An' w'en she whees-el, "Whoot-too-too!"
I jomp lak' wil' cat, I tal you.*
Holman Day
Pine Tree Ballads "The Jumper"
rżnąłbym
rąbał na szczapy w amoku
dzielił tkanki na cząstki
z zapałem drążył
by dotrzeć do jąder
atomów
jednak nie jestem tęgim drwalem
czasem obawiam się że nie przybędzie
mnie wcale
w obłędzie
kocham kocham echolalia
echopraksja powtarzam
gest za gestem
by udowodnić że jeszcze jestem
w twoich obrazach
blisko
postać
jak
jumping stallion
jeleń na rykowisku
karnie wykonam każdy rozkaz
kochanie
a kiedy słyszę człapanie
starcze
jest mnie coraz mniej
staję się
skaczącym francuzem z maine
warczę
*mówię ci tłumaczę lokomotywy gwizd
wciąż sprawia że skaczę jak stepowy ryś
To już tak źle? Przeklęta choroba.
Ale wnętrze namalowane cudnie, bo i skąd mi to znane.
Ja w nim nie mieszkam, nie czuję, nie odczuwam jeszcze, wiersz jak zawsze dobrze skrojony, może zbyt dobrze ubierasz.
Aż ciekaw jestem/.../
Właśnie, ładnie to obrazujesz. Końcówka tak przyszpilająca.
Nie wiem jak ja to rozumiem, jeśli w ogóle rozumiem,. Pewnie coś tam wiem, ale słabo się umiem wczuć w podmiot liryczny.
Może inaczej, mowa wiersza jest dobra, ale ja do tej mowy nijak się nie odniosę.
Widzę, że utwór dobry, to na pewno
Dlatego napisałem, aż ciekaw jestem
komentarzy.
Musisz doszukać się klucza w tym wierszu. Jest tu tylko popatrz, poczytaj.
Świetne. Jeśli dobrze go zintepretowałem, to mogę się z nim zidentyfikować, przynajmniej teraz.
Pozdrawiam i tak dalej(jakby kiedykolwiek było gorzej)! ^^
Boimy się starości...kojarzącej się z człapaniem, kulturowo uwarunkowany zespół strachliwości.... dziś to paskudny obraz, peel warczy bo już po skokach...po ptokach...
) świetny.