Via Appia - Forum

Pełna wersja: Karta przetargowa [wprawka]
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Witam!

Dawno nic nie wrzucałem, więc postanowiłem umieścić jedną ze swoich wprawek Wink. To te teksty w moim wykonaniu, których nie piszę dla fabuły, a dla samego opisu, narracji - dla ćwiczenia Wink. A jako, że krytyka też pomaga się szkolić, więc wklejam Wink.

_______________________________________________

Koperta spoczywająca w tylnej kieszeni uwierała go w zadek wyjątkowo nieznośnie. Każda próba wygodniejszego usadowienia się kończyła się fiaskiem - sztywny kawałek papieru niemalże uniemożliwiał siedzenie. Trevor jednak nie miał już siły stać. Nogi, mówiąc zwięźle, wchodziły mu do tyłka, stopy paliły żywym ogniem. Oparłszy się więc o pień pobliskiego drzewa, mężczyzna przycupnął w chłodnym cieniu rozłożystej korony, chroniącym chociaż trochę od dokuczliwego upału.
Czekał.
Z oddali, prosto z leśnej polany, dobiegały go jęki i westchnienia. Starał się nie dopuszczać ich do siebie, nie słuchać, zająć myśli czymś innym. Niestety, w żaden sposób nie był w stanie uwolnić się od pełnych rozkoszy dźwięków - stękania były na tyle głośne, że zapewne nawet zwierzęta czuły się zniesmaczone; te, które siedziały skryte w swoich norach, jak i wszystkie raz po raz wyrastające przed oczami Trevora.
Mimo wszystko czekał. Musiał.
Cholerna koperta! Uwiera jak skurczybyk!
Odchylając się nieco, wyrwał ją z kieszeni i ogarnął pełnym irytacji spojrzeniem. Wiadomość, którą trzymał w dłoni, być może stanie się jego kartą przetargową. Oby. Miał nadzieję, że dzięki zawartym w kopercie informacjom uda mu się wynegocjować korzystne warunki. Musiał spróbować... Jeśli się powiedzie, wspaniale, jeśli nie... Cóż, i bez negocjacji by zginął, nie miał więc nic do stracenia.
Za jego plecami nagle zaszeleściła trawa, dało się usłyszeć kroki. Zaraz potem ciężkie dyszenie dotarło do uszu Trevora.
Zupełnie jakby odwalił jakąś ciężką robotę - przemknęło mu przez myśl.
Wstając, schował kopertę do kieszeni i niechętnie odwrócił się w stronę dyszącego. Ujrzawszy znajomego, obleśnego grubasa z błyszczącą, przetłuszczoną kitką dyndającą z tyłu głowy, skrzywił się, na tyle jednak ostrożnie, aby tamten tego nie zauważył. Tłuścioch drapał się po kałdunie, co chwilę majstrując przy rozporku, którego - jak mu się wydawało - nie udało się jeszcze zapiąć do końca. Obok mężczyzny stała niezbyt wysoka brunetka z ostrym makijażem - gruba kreska podkreślająca kontury jej oczu była bezsprzecznie przesadzona, zaś usta, niedbale podkoloryzowane karminową szminką, sprawiały wrażenie umoczonych we krwi. Skąpy ubiór, na który składała się kusa dżinsowa spódniczka i rozciągnięty top, mówił wiele o profesji dziewczyny. Nie, żeby nie wolno było ubierać się w tak frywolny sposób osobom niezwiązanym z „cielesnym fachem”, jednak biorąc pod uwagę dźwięki, jakich zmuszony był wysłuchiwać Trevor, jasnym stawało się, że niewyszukane wdzianko miało przyciągać klientów.
Grubas wydobył z kieszeni dwa banknoty i wręczył dziwce, która uśmiechnęła się do niego zalotnie i odwróciła, zamierzając odejść w swoją stronę. Jej wędrówka skończyła się po paru krokach: tłuścioch z tylnej kieszeni spodni wysunął rewolwer i wycelowawszy, strzelił prostytutce prosto w głowę; huk wystrzału wypłoszył z koron drzew ogromne ptasie skupiska.
- Przynieś kasę - rozkazał strzelec, zwracając się do Trevora.
Trevor, nie myśląc wiele, przysunął się do ciała kobiety i - zupełnie jakby parzyło - naprędce odebrał jej należność za wykonaną pracę. Oddał pieniądze grubasowi i natychmiast od niego odskoczył w obawie, że broń przypadkiem wystrzeli również do niego.
- No, zastanowiłem się - zaczął tłuścioch. - Jednak nie będziesz mi do niczego potrzebny. Twoja mamusia też. Dałem już znać Iwanowi, starucha pewnie właśnie wykitowała. No, ale przynajmniej sobie posłuchałeś. - Mężczyzna wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu i jeszcze parującą lufę wymierzył w twarz Trevora.
Strzelił. A potem, jak gdyby nigdy nic, zostawiając ciała tam, gdzie padły, zmierzył w kierunku leśnego parkingu.
Karta przetargowa została w kieszeni. I marne szanse, że ktoś kiedykolwiek ją tam znajdzie.
Bardzo fajne. Warsztat masz świetny. Chyba jeden z takich co pozwala czytać bez zastanowienia i nie myśleć że się czyta.
Napisałeś zaledwie parę linijek, a zbudowałeś akcje, klimat i spajasz z bohaterem. Miniaturka dopracowana i treściowo dobra.
Za całokształt 5/5
Bardzo mi miło Smile. Naprawdę, dziękuję. No i dziękuję też za odwiedziny.

Pozdrawiam! Smile.
Fajnie, że wróciłeś Writer, bo pamiętam, że Twoje teksty "dają radę".Smile

Ok, koniec spamu, czas się poczepiać:

Cytat:te, które siedziały skryte w swoich norach, jak i wszystkie raz po raz wyrastające przed oczami Trevora.
Takie mało dynamiczne sformułowanie, a mi się wydaje, że te wyskakujące przed oczy bohatera zwierzaki powinny być "żwawsze". Drobiazg.

Cytat:Ujrzawszy znajomego, obleśnego grubasa z błyszczącą, przetłuszczoną kitką dyndającą z tyłu głowy,
Tak się zastanawiam, bo sam nie jestem pewien. Czy po "kitką" powinien być przecinek? Są dwa przymiotniki przed rzeczownikiem i jeden po rzeczowniku. Logicznie rzecz biorąc, chyba powinien być, bo wszystkie te trzy przymiotniki odnoszą się do jednej rzeczy - "kitki". Nie wiem, sam w takich wypadkach często używam przecinka, choć nie zawsze. Pewnie jest jakaś reguła, o której nie wiem.

Cytat:Grubas wydobył z kieszeni dwa banknoty i wręczył dziwce, która uśmiechnęła się do niego zalotnie i odwróciła, zamierzając odejść w swoją stronę.
Hm, wcześniej tak ładnie to opisujesz, wyszukanymi słowami, a teraz walisz prosto z mostu. Pewnie to moje "widzimisię", ale bardziej pasowałoby mi "prostytutce" - współgrałoby z całokształtem stylu narracji.

Cytat: tłuścioch z tylnej kieszeni spodni wysunął rewolwer i wycelowawszy,
Proponuję tak:
tłuścioch wysunął z tylnej kieszeni spodni rewolwer i wycelowawszy,
Dlaczego? Bo z Twojego zdania wynika, że tłuścioch jest z tylnej kieszeni spodni.Big Grin

Cytat:Mężczyzna wyszczerzył zęby w szyderczym uśmiechu i jeszcze parującą lufę wymierzył w twarz Trevora.
Bardziej pasowałoby mi "ciągle". Nie umiem podać argumentu, takie przeczucie.


Ogólnie tekst jest dobry, narracja płynna, powtórzeń brak. Jeśli to wprawka, to spełniła swoje zadanie, tak myślę. Nieco gangsterski klimat, podoba mi się. To co wyłapałem, to bardzo drobiazgowe błahostki w gruncie rzeczy.

Zostawiam 4/5, bo liczę na jeszcze lepsze teksty od Ciebie.Smile

Pozdrawiam!
Hanzo, bardzo dziękuję za wnikliwy komentarz i za to, że wpadłeś! Smile

Pozdrawiam.

Do wpadki mi niespieszno, ale cześć.Big Grin /Hanzo
Haha, cóż, można i tak Big Grin /Piotr Wink