01-02-2013, 16:23
Jestem buntowniczką, więc nawet zupę pomidorową jem z pentagramem,
to taki makaronik, pokazuje rogi, życie mu niemiłe w łyżce
mojej zupy, no i ma kształt gwiazdy, przekonuje, że kiedyś
też taką zostanę. Czyli Diabeł mnie lubi, bardzo się cieszę,
bo uwielbiam z nim chodzić na imprezy, ale ostatnio mi nie wolno,
bo miałam nowego chłopaka i raz mnie przyłapał,
wtedy był twardy i zły albo słodki i twardy, nie pamiętam,
bardzo się zmartwił, bo musiał pomiędzy cycki
wbijać mi strzykawkę jak w Pulp Fiction.
Ale ja jestem buntowniczką, więc zawsze połykam
gumę do żucia, wydmuchuję usta jak balony,
i wydaje mi się, że jeden nauczyciel patrzy na mnie,
zupełnie jakbym miała na imię Dolores, a ja przecież
miałam starego-już chłopaka. No więc postanowiłam
pozbyć się kłopotu, zostawić tylko jego Lucky Strike’i, dobrze
robią na moje głębokie gardło i anginę paciorkowcową,
więc nie pozwalam się całować, bo martwię się, że zarażam,
w końcu jestem buntowniczką. Zdecydowanie najlepszą
formą zabijania jest topienie w łyżce mojej ulubionej zupy,
nie wiadomo wtedy, czy to krew, czy pomidory kap-kapią
właśnie na podłogę wraz z przecierem z ukochanego,
a więc nie mam już-starego chłopaka. Będę mogła puszczać się
i wydziarać sobie lalkę Barbie, prosiła mnie o to, gdy byłam
młodsza, wtedy myślałam, że tylko tak żartuje przez ten stuff
Leopolda, który skitrała w domku z Kenem. A co najważniejsze –
jestem wreszcie prawdziwą buntowniczką, bo chodzę na randki
z Diabłem. I właśnie dlatego do was piszę, moi kochani,
bo okazało się, że ma małego, czyta Schopenhauera
i Nietzschego, mówi, że powinnam ich polubić na facebooku,
bo to bardzo buntownicze i zagroził, że wyśle mnie
na Księżyc do znajomych Nazistów, tak by zrobił Heidegger,
ten filozof od architektury wnętrz, mają tutaj fajne kluby i tani
koks, ale ja chcę wracać, skoczę jak Baumgartner, tylko wyżej
albo niżej, sama już nie wiem, więc stop, kochani rodzice, nie martwcie się.
Pozdrawiam, Alicja
to taki makaronik, pokazuje rogi, życie mu niemiłe w łyżce
mojej zupy, no i ma kształt gwiazdy, przekonuje, że kiedyś
też taką zostanę. Czyli Diabeł mnie lubi, bardzo się cieszę,
bo uwielbiam z nim chodzić na imprezy, ale ostatnio mi nie wolno,
bo miałam nowego chłopaka i raz mnie przyłapał,
wtedy był twardy i zły albo słodki i twardy, nie pamiętam,
bardzo się zmartwił, bo musiał pomiędzy cycki
wbijać mi strzykawkę jak w Pulp Fiction.
Ale ja jestem buntowniczką, więc zawsze połykam
gumę do żucia, wydmuchuję usta jak balony,
i wydaje mi się, że jeden nauczyciel patrzy na mnie,
zupełnie jakbym miała na imię Dolores, a ja przecież
miałam starego-już chłopaka. No więc postanowiłam
pozbyć się kłopotu, zostawić tylko jego Lucky Strike’i, dobrze
robią na moje głębokie gardło i anginę paciorkowcową,
więc nie pozwalam się całować, bo martwię się, że zarażam,
w końcu jestem buntowniczką. Zdecydowanie najlepszą
formą zabijania jest topienie w łyżce mojej ulubionej zupy,
nie wiadomo wtedy, czy to krew, czy pomidory kap-kapią
właśnie na podłogę wraz z przecierem z ukochanego,
a więc nie mam już-starego chłopaka. Będę mogła puszczać się
i wydziarać sobie lalkę Barbie, prosiła mnie o to, gdy byłam
młodsza, wtedy myślałam, że tylko tak żartuje przez ten stuff
Leopolda, który skitrała w domku z Kenem. A co najważniejsze –
jestem wreszcie prawdziwą buntowniczką, bo chodzę na randki
z Diabłem. I właśnie dlatego do was piszę, moi kochani,
bo okazało się, że ma małego, czyta Schopenhauera
i Nietzschego, mówi, że powinnam ich polubić na facebooku,
bo to bardzo buntownicze i zagroził, że wyśle mnie
na Księżyc do znajomych Nazistów, tak by zrobił Heidegger,
ten filozof od architektury wnętrz, mają tutaj fajne kluby i tani
koks, ale ja chcę wracać, skoczę jak Baumgartner, tylko wyżej
albo niżej, sama już nie wiem, więc stop, kochani rodzice, nie martwcie się.
Pozdrawiam, Alicja