Na wstępie chciałbym dodać że dawno ale dawno nie pisałem i mam problemy z formą chciałbym jakoś to w miarę poukładać ale nie bardzo wiem jak czytanie innych wierszy nie pomaga mi
Spadające kamienie na kark
strach liczy dni
ból przenikł
do ran
droga do pokonania
po ostrych kamieniach
jak brzytwa
tani chwyt
przymus który nam dano
sięgania dalej
Spadające kamienie
na kark
strach liczy dni
ból przenika
do ran
droga do pokonania
po kamieniach
ostrych jak
brzytwa
tani chwyt
przymus który nam dano
sięgania dalej
Jeśli chodzi o formę, to bez większych zmian, zapisałabym to w ten sposób.
Spróbuj poczuć wiersz, a zapis sam się ułoży
Emocje podmiotu litycznego. Cisza. Dźwięki jedynie wyobrażone.
Tutaj pracuje wyobraźnia
Spróbuję zinterpretować, zgodnie z obienicą
Coś męczącego, negatywnego stale się dzieje, nie oszczędza ludzi. Przerażeni, liczą dni do końca, gdy ból fizyczny przenikł do psychiki.
Całe życie kroczymy trudną ścieżką, ocieramy się o złe rzeczy, które zostawiają po sobie w nas ślady. Nie możemy przestać, bo w życiu nie ma przycisku ,,STOP". Dążymy dalej jakby z przymusu, z dnia na dzień.
Trudności związane z pobytem na ziemi? Czy o to właśnie chodzi?
Uzupełniam.
Wiersz marny, jak kartka zmięta i wyrzucona do kosza. Z daleka widać, że słownictwo cienkie, a dobieranie porównań na poziomie bardzo słabym.
Staraj się pisać, ale zastanów sto razy nim wstawisz.