Via Appia - Forum

Pełna wersja: Lekcje historii
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3
Witam, pytanie będzie krótkie. Chcę poznać waszą opinie:

W gimnazjum mam 2 lekcje religii, 1 chemię, 1 fizykę, 2 historie.

A więc: Jak powinno być, więcej historii? Inny program. (Ostatnia lekcja to koniec pierwszej wojny światowej.)

Ale, żeby temat się szybko nie wyczerpał, to pytam też o wasze zdanie co do religii i reszty przedmiotów wzbudzających kontrowersję.
Historia jest bardzo interesującym przedmiotem, lecz moim zdaniem bez odpowiedniego nauczyciela jedynie niewielki odsetek pasjonatów będzie go lubił. Uważam, że jest ważny i powinno być go więcej aby móc na spokojnie rozważać dzieje ludzkości. Jednak wszystko zależy od nauczyciela. Mnie do historii zniechęcili już w podstawówce. Gdybym od początku kształcenia miała lekcje z moją obecną nauczycielką, to miałabym zdecydowanie większą wiedzę, bo dopiero teraz budzi się we mnie zainteresowanie historią. Historię trzeba umieć opowiedzieć. To są tylko daty i nazwiska. To bohaterzy, wrogowie, cierpienia, radości, wszystko co ludzkie- nasze.
Religia- ciężki i niewyczerpany dla mnie temat Wink
Jestem zwolenniczką religii w szkole ponieważ uważam, że jeśli ktoś jest wierzący to powinien pogłębiać swoją wiedzę na ten temat.
Ja jestem bardzo dociekliwa jeśli chodzi o tematykę Kościoła czy Boga. Rózróżniam te dwa pojęcia, bo wierzę w Boga, ale niestety nie wierzę w Kościół. Co o tym sądzisz?
Przyznam, że trafiłaś w mój ulubiony temat: bóg, a kościół. Jak ktoś chce religie, to powinny być zajęcia na plebani. U mnie w szkole nie ma etyki, a są osoby innej wiary. Tak jak krzyż wisi w każdej klasie tak i godłem mojej szkoły jest krzyż z różańcem, ciekawe prawda? A to, że kościół zraża do siebie coraz więcej osób mnie nie widzi. Chociażby ostatnia wypowiedź ks.Pieronka. I ta abdykacja. Coś to grubymi nićmi szyte. A może to moja paranoja?
Drogi wymiataczu!
Ja zupełnie nie zgadzam się z nocną zmorą. W kwestii religii jak i historii.
Moim zdaniem w szkole zdecydowanie powinno się zmniejszyć ilość lekcji historii. O ile dobrze pamiętam, w gimnazjum miałam więcej historii niż np biologii czy chemii. Moim zdaniem, historia jest takim przedmiotem, którego można uczyć się samemu, wystarczy chcieć. Uczenie się tego przedmiotu samodzielnie jest banalne i możliwe dla każdego. Natomiast jeśli chodzi o chemię i fizykę, potrzeba dobrego nauczyciela i odpowiedniej liczby godzin, żeby móc pojąć wszystko. Nie rozumiem też zupełnie dlaczego języka polskiego jest więcej niż matematyki. Jeśli ktoś wyjaśni mi ten problem, będę bardzo wdzięczna. Każdy przedmiot czegoś uczy, ale ja uważam, że nie powinno się stawiać przedmiotów humanistycznych w uprzywilejowanej pozycji, ponieważ między innymi dzięki temu tworzą nam się rzesze "chómanistów", idących na politologię i zasilających rzesze bezrobotnych.
Co do religii to jest to dla mnie totalny pic na wodę. Sama jestem niewierząca, wywodzę się z dość małego środowiska i ciągle byłam szykanowana przez otoczenie. Na religię w podstawówce chodziłam z racji tego, że w mojej szkole nie było żadnych zastępczych zajęć. Nacierpiałam się wiele, bo wszystkie dzieci dostawały premię w postaci jakiejś szósteczki za chodzenie na różańce albo majówki. W gimnazjum zrezygnowałam całkowicie z tego przedmiotu i bardzo dobrze. Moja siostra chodzi do innej podstawówki, ale boryka się z podobnym problemem. Ksiądz na religii wyraźnie dał jej do zrozumienia, że jeżeli nie będzie chodziła do kościoła to lepiej, żeby się wypisała z religii. Na jednej lekcji nazwał ją nawet szatanem i powiedział, że nie pójdzie do nieba. Skończyło się na interwencji u dyrektora, który upomniał księdza. Jak na razie jest okej, chociaż wolałabym, żeby moja siostra nie chodziła jednak na te zajęcia. Ja się pytam, jak takie dziecko ma się prawidłowo rozwijać, skoro na każdym kroku jest poniżane? Polska nie jest przecież państwem wyznaniowym, wiec po co w instytucji państwowej taki przedmiot jak religia? Zgoda, teoria może być, ale powinno się tam zawrzeć nie tylko myśl katolicką ale także inne. Nie zgadzam się natomiast z tym, żeby oceniać praktyki religijne. To czy chodzę do kościoła i czy moje dzieci będą chodzić to tylko i wyłącznie moja sprawa, i żadnemu mężczyźnie w spódnicy nic do tego.
Może troszkę mnie poniosło, ale nie mam zbyt dobrego doświadczenia z kościołem katolickim. Najbardziej boli mnie to, że inność jest ciągle w naszym kraju czymś złym, czymś co należy potępiać, a moim zdaniem jest wręcz przeciwnie.
Pozdrawiam.
Ciekawa dyskusja, o tym można książki pisać. Ja się tylko wypowiem o moich poglądach.
Posłuchajcie:
Dziecko w podstawówce (powiedzmy 1-sza klasa) na lekcji uczy się, że 2+2=4, a za chwilę ma religię i ksiądz wyjaśnia: "Bóg JEST"
Powiedzcie - czy to jest w porządku?

Gdybym nie umiał sam myśleć to wierzyłbym i teraz. To smutne, jak bardzo indoktrynuje się nas jako dzieci, chrzci itd. Od dziecka z religią - bez niej nie ma życia. Dobrze, że coraz więcej ludzi rezygnuje z takiego wychowania.
Jeszcze parę lat temu oburzałem się na ateistów itd. - mam całkiem dużą wiedzę o kościele katolickim, rodzice zapisali mnie do katolickiego gimnazjum (sic!) i naprawdę, gdyby nie to że umiem myśleć to naprawdę ślepo bym wierzył.
Religia tylko w salce, takie jest moje zdanie.

Co do reszty - uważam, że przeciętnemu człowiekowi nie potrzeba tyle wiedzy ścisłej, za to humanistycznej - jak najbardziej. Proszę, nie patrzcie na to jak na przystosowanie do pracy i nie mówcie mi o studiach dla humanistów - ta wiedza nie powinna być potrzebna do pracy, ale do życia, dla zrozumienia człowieka. Mam nadzieję, że wyrażam się jasno. Chodzi mi o to, że historia, język polski, wos, to bardzo potrzebne przedmioty, które sprawiają że człowieka jest człowiekiem - ze swoją kulturą i myśleniem, nie tylko cywilizacją techniki
Cytat:ta wiedza nie powinna być potrzebna do pracy, ale do życia, dla zrozumienia człowieka.
Przykro mi, ale moim zdaniem matematyka bardziej przydaje się w życiu, bo uczy logicznego myślenia. Historia to po prostu kucie, nic więcej.
I nie mówię tutaj o tym, żeby w ogóle wyeliminować przedmioty humanistyczne, ale powinny być one na równi z przedmiotami ścisłymi, a nie tak jak teraz w wyraźnie uprzywilejowanej pozycji.
Widzisz, wszystko zależy od nauczyciela, bo jak widać mimo tego samego programu różnimy się Tongue

Historia jako przedmiot to rzeczywiście kucie, ale prócz tego wiele rzeczy zostaje w głowie i przydaje się później, do wielu spraw możemy się ustosunkować. Poza tym warto mieć świadomość co doprowadziło do obecnego stanu rzeczy. Historia i jej świadomość to bardzo ważna sprawa.

A co do matematyki - zgodzę się, jeśli chodzi o podstawy tzn. podstawówkę i może część gimnazjum - potem dochodzimy do bzdur, naprawdę. Mimo to jestem w stanie zrozumieć, bo jednak lepiej coś umieć niż czegoś nie umieć, nie? Tongue
Nie potrafię się ustosunkować właściwie do tego, co piszesz o matematyce, ponieważ jestem raczej umysłem ścisłym i nic, czego nauczyłam się w liceum na matematyce nie jest dla mnie nieużyteczną głupotą, bo nawet funkcja kwadratowa i liczenie delty mi się przydało.
Co do historii, owszem, uważam, że powinniśmy ją umieć, wiedzieć, w końcu to lekcja o naszych korzeniach i tym, kim tak naprawdę jesteśmy, jednak nie można przekładać ją ponad inne przedmioty. Takie jest moje zdanie.
Historia nie jest tępym kuciem. Jest nauką logicznego myślenia; pokazuje przyczyny i skutki, wyjaśnia zależności, machinacje, działania społeczeństw, każe dociekać i analizować. Historia to nie tylko daty i nazwiska - to przede wszystkim ciągi przyczynowo - skutkowe.
Kapadocjo, owszem historia pokazuje ci te ciągi przyczynowo-skutkowe, ale nie pokazuje ci jak je tworzyć. Podaje ci po prostu gotowce i to od ciebie zależy czy wykorzystasz je odpowiednio. Natomiast matematyka czy fizyka uczy cię, przykładowo, jak obliczyć wiek maszynisty, kiedy podaną masz tylko prędkość pociągu i szerokość wagonu. Ale to tak tylko w wielkim wyolbrzymieniu.
I to wcale nie jest tak, że nie szanuję humanistów, bardzo ich szanuję. Sama chciałabym tak swobodnie obracać się w kulturze. Po prostu chcę równego traktowania przedmiotów humanistycznych i ścisłych. W naszych szkołach nawet wśród nauczycieli panuje podejście "to za trudne i tak się tego nie nauczę/nauczysz.".
Po pierwsze: nie znam żadnego humanisty. Przynajmniej w renesansowym tego słowa znaczeniu. To, że ktoś nie umie dodawać, nie czyni z niego humanisty. Po prostu nie umie dodawać.

Rozumiem, że niektórzy mają predyspozycje do cyferek, inni do literek. Dlatego też stworzono w klasach profile: chcesz liczyć, idziesz na mat/fiz, nie chce ci się liczyć/chcesz mieć łatwiej bądź czujesz, że lubisz historię i języki - idziesz na humanistykę.

Nigdzie tutaj nie widzę dyskryminacji ścisłowców. Mało tego, sama uważam, że ścisłowcy naprawdę są łebscy.

Aż przypomina mi się kwiatek z zaprzeszłych czasów mojego liceum:
nauczycielka chemii ma nam zrobić sprawdzian
- Łomatko, znowu klasa humanistyczna... Zaraz wam coś znajdę...
Schyla się do szafki i słyszymy pomruk:
-Gdzie ja wsadziłam te testy dla idiotów...
To się uśmiałam Wink Testy dla idiotów, dobre.
Z pierwszą częścią się zgadzam, z drugą też. Jednak dopiero w liceum możliwy jest wybór profilu (przynajmniej za moich czasów tak było). A co z gimnazjum i podstawówką? Nie mówię tutaj o sobie, bo nigdy nie miałam większego problemu z żadnym z przedmiotów (może wyjątkiem było PP - grrr, tego to nie nienawidziłam), po prostu uważam, że niekiedy dzieci zawalane są zbyt dużą ilością informacji.
A co do dyskryminacji, nie mówię, że ktoś tutaj, w tym wątku poniża ścisłowców, w żadnym wypadku, chodzi mi tutaj o mechanizm szkolnictwa, który wyraźnie dyskryminuje ścisłowców.
Dzięki za dyskusję, kapadocjo Wink
(19-02-2013, 19:53)Wymiataczopowiadań napisał(a): [ -> ]Witam, pytanie będzie krótkie. Chcę poznać waszą opinie:

W gimnazjum mam 2 lekcje religii, 1 chemię, 1 fizykę, 2 historie.

A więc: Jak powinno być, więcej historii? Inny program. (Ostatnia lekcja to koniec pierwszej wojny światowej.)

Ale, żeby temat się szybko nie wyczerpał, to pytam też o wasze zdanie co do religii i reszty przedmiotów wzbudzających kontrowersję.

Imo,

1. Historia powinna być podzielona na dwie różne lekcje - historia świata i historia Polski.
2. Kwestia starożytności - mimo że kluczowa dla większości kultur, powinna zostać nieco zmniejszona.
3. Chemii powinno być więcej, ale to moje osobiste zdanie.
4. Fizyki mogłoby dla mnie nie być.
5. Religia. Spoko, jak dla mnie w szkołach okej, ale nie na ocenę liczącą się do średniej. Prawnie każdy za zgodą rodziców może zrezygnować, więc póki co, nie jest źle.
Kami Maki, wydaje mi się, że na przedlicealnych szczeblach jest wszystkiego po trochu po to, byś, jako w miarę rozgarnięty wiekowo człowiek, mogła wybrać to, co Cię interesuje. Empirycznie. Poza tym uważam, że człowiek wykształcony powinien mieć jakiekolwiek pojęcie we wszystkich i bardzo dobre w dwóch dziedzinach

Pani Pepe, nie zgodzę się z Tobą, że historia powinna być podzielona na historię świata i Polski, bowiem zaburzyłoby to harmonię poznawania. Wydarzenia państw ościennych bezpośrednio wpływały na Polskę i odwrotnie, więc rozgraniczanie ich jest absurdalne.
Wszystko wporzo, ale, choć matura to bzdura wydawać się może głupia, to sami zróbcie sobie test:
- Przejdźcie się po swojej miejscowości i pytajcie ludzi, np:
- Kim był Witold Pilecki, Jacek Kuroń, Władysław Anders, ile czasy broniło się Westerplatte, itp.
Mogą być te 2 lekcje historii, ale program powinien być całkiem zmieniony. Za przeproszeniem, po cholere jest mi wiedzieć cokolwiek o pierwszym państwie Franków. Moi koledzy nie wiedzą tych podstaw. I wielu ludzi też pewnie nie wie. Mam taki w szkole przypadek, że koleś w równoległej klasie powtarza już któryś raz i we wrześniu skończy 18 lat. Zgodnie z prawem ma prawo dalej się nie edukować. I co? Wyjdzie ze szkoły i mógłby nawet nie wiedzieć o 2 wojnie światowej. Program ten jest (dla mnie) tak kontrowersyjny, jak sprawa pedofilii w kościele, ale to nie ten wątek. Co uważacie?
Stron: 1 2 3