oj tam. takich wierszy tu pełno, a nie dostają takich cięgów, czasem zasłużonych. mi też się nie podoba. wszystko można zrobic lepiej lub gorzej. imo wyszło ci tu raczej bez szału. spróbuję uzasadnic, dlaczego. po swojemu;] inaczej nie umiem.
Cytat: pośród szklanych domów
zatracam swoje życie
w wielkim mieście
gubię myśli
całkiem oczywiste. pogrubiłem kluczową frazę. czy mozna powiedziec: zbyt oczywiste? nie, ale cos zblizonego, mianowicie: pospolicie. strofa jest po prostu nieciekawa. więc ani jakiś wielki plus, ani żaden minus jej się za to nie należy. ot, spływa to po czytelniku. ja sobie osobiscie pomyslałem: ok, wstęp jak wstęp (szkoda tylko, że to nieledwie połowa wiersza..).
Cytat: dlaczego nie chcesz
mnie odnaleźć
tylko krztusisz dymem
sztucznej miłości
bez głębi
dym skojarzyłem z papierosowym, a wiec odniosłem wrażenie, ze mowa o używce (miłość jako używka) a moze nawet nałogu. no i wiadomo, ze mowa o miłosci, którą sie mozna zakrztusić, miłosci szkodliwej byc moze nawet. nadal jednak są to tylko trzy wersy w siedmiu słowach. kurcze.. dla mnie to mało, ale może jest to zbytnie uprzedzenie, przez które niezasłuzenie krzywdzę wiersz? bo przeciez rzutuje na mojej ocenie, a w koncy co z tego, ze krótkie? no nie wiem. trudno mi na to cos poradzic. mysle, ze mozna z takim ograniczeniem (czyt: tak króciutko) napisac cos naprawdę ważkiego, tak, można, można oddac to w wyszukany sposób, trafić, poruszyć. pytanie, czy ci sie to udało? nie wiem, raczej nie do końca. osobiscie nie czuje nic, tylko niedosyt. i zrzuciłbym to własnie na karb zle uzytych srodków. niedostatecznie dobrych/niedostatecznych w ilosci. nie wiem, zgaduję wręcz.
wracając do skojarzenia z dymem nikotynowym (w kazdym razie nie dymem typu pożarowy
) jest dosc sensowne i wówczas głębia moze się odnosić do jakosci tego dymu, jego smaku może?, przydatnosci?, nie wiem, nie jestem palaczem, nie wiem, co ludzie w tym widzą.
a moze (choc pewnosci nie mam) jest to określenie do "miłości" ('miłość bez głębi')?? tylko że czemu w takim razie dym? moze ja poczyniłem złą interpretacje? moze chodzi o dym niechciany, wcale nie wdychany dobrowolnie? więc dym gryzący, duszący. moze "dusisz się" zastąpić "krztusisz" i byłoby jaśniej? nie wiem czemu (moze niesłusznie) kojarzy mi się to raczej z tym, że coś połykamy/wdychamy, niestety wypadkiem cos się dzieje i sie tym raptem krztusimy; moze nie trafiło w tę dziurkę;] a może okazało sie za mocne na nasze gardło. w kazdym razie dobrowolnie to sobie zaaplikowaliśmy. tymczasem 'dusic się dymem' to ewidentnie natknąć się na dym i zostac przeze 'zaatakowanym'.
czyli jaka jest natura tego dymu? (wybacz tak rozwklekły koment;/ ja juz tak mam, ze wtrakcie pisania dopiero docierają do mnie różne interpretacje, a koment powstaje na żywo, wiec wiesz..)? bo odpowiedz moze byc dwojaka. hmm. ta głębia trochę nie pasuje ze względu też na "szcztuczną" miłosc. bo skoro sztuczna, to i płytka. chyba własnie dlatego to "bez głębi" odnosiłem odruchowo nie do miłosci, a do dymu.
więc Podmiot Liryczny dostrzega płyciznę życia, jakie wiedzie. brak mu też zapewne uczucia, co wysławia apostrofą, w rotoryce której zawiera też swoje krytyczne, a nawet zasmucone zdanie na ten temat. że karmimy się "miłością" jak dym z palonej opony, bo nie stac nas na dobre zioło;] no i..
Cytat: chyba straciłam sens
...ironicznie daje znać, że jeżeli to jest własnie sens życia, to on/ona tego jakoś nie chwyta.
wiersz to żaden paździeż, ale i żadna głębinowa perła. ode mnie dostaje i tak plus za to, ze zechciało mi się nad nim pogłówkować, a nawet cos z tego główkowania wynieść. minus zaś za deficyt polotu, forma jest prosta - dostępna dla przecietnego zjadacza chleba, czyli kazdy by mógł taką stworzyc bez wiekszego trudu (zaznaczam, że to tylko moje wrażenie. nie mówię, że to absolutny aksjomat i basta) ja natomiast szukam w poezji powodu do zachwytu i winszowania, żeby nie rzec: czci;]