och ciężki kredensie
kolana mam miękkie
uginam się chętnie
mój ty jedyny
w urojonym świecie
ach piękny kredensie
przyduś mnie do siebie
Dobry kawałek. I mówię to z czystym sumieniem. Szczególnie puenta/ostatnia strofka wywołała uśmiech na mojej twarzy, podobnie jak fragment o kolanach.
Pozdrawiam!
Takie trochę zabawne, ale zgrabne. Kredensy mają swój urok, także coś w nich leży.
Zakurzone wspomnienia, a może historia?
Hej! to takie "nie ma sensu nosić kredensu" w odniesieniu do metafizyki i wewnętrznych komplikacji. Historia jest tego taka, sprzed miesiąca może, że siedziałem we Wrocławiu w "Przedwojennej" przy rynku i chciałem napisać coś o labiryntach myśli i o uzależnieniu. Zamówiłem zakąskę, piwo, zobaczyłem kredens i wio
kredens to nie tylko idea i filozofie, ale i uzależnienie emocjonalne, kobieta, nienasycony erotyzm i słabość do krocza - tak to wtedy było. mówiąc psychoanalizą - kompleks matki w metafizyce. dziękuję za komentarze, pozdrawiam!