04-01-2013, 19:51
Sypią się z nieba roztańczone flary, bez grozy i napięcia bawią na ulicach nastoletnie pary, a także dwoje staruszków, zziębniętych w uścisku wspomnień, kiedy niepewni każdej chwili, lawirowali pośród latających, śmiercionośnych kul.
Trzymają się mocno, chuda babcia pod rękę z panem w kaszkiecie. Jest wysoki, żylasty. Wzrok ma rozbiegany i drżą mu gałki oczne, gotowe w każdej chwili ronić łzy do spektaklu pełnego eksplozji kolorów… jednak dusi ten płacz w sobie. Marzeniami - tymi niewypowiedzianymi, odebranymi mu razem z dzieciństwem, razem z jej ostatnim oddechem. Wtedy, kiedy pierwszy raz kazano mu pociągnąć za spust prosto w tył głowy, gdzie poniekąd krążyła nieczysta krew.
Mógł wybierać.
Siedziała teraz tam, namalowana tuż obok Małej Niedźwiedzicy jak z pluszowym misiem, taka sama jak kiedyś. Patrzyła na wybuchy sztucznych ogni, słuchała salw radości tłumu. Uśmiechała się, klaskała. Główkę miała całą i zdrową. “Wybacz…”, powiedział cicho spoglądając w niebo, a dłoń małżonki zacisnęła się na jego ramieniu.
Trzymają się mocno, chuda babcia pod rękę z panem w kaszkiecie. Jest wysoki, żylasty. Wzrok ma rozbiegany i drżą mu gałki oczne, gotowe w każdej chwili ronić łzy do spektaklu pełnego eksplozji kolorów… jednak dusi ten płacz w sobie. Marzeniami - tymi niewypowiedzianymi, odebranymi mu razem z dzieciństwem, razem z jej ostatnim oddechem. Wtedy, kiedy pierwszy raz kazano mu pociągnąć za spust prosto w tył głowy, gdzie poniekąd krążyła nieczysta krew.
Mógł wybierać.
Siedziała teraz tam, namalowana tuż obok Małej Niedźwiedzicy jak z pluszowym misiem, taka sama jak kiedyś. Patrzyła na wybuchy sztucznych ogni, słuchała salw radości tłumu. Uśmiechała się, klaskała. Główkę miała całą i zdrową. “Wybacz…”, powiedział cicho spoglądając w niebo, a dłoń małżonki zacisnęła się na jego ramieniu.