kręgosłupów i tejże dumy wchodzi w grę.

Jeśli chodzi o wydźwięk, to pierwszy wers wydał mi się jakąś optymistyczną, wesołą informacją, zapowiedzią. Następny jednak przyniósł depresyjny, choć może tylko refleksyjny stan. Trzeci wers zdawał się rozjaśnić, wrócić do półkrzykliwego, niby to weselszego tonu z pierwszego wersu; wybielił też przez brzmienie i barwę "p" czerwień poprzednich obrazów, zagłębienia, udźwięcznienie słów - zgromadzenia soczystych "r", "k", "j", "ł".

Ostatni wers narysował mi obraz suchych słów wypadających z niedowierzających, pobladłych warg; oczy mówiącego zdają się być zawieszone gdzieś w przestrzeni; myśli przywracają obrazy wywołujące co najmniej żal za cudze grzechy, strach...

Coś takiego. Smile
5/5