ptaki odleciały
na polu tylko twarze słoneczników
jakby lekko sczerniałe
pochylone
też nie zaglądają do słońca
komary nad stawem nie kłują
rzęsa zrobiła się gęsta
sitowie pobladło
a korzenie pod drzewami
śliskie i pokrzywione
gałęzie też pijane
wiatrem
tylko strach
wciąż macha skrzydłem wrony
już białym
ajj.. super się czytało do końcówki. w jednym zdaniu strach i forma, za dużo. Wszystko bardzo obrazowe, zatopiłem się od drugiego wersu, także czad - każde zdanie wyważone, aż tu na koniec chlast z młota. zdecydowanie bym poprzestał na:
tylko strach
wciąż macha skrzydłem wrony
już białym
"strach nie stracił formy" - nie no...
aa... i te komary, one nie "kLują" czy nie "kŁują"? Się nie wykluwają w sensie czy już nie dziobią i nie ssą
pozdrawiam serdecznie!
ze mną jak z dzieckiem chcesz, masz
Dziękuję za wizytę
Tak Starysto, z tobą jak z dzieckiem. Od czasu do czasu muszę, za co przepraszam, ale nie mogę znieść bezrefleksyjnego płaszczenia się wobec tego, co czasami tu wrzucasz. A że sam jesteś aktywnym krytykantem i czasami nawet zbyt ostrym, to do dzieła:
Cytat:też nie zaglądają do słońca
Też? Czyli kto czy co jeszcze, bo wcześniej nie widziałem żadnego podmiotu, który by również tego nie robił. Te ptaki? I nie zaglądają do słońca? Zaglądać do słońca? Rozumiesz, Starysto? Spoglądać na słońce, oglądać słońce, ale mieć wgląd w słońce? Kompletnie się nie zastanawiasz, tylko piszesz. I błagam, nie powołuj się tylko na jakąś niezbadaną metaforę.
Cytat:a korzenie pod drzewami
śliskie i pokrzywione
gałęzie też pijane
wiatrem
Znowu: też pijane. Czyli co jeszcze jest pijane wiatrem? Czy mam sobie dodać sam w myślach?
Cytat:tylko strach
wciąż macha skrzydłem wrony
już białym
Skąd ten strach. Bo niebo puste? Bo komary nie kłują?
Moje zdanie: wiersz jest totalną paplaniną, bez sensu i ciągłości. Pisanie dla samego pisania. Pozdrawiam i szczerości u innych życzę.
A mnie wystarczy że byłeś, ale to nie wszystko, wystarczy że pozostałeś w tymi pytaniami. To sukces.
Zastanów się zatem, jak to pytasz? Skąd? Jak paplanina ,może pozostawić tyle pytań prostych u filozofa. A, zapomniałem pustynnego.
Rozumiem.
Dziękuję raz jeszcze
I niech tak pozostanie.
Ale jedno, bo nie mam czasu.
-
też nie zaglądają do słońca..a jakże by inaczej, a kto może zaglądnąć do słońca? Kto?
Dlatego słoneczniki też nie.
Jasne? Dalej nie tłumacze bo poezje oprócz tego że trzeba rozumieć to przede wszystkim trzeba umieć czytać, tłumaczyć, interpretować.
Cytat:też nie zaglądają do słońca
jest tam jakiś ryfny chłopok ze zwieszoną głową i widzi słoneczniki co mają łby jak on zwieszone, czyli one też nie patrzą w stronę słońca.
Nie zaglądać w słońce to rozumiem metafora, czyli na przykład
nie patrzeć w stronę światła, albo idąc dalej z interpretacją:
pozostawić w zapomnieniu światłość miłości lub
zwrócić się ku mrocznemu odcieniu samotności...
Cytat:a korzenie pod drzewami
śliskie i pokrzywione
gałęzie też pijane
wiatrem
podmiot liryczny może też być pijany (ale nie wiatrem), poza tym korzenie są powykręcane, więc może pijane ziemią. Wiatrem pijane są gałęzie.
Cytat:tylko strach
wciąż macha skrzydłem wrony
już białym
to pewnie nie chodzi o nietoperze albo potwory ze Scooby Doo, tylko o strach wewnętrzny, o stan psychiczny podmiotu lirycznego mającego wobec siebie samego refleksję. Skąd strach? Stąd, że widocznie ciągnie się za bohaterem, jako nierozwiązany do tej pory problem. I pewnie takie jest to obrazowe przesłanie wiersza, ale pewien nie jestem. Możliwe, że autor stwierdził, że chce zdjąć spodnie i obnażyć nagie pośladki w sposób liryczny.
Pozdrawiam serdecznie i życzę u innych odrobiny szaleństwa w interpretacji, ergo, barwności myśli.
Raczej o pośladkach gołych nic tu, zresztą sam widzisz, czytasz. Majtki zakładam i to nie stringi bo mało co widać, trzeba się domyślić.
Ty masz głowę Wysogot, do was i ich i innych, ten człowiek potrafi czytać, ale najważniejsze chce poznać.
Miło i pozdrawiam.
Nic nie jest takie jak powinno
A co miał banał być, że słońce nie świeci?
Cóż, nieraz w życiu jest tak, że idziemy na własny dworzec i wydaje się nam inny, jak i dom nasz.
Dobry wiersz starysto, prawisz oczywistością, ale dobrze
Tak, tak, podmiot liryczny spoza utworu lirycznego, dowolne interpretacje, wszystko i nic. Słabicie mnie. W ten sposób można rozumieć byle tekst, choćby nagłówek w byle artykule, i będziecie sobie dorabiać podmiot liryczny, możliwe metafory, barwy i inne pierdoły. Ale gdzie sztuka? Sam sobie ją dorobię w głowie do zwykłego zlepka słów? Bez wiedzy autora, któremu tak się po prostu zdarzyło napisać? I Vysogot, jeśli bronisz racji zwrotu "zaglądają do słońca", to się ośmieszasz literacko, rozumiem jeszcze nieprzemyślany błąd, ale taką ignorancję? Są gramatyczne zasady i logika, których należy przestrzegać. Sofistą to Ty jesteś dobrym, przyznam Ci.
maciekbuk, poezja nie jest logiką dosłowną i siooo z tą matematyką i chłodną kalkulacją
Pewnie, że w wierszu wszystko ma swoje miejsce, ale nie stawiajmy jej w granicach sztywnego systemu i kluczu postrzegania.
Ale jest literaturą, i to piękną, więc przychodzę tu z gramatyką. Chłodną, co prawda, ale prawda to chłodna suka.
Tak, ale poezja nie powstała, by być
chłodną suką i ważyć argumenty, nawet jeśli jest ona nośnikiem prawdy
Poezja to piękno, wiara, nadzieja i nowe doznania, a nie zimna, sztywna kalkulacja(od tego jest matematyka i statystki, proszę więc nie stawiaj wiersza w zbite ramki)
Jeszcze raz, to nie logika dosłowna. Poezja... ma ona swoje prawa i układy, oraz specyficzne zwroty i wyrażenia. Nawet nie wiem czy orientujesz się, że istnieje coś takiego jak "rymy niepoetyckie" i czy wiesz coś o wierszach?
Jest ona nośnikiem
wrażliwości, a nie prostym schematem a + b = c. Należy więc zaakceptować pewne uwarunkowania. Chętnie rozpocznę z Tobą dyskusje na ten temat abstrahując od wiersza starysty, bo nie o ten mi chodzi...
maciek, trochę dystansu i wyczucia
Ciekawe jest pojęcie gramatyki w poezji, śmieszne trochę.
Ciekawe jak by wyglądały kolibry Miłosza ubrane w garniturek gramatyczny. Albo ubrane w kartkę w kratkę, gdzie by był minus a gdzie plus.
Maćku czy coś ię dzieje w Twoim życiu? Jeżeli tak to pomożemy.
Poważnie, masz jakieś kłopoty?
Aż sprawdziłem co to sofista! Żeby bronić, należy prowadzić bitwę, choćby tę o poglądy i widzieć osobę, która inaczej rozumie świat jako przeciwnika. Ja stronię od takiego podejścia. Tak więc "zaglądając do słońca", powiem tak: we mnie to zdanie wywołało obraz, wyobrażenie. Na pewno jest wiele sposobów na ujęcie jakiegoś zjawiska, ale mnie osobiście "zaglądanie do słońca" nie rzuca się w oczy jako wynaturzenie językowe, wobec tego je toleruję. Ale to mój gust, jaki jest każdy widzi. Jeżeli Twój jest inny, to od tego wolność słowa, abyś takie wyraził. Tak więc, nie uważam się za ignoranta chociaż na pewno jeszcze wiele się w życiu nauczę.
Lubię jak piszesz, że "ośmieszam się literacko". Wczoraj poprowadziłem taki dialog. Ja zacząłem, oczywiście w formie żartu: "Mam taki fetysz, kochanie, że lubię lizać twój łokieć", a ona na to, "to liż". Wiesz, bycie sobą.
Mnie się ten wiersz podoba. Mam taki gust - żyję z nim i jest mi z nim dobrze. A masz rację z tym, że do każdego nagłówka można coś dorobić. Osobiście tego nie robię, ale lubię czasem poczytać parodie filozoficzne, pośmiać się, co i Tobie rekomenduję, bo jak sam piszesz - "słabiejesz", a to niepokojące dla zdrowia. Polecam ci "Profesora Tutkę" Jerzego Szaniawskiego (a propos sztuki), żeby podejść do tematu z odrobiną poczucia humoru - w żadnym razie nie twierdząc, że takowego nie masz. W każdym razie, ten wiersz nie zbudził we mnie niesmaku.
Co do "banału", Jan Twardowski mawiał: banał często mówi o rzeczach niebanalnych. Szukajcie, a znajdziecie
Serdecznie pozdrawiam maciekbuku.
Eh starysto
inne postrzeganie nie oznacza problemów życiowych, to kwestia zupełnie innych czynników...
Osobiście uważam, że masz dobre wiersze, ale oklepaną tematykę i to mierzi do bólu
Masz, Piramidka Ci napisała
Cytat:Co do "banału", Jan Twardowski mawiał: banał często mówi o rzeczach niebanalnych. Szukajcie, a znajdziecie
też pozdrawiam, ze szczerą zgodą, co do stwierdzenia.